4/28/2015

5 powodów, dlaczego do zakochania w Chicago jeden krok!

5 powodów, dlaczego do zakochania w Chicago jeden krok!
     Nie wiem dlaczego, nie pamiętam co na to wpłynęło, ale zanim przyleciałam do Chicago po raz pierwszy, Wietrzne Miasto kojarzyło mi się raczej negatywnie: smutno, szaro i brudno. Tym milsze było więc moje pierwsze wrażenie, zupełnie inne od mglistych wyobrażeń! Pamiętam dokładnie mój pierwszy raz, kiedy przyszło mi zbliżać się do lądowania na O'Hare- gorące lipcowe popołudnie, prawie bezchmurne niebo, błękit Jeziora Michigan, a w tych cudownych okolicznościach wyłaniająca się panorama Chicago. Wierzcie mi, poczułam się jak w bajce!

źródło
 
     Ale nie nie! Nie dałam się tak łatwo uwieść! Pewnie z powodu, że ogólnie nie byłam zbyt entuzjastycznie nastawiona do życia w USA, także i Chicago potrzebowało czasu, by zdobyć moje serce. I cóż, w końcu znalazło kilka moich czułych punktów i sprawiło, że gdyby przyszło mi zamieszkać gdzie indziej, z pewnością bardzo bym tęskniła! A dlaczego? Właśnie dlatego:

1) Przepiękne położenie nad Jeziorem Michigan

     Tak już się złożyło, że całe moje życie związane jest z bliskością wody: pochodzę ze Szczecina, który wprawdzie wbrew plotkom nad morzem nie leży, ale do morza już naprawdę blisko; moim drugim ulubionym i bardzo często odwiedzanym miejscem w Polsce jest Ełk, uroczo ulokowany wokół jeziora; a do tego mój ojciec jest marynarzem, więc jako dziecko kilkukrotnie miałam okazję popłynąć z nim w kilkutygodniowy rejs. Myślę, że to dlatego bliskość jeziora pomogła odnaleźć mi się w Chicago. A z bliskością wody wiążą się kolejne zalety miasta: cudowna panorama, o której wspominałam wcześniej, oraz dostęp do wielu plaż, co latem jest nieocenionym plusem. 

widok na centrum Chicago, na pierwszym planie jedna z większych miejskich plaż- North Beach (źródło)

2) Downtown

    Z jednej strony zawsze bliżej mi było do obcowania z naturą, niż miejskiego zgiełku, jednak muszę przyznać, że centrum Chicago robi na mnie ogromne wrażenie i za każdym razem, kiedy tam jestem, wstępuje we mnie mnóstwo energii. Uwielbiam ten moment, kiedy wysiadam na którejś z podziemnych stacji metra i wychodzę w sam środek ruchu, hałasu i życia, jednocześnie czując swoją "maleńkość" w obliczu oszałamiających drapaczy chmur. To zaskakujące, że mimo iż mieszkam w Chicago już kilka lat i w downtown jestem przynajmniej raz w tygodniu, wciąż pozostaję pod jego ogromnym wrażeniem.... 

źródło
źródło

3) Różnorodność kulturowa

     O tym jak multikulturowe jest Chicago pisałam już mnóstwo razy. I pewnie będę pisać jeszcze przynajmniej drugie tyle, bo wciąż nie mogę się tym przestać zachwycać! Mam wrażenie, że w tym mieście można poznać osoby dosłownie z całego świata i to jest naprawdę niesamowite. Mieszkając w Chicago, można tak naprawdę poznawać najodleglejsze kultury: rozmawiać z ludźmi o ich wartościach, jeść w egzotycznych restauracjach czy chodzić na spotkania wymiany kulturowej. Możliwości dla zainteresowanych tematem jest mnóstwo, a tak naprawdę nawet nie robiąc nic, jesteśmy wręcz wepchnięci w tygiel kulturowy. Kilka tygodni temu jechaliśmy na sushi do wcale nie tak odległej od nas dzielnicy, choć mimo to nigdy wcześniej przez nas nie odwiedzonej. Jakież było moje zdziwienie, gdy nagle poczułam się jak przeniesiona do indyjskiego miasteczka! Wzdłuż ulicy, po której przechadzali się Hindusi w swoich pięknych, kolorowych strojach, znajdowały się indyjskie restauracje oraz sklepy, z których witryn spoglądały na przechodniów manekiny odziane w sari i inne orientalne ubrania. W Chicago mnóstwo jest tego typu skupisk narodowościowych, które bardzo chętnie prezentują swoje zwyczaje i tradycje nie tylko w swoich dzielnicach, ale także w bardzo popularnych paradach.

Wjazd do Chińskiej Dzielnicy (źródło)

4) Zawsze coś się dzieje

     Pewnie po części dlatego, że Chicago jest dużym miastem, a po części dlatego, że tak przyjaznym i otwartym, każdego dnia ma tutaj miejsce mnóstwo interesujących wydarzeń: spotkań, koncertów, wystaw, meczy, parad... Nie sposób nudzić się w Chicago. Za każdym razem, kiedy spoglądam na listę nadchodzących wydarzeń choćby TUTAJ, jestem pod ogromnym wrażeniem ludzkiej pomysłowości i zaangażowania. Bieg z okazji Dnia Matki, Parada Konstytucji 3 maja, Festiwal Filmowy, Sexy ballet czy Festiwal Gospel to tylko kropla w morzu możliwości na nadchodzący miesiąc. Jest w czym wybierać!

5) Muzea

    A nawet jeśli danego dnia akurat nie mamy co robić, zawsze można wybrać się do jednego z wielu chicagowskich muzeów, które prezentują bardzo ciekawe ekspozycje. Field Museum, Art Institute, Adler Planetarium, Chicago History Museum, Museum of Contemporary Art, Museum of Science and Industry- to tylko kilka propozycji z najciekawszych muzeów w Chicago (listę wszystkich muzeów można znaleźć TUTAJ). Wszystkie muzea oferują dni darmowego wstępu dla rezydentów, ale niekiedy można trafić na dni całkowicie otwarte. Warto również przeglądać Groupona, bo czasem i tam można znaleźć ciekawe promocje. Jak do tej pory żadne z odwiedzonych muzeów mnie nie zawiodło, więc z czystym sumieniem każdemu, kto pyta co warto odwiedzić w Chicago, odpowiadam: muzea!

widok na wyspę muzeów: po prawej Field Museum, po lewej Shedd Aquarium, a w tle Adler Planetarium (źródło)
Hol główny Field Museum. Na pierwszym planie, choć uchwycona od tyłu- urocza Sue :) (źródło)

I tak oto, z największej sceptyczki stałam się zakochaną w Chicago imigrantką, namawiającą każdego do odwiedzenia tego cudownego miasta i niejednokrotnie rozwlekającą się na temat jego zalet. Cóż, życie lubi płatać figle :)


A Wy, za co jesteście w stanie pokochać Wasze miasto?

4/09/2015

Jak wyglądają luksusowe chicagowskie apartamenty?

Jak wyglądają luksusowe chicagowskie apartamenty?
     Całkiem niedawno trafiłam na krótki artykuł o najdrożej jak do tej pory sprzedanym apartamencie w Nowym Jorku- wartość transakcji przekroczyła $100 mln! Ktoś mógłby powiedzieć: "Cóż za rozrzutność!". Nic bardziej mylnego. Okazuje się bowiem, że taki zakup to niezła inwestycja- obecnie wartość owego mieszkania szacuje się na $130mln!. Postanowiłam sprawdzić, jak rynek luksusowych apartamentów ma się w Chicago. Cóż, wprawdzie nie jest aż tak imponująco jak w NYC (najdroższe mieszkanie jak dotąd zostało sprzedane za raptem $17mln), ale muszę przyznać, że nawet mając te kilka skromnych milionów, można zamieszkać w bardzo miłym mieszkanku. Na co można liczyć za taką cenę? Przejrzałam aktualne oferty sprzedaży i wynajmu luksusowych mieszkań w samym sercu downtown, pozachwycałam się, pomarzyłam i spośród wszystkich tych ofert wybrałam dla Was zdjęcia najbardziej interesujących elementów i rozwiązań architektonicznych i wnętrzarskich. 

     Przejrzane przeze mnie oferty dotyczyły mieszkań najczęściej 3-5 sypialniowych, natomiast ceny wahały się od ok. $4.5-13 mln. Wszystkie zaprezentowane zdjęcia pochodzą ze strony zillow.

     Zapraszam Was  do krótkiego spaceru po chicagowskich apartamentach!


Czyż nie przyjemnie byłoby popijać poranną herbatę w tak uroczym miejscu?


Dziewczyny, która nie marzy o tak wielkiej garderobie?















Przestrzenny taras to zdecydowanie ogromna zaleta penthouse!






Własne boisko do koszykówki? Prawie jak w podchicagowskiej willi Michaela Jordana!



I jak Wam się podobają takie wnętrza?

4/02/2015

Dlaczego tak trudno lubić wiosnę w Chicago?

Dlaczego tak trudno lubić wiosnę w Chicago?
     Wiosna zawsze była moją prawie ulubioną porą roku. Wiadomo, z latem nic nie wygra, ale wiosna miała zawsze w sobie coś magicznego, pobudzającego do życia i rozsiewającego pozytywne emocje. Tymczasem w Chicago każdego roku walcząc o przetrwanie zimą, jednocześnie czekam z jeszcze większym utęsknieniem na wiosnę. I każdego roku jest to samo- wielkie rozczarowanie gdzieś w okolicach marca/ kwietnia. Wiosnę w Chicago naprawdę trudno jest lubić. Właściwie ratuje ją tylko to, że kończy zimę, inaczej byłaby najbardziej drażniącą porą roku. Dlaczego?

Po pierwsze, gdzie w ogóle jest ta wiosna? W teorii, Chicago ma klimat bardzo zbliżony do Polski: leży na podobnej szerokości geograficznej, przy dużym zbiorniku wodnym i są 4 pory roku. Tylko w praktyce problem jest taki, że w Chicago jakimś dziwnym trafem jedna pora roku... zaginęła. Mamy ostrą zimę, a następnie w ciągu kilku dni robi się tak ciepło, że można śmiało chodzić w krótkim rękawku. Prosty przykład: jeszcze jakoś z 2-3 tygodnie temu, leżeliśmy zakopani w śniegu i otuleni mrozem, a już kilka dni później nawet "wiosenne" kurtki były za ciepłe. Czasem zima powróci, a potem zaraz znów krótki rękawek. Zamiast typowej pięknej wiosny i regularnie rosnącej temperatury, jest więc właściwie przeplatanka zimy i lata.
Ubogo jest też z typowo wiosennymi kwiatami. O ile w Polsce o przebiśniegach już chyba nikt nie pamięta, tutaj dopiero nieśmiało z gleby wychylają się krokusy. Proszę bardzo, oto dzisiejsze znalezisko:


 Niby wszystko ładnie, ale jak to się ma do krokusowego dywanu, który zagościł w moim Szczecinie już jakieś 2 tygodnie temu?



Po drugie, co się stało z zapachami? W Polsce wiosna to nie tylko feeria barw, ale także zapachów. Najpierw pachnie taką wiosenną świeżością, a potem fiołkami, bzem i wszystkimi innymi kwiatami oraz świeżymi liśćmi. W Chicago brak zapachów jest jedną z moich największych bolączek. Nie wiem z czego to wynika, ale nie pachną ani kwiaty kupione w kwiaciarni, ani te "dzikie". Zapach fiołków i bzu już ledwo pamiętam, ale może jeszcze w tym roku uda mi się co nieco nadrobić :) Tak czy inaczej, bardzo współczuję dzieciom wychowanym w USA, że choćby i nawet znały Pik Poka, to nie mają pojęcia o czym mówił pingwin wspominając śpiew słowików i zapach fiołków.



Po trzecie, nie ma bocianów. Ok, rozumiem, że Polska jest wyjątkowym krajem jeśli chodzi o liczebność bocianów, ale ich pojawianie się wraz z początkiem wiosny jest tak przyjemnym widokiem, że wiosna bez nich to... nie wiosna. Poza tym, nie wiem czy kiedykolwiek widziałam w Chicago ptaki odlatujące na zimę lub powracające na wiosnę. Nigdy nie sądziłam, że akurat tego widoku będzie mi tak brakować!

J. Chełmoński "Bociany"

Wiosenna przyroda w Chicago to zupełnie inna bajka niż w Polsce. Dużo uboższa, dużo mniej widoczna. Ale to nic, jakoś to wytrzymam, skoro już tylko kilka tygodni do lata :)


Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger