2/03/2016

Styczniowe migawki

     Ten rok zaczął się dla mnie wyjątkowo obiecująco. Bo jak inaczej określić sytuację, kiedy pierwszy dzień stycznia spędza się wygrzewając się na florydzkiej plaży popijając w międzyczasie kolorowego drinka? :)


     Nie o Florydzie będę jednak dzisiaj pisać, ponieważ wyjazdowi poświęciłam kilka osobnych postów (i prawdopodobnie jeszcze kilka poświęcę), więc jeśli ktoś ma ochotę zagłębić się w ten temat  i przynajmniej myślami uciec od zimy, to odsyłam do opowieści:


Na pożegnanie tematu Florydy w tym poście przesyłam Wam jeszcze zdjęcie ślicznego kwiatu żółtego hibiskusa, a zaraz po tym ruszamy w podróż powrotną do Chicago ;)


Reklamy przy drodze, spotykane także w Illinois, ale podczas kilkunastogodzinnej podróży z Florydy w końcu zebrałam się, żeby zrobić zdjęcia ;)

W podróżowaniu autem lubię to, że często można przypadkowo trafić na piękne miejsce. Tutaj akurat Welcome Center w Tennesse.

Mimo że w tym roku pogoda w Chicago naprawdę rozpieszcza, przynajmniej w porównaniu do poprzednich kilku zim, to powrót do domu i tak był dosyć, hmm, bolesny. Przenieść się z okolic 30 st. C na mróz? Zamienić piaszczyste plaże na usłane śniegiem chodniki? Boli, naprawdę.


Ale cóż, nie ma co narzekać, czas ruszać dalej. Wprawdzie w moim przypadku zima to ciężki okres dla jakiejkolwiek aktywności, więc to "ruszanie" zamieniłabym na "czołganie", ale mimo wszystko zapraszam Was na krótką fotorelację ze stycznia w Chicago :)

Na początek- mały zwierzyniec. Śliczna jaszczurka w sklepie zoologicznym, wpatrzone zaprzyjaźnione koty i Sydney, jakby ktoś się za nią stęsknił :)




Na drugi rzut- jedzenie:

Urocza kanapka w jednej z kawiarni na stacji metra.

Moje ulubione śniadanie na okres jesienno-zimowy. Kasza jaglana z musem z żurawiny i jogurtem naturalnym. Polecam!

Ostatnio pokochałam stoiska z szejkami- tutaj akurat robione na bazie kefiru. I sycące śniadanie z głowy :)

Wiele sklepów w USA oferuje ladę z gotowymi potrawami dla leniuchów- pastą z tuńczyka lub jajeczną, ale także... pokrojonymi owocami.

Sushi- w tym miesiącu było go zdecydowanie sporo. Na zdjęciu rollsy z Nori i Umami.

W podsumowaniu miesiąca nie może również zabraknąć kilku chicagowskich widoczków:



W tym miesiącu na Instagramie dostałam nominacje do 2 zabaw: wojny książkowej, w której należało pokazać co się aktualnie czyta, oraz do wojny kubkowej, w której prezentuje się swoje ulubione kubki.

W kwestii książek u mnie jak zwykle misz-masz: trochę pozycji polskich, trochę amerykańskich, trochę dla przyjemności, trochę do szkoły. Plus drugie tyle na Kindlu :) Jeśli macie coś ciekawego do polecenia- koniecznie piszcie w komentarzach! Zaczętych książek nigdy za wiele :)

W kwestii kubków mam 2 ulubione: pierwszy pewnie znacie, bo pokazywałam go przy okazji relacji z Universal Studios, natomiast drugi ma dla mnie wartość sentymentalną- dostałam go, gdy wylatywałam na stałe do USA. Kubki w akompaniamencie dwóch z moich wielu ulubionych herbat: Genmaichy i zielonej jaśminowej.

I na sam koniec jeszcze dwa zdjęcia:

Nawet idąc do toalety, można poczuć się wyjątkowo :)

Przecież wiadomo, że reklama dźwignią handlu, co nie?

I to tyle jeśli chodzi o moją aktywność w styczniu. Wiele tego nie było, ale po pierwsze zima, wiadomo, a po drugie zaczął się kolejny semestr w szkole, o czym mam nadzieję niedługo napisać, bo często pytacie o amerykańskie realia studiowania.


 A jak Wy zaczęliście nowy rok?





4 komentarze:

  1. Bardzo fajny post! :) Czekam na więcej postów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowy Rok ?
    To już jakiś czas temu...
    Czas płynie szybko, w Polsce również, zaraz skończy się luty, a zimy u nas już nie ma :)
    pozdrawiam - Urszula

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy Rok ?
    To już jakiś czas temu...
    Czas płynie szybko, w Polsce również, zaraz skończy się luty, a zimy u nas już nie ma :)
    pozdrawiam - Urszula

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zaczęłam nowy rok pozytywnie. Pogoda w ogóle mi nie przeszkadzała, bo zima jest nadzwyczaj łagodna. Myślę, że to będzie udany rok :) Pozdrawiam i czekam na post o studiach

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger