9/09/2017

Wakacyjne migawki, czyli gdzie byłam jak mnie nie było

     Jestem! Wróciłam! Żyję! Trochę mnie nie było, a w międzyczasie tak dużo się wydarzyło, że jestem chyba winna małe wyjaśnienia, co też właśnie czynię. A że i samych migawek nie było już pół roku (!!!),  to postanowiłam podrzucić Wam trochę zdjęć. Tylko uprzedzam, tym razem będzie wyjątkowo nieamerykańsko jak na ten chicagowski blog :)


    Jak część z Was pewnie wie z Fejsbuka, na początku lipca poleciałam na wakacje do Polski. Było niesamowicie intensywnie, jak to zazwyczaj na moich wakacjach, i te pięć tygodni urlopu minęło wyjątkowo szybko. Odwiedziliśmy kilka pięknych miejsc w Europie i chciałabym im poświęcić odrębne posty, bo w 100 procentach na to zasługują, ale dajcie mi jeszcze trochę czasu. Idzie zima, więc przyjemnie będzie wspominać lato ;)

Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie
 Ale po kolei. Wakacje rozpoczęliśmy od krótkiego pobytu w moim Szczecinie. Raptem cztery dni po przylocie byliśmy już w samolocie na Majorkę, by odwiedzić moją przyjaciółkę. Ja już miałam okazję na Majorce być, więc mniej więcej wiedziałam, czego się spodziewać, ale dla Daniela był to pierwszy raz i fajnie się czułam w roli takiego "trochę-przewodnika" :) 

Oryginalne, hiszpańskie tapas nie mają sobie równych!
Sa Calobra- miejsce, które pokochałam przy poprzedniej wizycie i musiałam tam wrócić!
Katedra w Palma de Mallorca
 Byliśmy w pięknych zakątkach wyspy, objedliśmy się tapas, opiliśmy sangrii i kilka dni później ruszyliśmy spełnić moje wieloletnie podróżnicze marzenie- polecieliśmy na Lazurowe Wybrzeże! Muszę przyznać, że lecąc tam, byłam pełna obaw- tyle lat oczekiwania na zobaczenie tego rejonu Francji, to i oczekiwania rosły, a tym samym bardzo nie chciałam poczuć się zawiedziona. Nic takiego się nie wydarzyło! Na Lazurowym Wybrzeżu spędziliśmy zaledwie kilka dni, ale wystarczyło mi by poczuć, że to tam właśnie powinnam mieszkać! Słońce, morze, język francuski, pyszne jedzenie- po prostu idealnie. Więcej opowiem Wam o tym w oddzielnym poście, bo już czuję, że zaczynam się za bardzo rozpisywać, jak na format migawek :) Dziś tylko kilka zdjęć, całą resztę zostawiam na później!
Eze- jedno z piękniejszych miejsc, w jakich kiedykolwiek byłam!

Lazurowa woda w Monako. No filter needed.    
Pożegnanie z Niceą. Wrócę na pewno!
Z Francji wróciliśmy do Polski i zaraz na drugi dzień ruszyliśmy na Mazury do mojego dziadka. Tak naprawdę czas spędzony na Mazurach był jedynym tygodniem tych wakacji, kiedy miałam czas spokojnie usiąść i zwyczajnie... nic nie robić ;) Bardzo żałowałam jedynie jednej rzeczy- raptem półtora tygodnia przed moim przylotem do Polski zmarła moja ukochana babcia i nie mam słów, żeby opisać, jak bardzo mi jej wtedy brakowało i właściwie brakuje każdego dnia...


Z Ełku wróciliśmy do Szczecina, ale znów tylko na moment, bo za chwilę każde z nas jechało na "swój" festiwal- Daniel ruszył do Wolina na Festiwal Wikingów, a ja pojechałam na mój ukochany Woodstock. Jak zwykle był to cudownie spędzony czas i już myślę co by tu zrobić, żeby za rok znów udało mi się tam być :) Dwa najlepsze koncerty- zdecydowanie Hey i The Bill. Muszę też wspomnieć o moim odkryciu- The Slaves. Na początku miało nas nie być na tym koncercie, ale potem przeczytaliśmy, że jest to odkrycie brytyjskiej sceny punk-rockowej, więc jednak poszliśmy. I było niesamowicie! Na scenie tylko dwóch facetów- jeden grał na gitarze, a drugi grał na perkusji, śpiewał i biegał po scenie. Zamieszania było jak przy zwykłym, kilkuosobowym składzie. Coś niesamowitego!


Rozpoczęcie festiwalu
Podczas konceru The Slaves na niebie pojawiła się przepiękna, podwójna tęcza, na calutkie niebo!

Po powrocie z Woodstocku skupiłam się już tylko na spotkaniach z przyjaciółmi w Szczecinie. Ostatnie półtora tygodnia było przez to niesamowicie wartościowe i jak zwykle te wszystkie spotkania dodały mi mnóstwo siły, której potrzebowałam po potwornie ciężkiej dla mnie pierwszej połowie roku, a także przed nowymi wyzwaniami czekającymi na mnie w Chicago.

Finał regat Tall Ship Races w Szczecinie
Spacer z mamą zawsze na propsie ;)
A jakież to wyzwania czekały na mnie w Chicago? Przede wszystkim nowa praca, o której wiedziałam już przed wyjazdem na wakacje. W końcu całkowicie w zawodzie i już mogę otwarcie powiedzieć, że jeszcze przed ukończeniem szkoły mam już szansę pracować jako paralegal :) Za mną pierwsze trzy tygodnie i póki co całkowicie czuję, że jestem na swoim miejscu. W ogóle czuję się silna i szczęśliwa, jak już dawno się nie czułam. Mam nadzieję, że w tym momencie nie zapeszam i wszystko dalej będzie zmierzało w tak dobrym kierunku, jak zmierza od kilku tygodni. Trzymajcie kciuki! Jeszcze tylko ostatnia prosta w szkole- ostatni semestr, ostatnie trzy przedmioty i w połowie grudnia będę mogła cieszyć się ostatnimi egzaminami. Ogromna ulga! Choć jak znam siebie... pewnie za jakiś rok zatęsknię za szkołą i znów coś wymyślę ;)

I tak na szybko to tyle u mnie. Jak widzicie, mam teraz trochę zajęć, więc przyznaję szczerze, że trudno mi znaleźć czas, a niekiedy także siłę, na regularne posty. Mam jednak nadzieję, że wkrótce to się zmieni. Póki co mogę na pewno powiedzieć, że już w piątek pojawi się kolejny post, tym razem z jesiennego projektu Klubu Polki. Zapraszam Was również na Fejsbuka, tam jak zwykle jestem trochę częściej.


7 komentarzy:

  1. Bardzo współczuję straty Babci. Te UKOCHANE Babcie pozostają na zawsze w sercu i pamięci.
    Eze jest prześliczne. Byłam na Lazurowym Wybrzeżu dwa razy i chętnie pojechałabym jeszcze raz.
    To wakacje obfitowały w ciągłe zmiany miejsca, fajnie:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Masz rację, ukochane Babcie zawsze zostają w nas :)

      Ja w Eze się zakochałam! Mieliśmy też fajną przygodę w naszej drodze do Eze, która chyba też dodała uroku temu miejscu, ale o tym więcej napiszę w poście o Francji :)

      Tak, to były bardzo udane wakacje! Wszystko wyszło tak jak zaplanowałam, albo może i nawet jeszcze lepiej, tylko... jak zwykle było za krótko :D

      Usuń
  2. Wyrazy współczucia z powodu śmierci babci..
    Długo cię nie było,fakt, teraz widzę, gdzie wszędzie w tym czasie byłaś - na wspaniałych wakacjach :) cudne migawki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana.

      Mam nadzieję, że już teraz moja nieobecność jest odnotowana jako usprawiedliwiona :) Jak tylko zorganizuję się z czasem przy pracy i szkole, to mam nadzieję, że będzie więcej postów. Mam tyle rzeczy do opisania, że nie wiem od czego zacząć! :D

      Usuń
  3. Przkro mi z powodu straty babci
    Cieszę się, że już wróciłaś na bloga. Nie mogę się doczekać nowych wpisów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogromnie współczuję straty babci. Czekam na nowe posty z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje z powodu nowej pracy i nowych wyzwań! Wakacje miałaś super i szczerze powiedziawszy mi też strasznie szybko leci czas w Polsce i nawet nie wiem na czym!
    Bardzo mi przykro, że zmarła twoja babcia :(

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger