12/23/2014

Czym urzekł nas Nowy Orlean?

    Kiedy pierwszy raz przez myśl przeszło mi, by odwiedzić Nowy Orlean, wiedziałam o  nim mniej więcej tyle, że jest to najbardziej francuskie z amerykańskich miast, z bogatą historią i kulturą, nazywane kolebką jazzu i bardzo zniszczone przez huragan Katrina. Planując wyjazd zdobywałam kolejne informacje- że do zobaczenia jest znacznie więcej, niż się spodziewałam, że kuchnia jest niesamowita, a także, że trzeba uważać na przestępców. Opinie o mieście były skrajne: jedni zakochani do szaleństwa, inni zniesmaczeni lub co najmniej obojętni. Całą drogę zastanawialiśmy się, jak to będzie z nami? I cóż, dużo prawdy jest w powiedzeniu, że możesz żyć w każdym mieście, ale Nowy Orlean to jedyne miasto, które żyje w Tobie :) 

Więc, czym konkretnie urzekł nas Nowy Orlean?

French Quarter

      French Quarter to najstarsza i jednocześnie zabytkowa dzielnica miasta. W swojej historii przeżyła panowanie francuskie, hiszpańskie i w końcu amerykańskie. I ślady wszystkich tych kultur, a także silne wpływy afrykańskie i haitańskie, widać niemalże na każdym kroku: w sztuce, architekturze, kuchni, ludziach... Z każdym dniem, kiedy bardziej poznawaliśmy historię miasta, Francuska Dzielnica stawała się dla nas coraz bardziej niesamowita i magiczna. Spędziliśmy w niej znaczną część czasu i chyba większość moich nowoorleańskich opowieści zawartych w kolejnych postach będzie odnosiła się właśnie do tego miejsca :)

Co warto zwiedzić we French Quarter? Przeczytaj TUTAJ.

widok na Katedrę św. Ludwika



Sztuka na każdym kroku

       Dosłownie. Nie da się przejść przez French Qaurter nie słysząc muzyki i nie mijając ulicznych artystów. Na każdym rogu można spotkać jakiegoś muzyka, a od galerii sztuki aż się roi. Wszędzie spotkać można malarzy, muzyków, wróżki, mimów, kuglarzy i przedstawicieli jeszcze innych profesji, zabawiających turystów. Pierwszego popołudnia poszliśmy na Jackson Square- główny punkt miasta, widoczny prawdopodobnie na większości pocztówek. Pod samą katedrą grał zespół muzyków, choć "zespół" to być może za dużo powiedziane- mam wrażenie, że była to grupa znajomych przychodząca regularnie by pomuzykować dla przechodniów. Wokół nich utworzył się wianuszek gapiów: uśmiechniętych, tańczących, śpiewających. Kiedy przyłączyliśmy się do nich, poczułam dokładnie to uczucie, które nazywam szczęściem :) Takie momenty to dla mnie kwintesencja Nowego Orleanu.












A na zdjęciu poniżej najsympatyczniejsza para muzyków, jakich spotkaliśmy w Nowym Orleanie. W kolejnych dniach widywaliśmy ich w różnych zakątkach French Quarter. Nie zawahajcie się wrzucić im "pieniążka"!:)



Architektura i urocze zakątki

       Uwielbiam zabudowę francuskiej dzielnicy, z widocznymi wpływami wszystkich tych kultur, o których pisałam wcześniej. Kolory, kolory i jeszcze raz kolory, do tego ażurowe wykończenia balkonów i finezyjne wsporniki, pięknie po prostu. A jakby tego było mało, w mieście kryje się wiele uroczych zakamarków, wystarczy tylko być uważnym i można zobaczyć prawdziwe cudeńka.



Kolorowe naszyjniki (beads) to wręcz jeden z symboli Nowego Orleanu. Są wszędzie!


























Jedzenie

       Przygotowując się do przyjazdu do NOLA przeczytałam gdzieś, że tutejsze jedzenie jest pikantne i zamawiając cokolwiek trzeba mieć na uwadze, że mieszkańcy tych rejonów mają wyższy poziom pikantności w smaku. Po tych kilku dniach mogę tylko to potwierdzić :) Co nie zmienia faktu, że nowoorleańskie jedzenie jest przepyszne i bardzo specyficzne- to pierwszy odwiedzony przeze mnie obszar USA obfitujący w tak bogatą kuchnię regionalną. I znów, do znudzenia, kreolska mieszanka kultur widoczna jest w każdym aspekcie życia Nowego Orleanu. Więcej o kuchni Nowego Orleanu napiszę w jednym z kolejnych postów, bo zdecydowanie trudno zamknąć wszystko w kilku zdaniach.

Co warto zjeść w Nowym Orleanie? Zobacz TUTAJ.


Przemili ludzie

       Nasłuchaliśmy się o wysokiej przestępczości, a tymczasem doświadczyliśmy czegoś zupełnie innego. Na każdym kroku natykaliśmy się na przemiłych ludzi. Każdego dnia mieliśmy przynajmniej jedną sytuację, gdy ktoś słysząc nasz język polski albo obcy akcent pytał skąd jesteśmy i raczył opowieścią o Nowym Orleanie, o tym gdzie koniecznie musimy pójść czy czego unikać. Czy to kasjerka w Wallgreens, czy starsza pani przy stoliku obok w Dunkin Donuts, czy też pan pracujący przy sklepowej dostawie- każdy z nich wręcz wyrywał się, by przekazać nam trochę wiedzy o mieście. Ok, Amerykanie są mili, wiadomo, ale to, czego doświadczyliśmy w Nowym Orleanie było niesamowite!



Niestety, jedna rzecz była dla nas odpychająca i zdecydowanie zaburzająca obraz miasta. Mianowicie, na ulicach pełno jest młodych, bezdomnych ludzi. Co ciekawe, przynajmniej 90% z nich łączy wspólny mianownik: subkultura punkowa i pies/psy jako towarzystwo. Smutne, że mimo iż są zdolni do pracy, wolą siedzieć całe dnie z karteczką informującą o tym, jacy to są głodni, zamiast poszukać normalnego źródła zarobku. Nie wierzę, że dla tylu młodych ludzi nie ma pracy. Już nie wspomnę o tym, że w NOLA jest tak dużo najróżniejszej maści ulicznych artystów zabawiających turystów, że i owi bezdomni z pewnością znaleźliby coś dla siebie. Gdyby tylko chcieli.




 ___________________________________________________

A co powiesz na więcej Nowoorleańskich opowieści?

* Co warto zwiedzić w Nowym Orleanie- French Quarter 
* Co warto zwiedzić w Nowym Orleanie- poza French Quarter
* Kuchnia Nowego Orleanu

 
 

15 komentarzy:

  1. jak tak oglądam zdjęcia to marzy mi się wycieczka po Stanach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może w ramach noworocznego postanowienia- podróż po USA? :)

      Usuń
  2. Swietne zdjęcia i opisy. Uwielbiam Twojego bloga. Czy planujesz odwiedzic jeszcze inne stany? Bardziej zachodnie lub północne np.Montanę? Marzy mi się podróż do Stanów, dzieki Twojemu blogowi mogę przezyć chociaż cząstkę tego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, planuję na pewno dużo :) Ale kiedy będę mogła te plany zrealizować, to czas pokaże. Stany Zjednoczone są rewelacyjnym miejscem do podróżowania i warto by było zwiedzić je całe!

      Usuń
  3. Wiadomo, ze NYC to moja zyciowa milosc, ale zaraz na drugim miejscu plasuje sie NOLA:) Kocham atmosfere tego miasta, tam nawet bez nogi idzie sie tanecznym krokiem:)))
    I bardzo pasuje mi ta nieco ostrzejsza kuchnia, bo ostra to ona moim zdaniem nie jest:)))) Czekam na dalsze wpisy:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak myślałam, że się tu pojawisz jak tylko zaczną się relacje z NOLA :) Ja również zakochałam się w tym mieście, jego klimat zdecydowanie mi odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę śmiało powiedzieć że na obecną chwilę jestem zakochana w Nowym Orleanie i to jest chyba jedno z tych miejsc które odwiedzę pierwsze jeśli znajdę się kiedyś w Stanach.Zakochałam się głównie za sprawą jednego z seriali który kręcony jest właśnie w Nowym Orleanie, a teraz na twoich zdjęciach widze że to co tam jest ukazane to nie jest stworzone tylko na potrzeby filmy, to miasto naprawdę żyję i jestem zakochana jeszcze mocniej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vida Suenos, o którym serialu mówisz? Może o "The Originals"? :) Moja przyjaciółka z Polski ogląda ten właśnie serial i też stwierdziła, że wszystko się zgadza :)

      Usuń
  6. Katedra św. Ludwika spodobała mi się najbardziej :) ale pozostałe zdjęcia również mają w sobie coś ciekawego. Mnóstwo różnorodności i ludzi czyli mega pozytywny zestaw :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne te domy, aż miło popatrzeć na te kolorki wśród naszej szarości.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak ciepło tam, ach! Architektura bajkowa! http://3.bp.blogspot.com/-drKHLgqI_ig/VJn-D2tp9NI/AAAAAAAAJM8/a3LX7xzOutg/s1600/DSC_0016.JPG to zdjęcie mnie urzekło!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dwa razy próbował podziękować Ci za ten post z drogi, przez komórkę,,, no ale wiecznie wyskakiwał jakiś błąd i widzę, że w końcu nie doszedł do Ciebie. Zatem oficjalnie, teraz, dziękuję za informacje o Nowym Orleanie, do którego wpadłam przypadkowo na trzy dni, bez przygotowania. To była jedna z lepszych wypraw w środku Stanów. No i to jedzenieeeee. Dzięki za polecenie Hurricane, mój mąż też go polubił ;) Pozwoliłam sobie również polecić Twojego bloga moim czytelnikom. Pozdrawiam serdecznie. https://papugazusa.wordpress.com/2015/05/15/a-wyladowalam-w-nowym-orleanie/

    OdpowiedzUsuń
  10. Błagam, niech mi ktoś załatwi pracę tam, wizę i lecę!!! Aaaa!!! O mamusiu, chcę tam być! :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja również dziękuję za ten wpis! Właśnie oddałam się lekturze, bo zwiedzamy Nowy Orlean już za 10 dni. Odliczam! :-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger