8/26/2012

Trochę prywaty i Chicago by night

   Zanim przejdę do rzeczy, pozwolę sobie na trochę prywaty i krótkiej relacji z tego, co u mnie, coby wytłumaczyć trochę swoją nieco dłuższą niż zwykle nieobecność na blogu. Po pierwsze, pochłaniają mnie weselne przygotowania, a logistyczne dylematy typu jak usadzić gości na przyjęciu całkowicie niwelują mi kreatywne myślenie jakże potrzebne przy wymyślaniu tematów na bloga. Po drugie, przyjechali do nas pierwsi goście z Polski, co już całkiem powinno być moim wytłumaczeniem :) Na szczęście, są oni pierwszy raz w USA, toteż ich zdziwienie tym krajem jest o wiele większe niż moje, dzięki czemu mogę skorzystać z ich zdjęć tego, co ich urzekło czy zaskoczyło. Dlatego też część zdjęć do najbliższych postów będzie z pewnością pochodziła od nich :)
   Poza tym chciałabym podzielić się wieścią, że minął rok, odkąd przyleciałam do Stanów na stałe. Co ciekawe, ten kraj cały czas mnie zaskakuje i myślę, że szybko się to nie skończy. Całe szczęście, bo bez tego ten blog nie miałby racji bytu :P Co udało mi się osiągnąć przez ten czas? Podciągnęłam się trochę z angielskim, choć do perfekcji jeszcze daleko, poznałam kilkoro wartościowych ludzi, nawiązałam współpracę z polonijnym magazynem oraz dwiema kancelariami, ale co najważniejsze dla mojej egzystencji- nauczyłam się poruszać po tym ogromnym mieście!:D Może wydawać się to śmieszne, ale na początku naprawdę przerażała mnie tutejsza komunikacja miejska, która zdecydowanie różni się od polskiej, a poza tym jest o wiele bardziej rozbudowana niż ta, do której przywykłam w moim rodzinnym Szczecinie. O tym, co może być uznane za porażkę pisać nie będę, bo smutów na tym blogu ma nie być.
   Ok, tyle tytułem przydługawego trochę wstępu. A teraz kilka zdjęć z downtown, które odwiedziliśmy z naszymi przyjaciółmi z Polski i stąd w zeszły weekend.

 Chicagowski amfiteatr. Latem ma tu miejsce dużo imprez. Na przykład w weekendy odbywają się tutaj darmowe koncerty operowe/ muzyki poważnej, co widać na zdjęciu. Bardzo lubię panujący tam wtedy klimat. Ludzie przychodzą z kocami, rozkładają się na trawie i popijając wino czy inne alkohole słuchają muzyki i konwersują. Naprawdę fajna sprawa.

 Fontanna Buckingham podczas wieczornego pokazu świateł. Uwielbiam to!


22 komentarze:

  1. W ubiegłym roku sama przechodziłam przez szał przedweselnych przygotowań więc wiem coś o braku czasu na wszystko:)
    a zdjęcia ciekawe, śliczna fontanna:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie już na szczęście też końcówka :) teraz tylko żyję nadzieją, że moje wszystkie plany i przygotowania nie posypią się w ostatniej chwili :P

      Usuń
  2. jejku jejku jejku, wszyscy w około wychodzą za mąż!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja niedługo będę obchodzić drugą rocznicę ślubu. Jejku, kiedy te dwa lata minęły?

      Usuń
  3. Powodzenia w przygotowaniach:))
    Swietne fotki z Chicago:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie- dziękuję! :)

      Troszkę zmieniła mi się koncepcja wiązanki, o której rozmawiałyśmy swego czasu... tym bardziej prześlę zdjęcia po weselu! :)

      Usuń
  4. Pozdrowienia ze Szczecina, zamierzasz tu jeszcze kiedyś wpaść?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Tak szybko, jak tylko będę mogła. Bardzo tęsknię za Zamkiem, Błoniami i Wałami... No i za paroma lokalami też :P

      Usuń
  5. Mi tez niedlugo roczek stuknie na obczyznie, ale tak naprawde to ciagle zyje jedna noga tu druga tam :)
    Slub pewnie wyjdzie cudnie :)

    pozdrawiam !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, zazdroszczę, że masz już to za sobą! Musi być cudnie, nie ma wyjścia :D

      Również pozdrawiam!

      Usuń
  6. Piękne zdjęcia! Cieszę się że wróciłaś :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę, że Ty się cieszysz :) jeszcze przez 3-4 tygodnie będę pewnie rzadziej, ale potem mam nadzieję wszystko wróci do normy...

      Usuń
  7. Bardzo się cieszę, że wróciłaś i zdradziłaś trochę prywaty :D Pozdrawiam Cię serdecznie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam zostawić Ciebie samej na tym amerykańskim polu bitwy :D Również pozdrawiam i życzę bezbolesnych wizyt u dentysty :P

      Usuń
    2. To dobrze. Dostałam już pierwszego hejta. Ale tak się zdarza, kiedy pozwalamy się wypowiadac anonimom. ;)Poki co wizyty u dentysty milo wspominam i dziekuje :D

      Usuń
  8. Trzymam niezmiennie kciuki na przygotowania do ślubu. Mój rok już mija a tęsknota za Polską rośnie:)

    Welcome back:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystkiego dobrego z okazji ślubu i nowej drogi życia. Bardzo ciekawie piszesz i będę tu zaglądała częściej :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj :) Ciekawie piszesz :) Będę do Ciebie zaglądać :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic, tylko pogratulować i życzyć kolejnych sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzis pierwszy raz na Twoim blogu,ale napewno bede wracać,bo było blisko,żebym sama stała sie emigrantką.Więc mam tu co by było gdyby:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne zdjęcia! Uwielbiam takie! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger