12/27/2011

O autobusach ciąg dalszy

   Jako że w tym tygodniu znów przyszło mi telepać się trochę autobusami, to postanowiłam zebrać trochę materiału ikonograficznego dla lepszej prezentacji zjawisk opisywanych w poprzednim poście. Stąd, dzisiejszy post będzie właściwie foto-postem :). Muszę przyznać, że miałam dziś trochę szczęścia, bo w autobusach było wyjątkowo mało ludzi, co zdecydowanie ułatwiło mi robienie zdjęć bez zbędnych "elementów". Zanim jednak zdjęcia- chciałam tylko dodać, że już przestało podobać mi się jeżdżenie tutejszymi autobusami, ponieważ wiecznie się spóźniają, a stanie na chłodzie czy w deszczu przez 20-30 min (a ostatnio nawet godzinę!) do najprzyjemniejszych nie należy... Tak więc w kwestii autobusów cała moja ekscytacja minęła i została szara rzeczywistość. Swoją drogą, zawsze kiedy używam sformułowania "szara rzeczywistość", przypomina mi się rewelacyjny kawałek Dezertera...

 


Ale do rzeczy! Oto amerykański autobus: :)


Tutaj natomiast jest tabliczka przystankowa, z "trasą" jazdy autobusu. Moim zdaniem, jak pisałam wcześniej, za wiele z tego schematu nie wynika... A na pewno nie wynika tyle, ile z polskich tabliczek przystankowych!


A tutaj, wnętrze autobusu:


  Te przednie siedzenia, zamontowane wzdłuż okna, to siedzenia dla osób starszych bądź niepełnosprawnych, które w razie potrzeby (gdy np. wejdzie osoba z wózkiem) można złożyć.
   Na fotografii widać też linkę, którą należy pociągnąć, jeżeli chce się wysiąść na najbliższym przystanku. Muszę przy tym dodać, że tutejsi kierowcy autobusów są bardzo mili i jeżeli nie pociągnie się linki, a tylko stanie przy przednich drzwiach, to też się zatrzymują, a nie z pretensjami wypominają: "Trzeba było pociągnąć linkę". W ogóle panuje tutaj zupełnie inna kultura niż w Polsce- ot chociażby, gdy kierowca widzi, że zdyszany pasażer biegnie do autobusu, to nie odjeżdża lub nie zamyka złośliwie drzwi przed samym nosem, ale potrafi zatrzymać się nawet na skrzyżowaniu, żeby pasażer mógł wsiąść. Nie ma również problemu z wysiadaniem między ustalonymi przystankami, jeżeli tylko ładnie poprosi się kierowcę :)


      A to zdjęcie zamieściłam, żeby pokazać "tylne" drzwi mieszczące się w środkowej części autobusu, o których pisałam, że służą tylko do wysiadania. Kiedy autobus się zatrzyma, trzeba poczekać na zielone światełko nad drzwiami i lekko pchnąć drzwi do przodu.
  
 A to takie sobie zdjęcie tylnej części autobusu...


    I to tyle dzisiaj. Mam nadzieję, że nie przytyliście za bardzo w Święta :). Zresztą nieważne- spalicie w Sylwestra! :)                                                                               

4 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że wizualnie to od polskich czy europejskich autobusów nie różnią się za wiele (w kwestii spóźniania się zresztą też) ;) Tylko te linki.... cute

    OdpowiedzUsuń
  2. To fakt, jakiejś ogromnej różnicy wizualnej nie ma. Tylko są zdecydowanie mniej poniszczone :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A myślałam, że tylko w Polsce autobusy tak się spóźniają ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie najciekawsze jest ciągle to, że Amerykanie posłusznie stają w kolejce do pierwszych drzwi, nikt się nie przepycha ani nikogo nie pogania, tylko wszyscy grzecznie wchodzą, płacą bądź pokazują passa i już. Fenomenalne rozwiązanie chyba nierealne w Pl;-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger