Jak pisałam kilka postów temu, od jakiegoś czasu współpracuję z 
Magazynem Polonia. Ostatnim razem zaprezentowałam Wam wywiad z Fryderykiem Rossakovsky-Lloyd, polonijnym artystą w Londynie. Dziś pozwolę sobie zamieścić wywiad, który ukazał się w tym samym wydaniu Magazynu Polonia (kwiecień 2012)- z Moniką Dixon, Polką w Chicago, konsekwentnie realizującą swoje plany i marzenia. Jak widać- można i warto :)
Wywiad przeprowadzony został mniej więcej rok temu, część informacji 
jest więc siłą rzeczy nieaktualna. Uważam jednak, że można z niego 
wyczytać trochę o chicagowskich realiach i możliwościach, jakie nadal 
dają Stany Zjednoczone.  
Zapraszam do lektury! :)
Sukces nie jest przeznaczeniem... Jest podróżą
"Co
 ważniejsze dla sukcesu: talent czy pracowitość? A co ważniejsze w 
rowerze: przednie czy tylne koło?" - zapytał kiedyś George Bernard 
Shaw. Monice Dixon, twórczyni strony BeeCloser i BeeCloser Kids, 
specjalistce od public relations i marketingu, organizatorce konferencji
 biznesowych, filantropce oraz żonie i matce, z pewnością nie można 
odmówić ani talentu, ani pracowitości.
|  | 
| Monika Dixon (zdj. Parrish Lewis) | 
Nie można jej także odmówić
 dodatkowych, sprzyjających osiągnięciu sukcesu cech: dużej dozy 
empatii, optymizmu, wytrwałości i wiary w siebie. Osiągnięcie sukcesu 
było więc w jej przypadku jedynie kwestią czasu. Owszem, był to czas 
trudny, w którym znalazło się miejsce także na porażki. Jednak, jak 
doskonale wiemy, siła człowieka nie polega na tym, że nie upada, ale na 
tym, że potrafi się podnosić. Tak też było z Moniką - każda porażka, 
każdy problem w realizacji zamierzonych celów, dodawał jej tylko 
mobilizacji i siły do dalszych działań.
Monika Dixon nie spoczywa
 jednak na laurach. Docenia swoje mniejsze i większe osiągnięcia, a 
każde z nich skutkuje postawieniem sobie kolejnych celów do 
zrealizowania zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Monika jest 
ciągle w biegu, zdobywa kolejne sukcesy i wytrwale dąży do następnych. W
 końcu sukces nie jest przeznaczeniem… Jest podróżą.
Z Moniką Dixon rozmawia Paulina Grunwald.
Paulina Grunwald: Moniko, mieszkasz w USA od 10 lat. Pamiętasz jeszcze swoje pierwsze kroki na emigracji?
Monika
 Dixon: Pamiętam doskonale moment, w którym przyleciałam. Był to 2 
stycznia 2002r.; znajomi mieli mnie odebrać o 7 wieczorem, ale czekałam 
na nich aż do 21:30. Nie zdawałam sobie sprawy, że będą aż tak spóźnieni
 i byłam pewna, że już po mnie nie przyjadą. Te dwie i pół godziny 
samotności na lotnisku były brutalne, byłam bardzo przestraszona i 
zastanawiałam się nad zabukowaniem powrotnego lotu do Polski.
Moja
 przygoda w Ameryce zaczęła się od pracy w charakterze opiekunki dla 
starszej Amerykanki. Wielu z nas przylatuje do Stanów Zjednoczonych z 
wielkimi nadziejami, ale zaczynamy tak naprawdę od zera, od prac, które 
pozwalają nam przetrwać i zapewnić przynajmniej podstawowe warunki do 
życia. Nie mogę narzekać na pracę u mojej podopiecznej, bo mimo iż była 
to ciężka praca, to zarówno rodzina starszej pani, jak i ona sama, 
przyjęli mnie mile, czułam się u nich bezpiecznie. Mimo wszystko 
brakowało mi mojej rodziny.
Nie chcę kreować dla Was wizji 
sielanki, czas zapoznania się z amerykańskim stylem życia nie jest 
łatwy, dostosowanie się zajmuje dużo czasu, zaufania i wytrwałości. 
Należy pamiętać, iż jest to początkowy etap, z czasem wszystko staje się
 łatwiejsze i bardziej przejrzyste.
Wydaje się, że Twoje 
życie zawodowe zaczęło nabierać tempa w 2009 roku, kiedy powstała strona
 BeeCloser - platforma służąca rozwijaniu kontaktów międzyludzkich, a 
także nawiązywaniu relacji biznesowych na rynku polsko-amerykańskim. 
Skąd wziął się pomysł na ten projekt? Jak wyglądały początki?
Pierwsze
 dwa lata mojego pobytu w USA spędziłam w Rockford, gdzie miałam kontakt
 tylko z Amerykanami. Brakowało mi polskiego jedzenia, polskiej rozmowy z
 przyjaciółmi i tak naprawdę robienia czegoś, co nie dotyczyło opieki 
nad starsza panią. Nie miałam dostępu do młodzieży, literatury i 
przygody. Po pewnym czasie kupiłam komputer – był to mój lek na 
samotność. Na Onet.pl mogłam czatować z rożnymi osobami, jednak nigdy 
nie widziałam ich zdjęcia lub profilu - 9 lat temu nie było portali 
społecznościowych. Dla mnie i tak ogromne znaczenie miał fakt, że mogłam
 z kimś porozmawiać.
Pobyt ze starszą panią pozwolił mi na 
finansową niezależność. Po dwóch latach przeprowadziłam się do 
Schaumburg,  gdzie zaczęłam studiować Sztukę i Lingwistykę w Harper 
College. Studia w Ameryce przebiegają inaczej niż w polskich uczelniach.
 Twoje życie osobiste i towarzyskie nie rozwija się w szybkim tempie, 
ponieważ wszystkie klasy mają innych studentów i nie ma przerw, podczas 
których można kogoś bliżej poznać. Z tego powodu wciąż czułam dużą 
izolację i nie wiedziałam, jak ten stan zmienić. Wówczas właśnie 
przyszedł mi na myśl BeeCloser. Postanowiłam zrobić coś, co pozwoli mi 
na szybkie poznanie osób w moim otoczeniu, a także umożliwi innym osobom
 nawiązywanie relacji interpersonalnych i biznesowych. Chciałam także, 
aby portal stanowił źródło informacji dla Polonii o ciekawych 
wydarzeniach w mieście, w związku z czym poświęcałam sporo czasu na 
wyszukiwanie i wyselekcjonowanie informacji o eventach, które faktycznie
 warto odwiedzić, które są na odpowiednim poziomie, a nie tylko takich, o
 których wszyscy mówią, a które niekoniecznie służą poznawaniu ludzi.
Początkowo strona BeeCloser była nastawiona na polonijnych odbiorców. Jak wspominasz współpracę z polskimi biznesmenami?
Oj,
 nie było mi łatwo. Dla większości biznesmenów byłam młodą dziewczyną, 
która wzięła się znikąd na polonijnym rynku. Nikt o mnie wcześniej nie 
słyszał, nie miałam wyrobionej marki ani wiarygodności, a to jest w 
biznesie kluczowe. Nie uwierzylibyście ile listów prezentacyjnych 
napisałam, do ilu organizacji zadzwoniłam i na ilu przyjęciach byłam… A 
wszystko z minimalnym odzewem. Jedyną organizacją, która mnie wysłuchała
 i dała mi szansę, była Polish American Chamber Of Commerce oraz Pan 
Bogdan Pukszta, który bezinteresownie wspiera Izbę i pomaga jej członkom
 osiągnąć sukces. Pan Pukszta ma ogromną wiedzę na temat Polonii i 
przede wszystkim jest szczery w swojej opinii.
W pewnym 
momencie postanowiłaś zrealizować kolejny pomysł, związany z 
odgałęzieniem BeeCloser- BeeCloser Kids. Powiedz coś więcej o tym 
projekcie. Czy jego powstanie miało związek z tym, że sama stałaś się 
młodą matką poszukującą inspiracji na ciekawe spędzenie czasu z dziećmi?
Po
 dokonaniu rozpoznania na amerykańskim, jak również polskim rynku 
wydawało mi się, że moja publiczna persona nie obrazuje faktu, iż jestem
 mamą. Bycie dobrym rodzicem jest dla mnie najważniejsze. Zawsze 
szukałam nowych projektów dla Nadii i Enzo: nowego parku, placu zabaw 
czy przedstawienia dla dzieci. Szukanie takich informacji jest bardzo 
czasochłonne i tak naprawdę nigdy nie wiedziałam, jak dobre okaże się 
być moje odkrycie. BeeCloser Kids to platforma, która ma na celu 
zachęcenie rodziców do aktywnego uczestnictwa w poszerzaniu wiedzy na 
temat kultury, zajęć i  zainteresowań naszych dzieci, a przede wszystkim
 dzielenie się informacjami i doświadczeniami, które pozwolą nam podjąć 
lepszą decyzję w przyszłości. Innym słowy, BeeCloser Kids ma odpowiadać 
na pytania: co, gdzie, jak i kiedy w życiu malucha, czyli stanowić 
swoistą ściągawkę dla rodziców.
W zeszłym roku BeeCloser 
wraz z JMP Global zapoczątkowało serię biznesowych konferencji, mających
 na celu między innymi przybliżenie słuchaczom tematyki rozwoju 
osobistego, dróg do osiągnięcia sukcesu czy technik motywacyjnych. Czy 
na Waszym koncie zapisały się już jakieś sukcesy?
Cztery
 razy w roku organizujemy w centrum Chicago spotkania biznesowe, które 
odwiedza w przybliżeniu 200-280 gości. Do tej pory zorganizowałyśmy: 
“Made In Chicago”, “Think Big Act Bigger”, “Team Work Makes The Dream 
Work” i “The Success Is A Journey”. Naszymi gośćmi byli między innymi: 
Sekretarz Stanu Illinois, Pan Jesse White, White House Director of 
Events for the Clinton Administration, Laura Schwartz, prezenter 
telewizji CBS2 Pan Ryan Baker oraz Pan Kevin Boehm, współzałożyciel 
BokaGroup.
Poza działalnością promocyjno- marketingową 
współpracujesz także z amerykańską stacją telewizyjną  ABC7. Nie wszyscy
 wiedzą, że osobą, która stała za organizacją wywiadu z byłym 
prezydentem Polski, Lechem Wałęsą, który mieliśmy okazję obejrzeć  w 
Dzień Pułaskiego w porannym programie „Windy City Live”,  byłaś właśnie 
Ty. Jak wspominasz to doświadczenie?
Możliwość 
współpracy z Prezydentem Wałęsą była momentem, który będę zawsze 
pamiętać i dumnie wspominać. Emocje w dniu wywiadu sięgnęły zenitu, a 
tempo, które Prezydent narzucił było zaskakujące zarówno dla mnie, jak i
 dla całej stacji ABC7. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik i 
nie było nawet mowy o popełnieniu najmniejszego błędu. Pan Wałęsa dobrze
 rozumie zmiany społeczne i jest zwolennikiem rozwoju mediów 
społecznościowych.
Warto wspomnieć również o tym, że w 
codziennym biegu nie zapominasz o pomocy słabszym i chętnie udzielasz 
się, bądź sama organizujesz rozmaite akcje charytatywne. Które z tych 
akcji najbardziej zapisały się w Twojej pamięci?
Najbardziej
 emocjonalnym momentem dla mnie była gala „Bear Neccessities”. To był 
pierwszy wieczór, podczas którego program trwał prawie 2 godziny i żaden
 z gości nie śmiał się  nawet poruszyć. „Bear Neccessities” to 
organizacja, która wspiera badania w zakresie leczenia nowotworów u 
dzieci. Założycielka organizacji, Kathleen Casey, straciła swojego syna 
Bear 19 lat temu i od tamtego czasu dzielnie walczy o to, aby pomóc 
chorym dzieciom i stworzyć dla nich niezapomniane momenty. Podczas gali 
płakałam wiele razy, bowiem choroby dotykają nawet najmniejsze dzieci i 
ogrom tragedii rozrywa nawet najtwardsze serca. Jako rodzice przekładamy
 przedstawioną wiedzę na naszą rodzinę i nie wyobrażam sobie nawet, 
przez co niektórzy z nas przechodzą. Kathleen poświęciła swoje życie dla
 „Bear Neccessities”; stworzyła organizację, która nie tylko pomaga 
dzieciom, ale także uczy rodziców, przyjaciół czy znajomych, jak pomóc 
osobom chorym i sobie samym w zrozumieniu walki o życie naszych 
bliskich.
Pozwolę sobie wrócić na chwilę do tematu biznesu - jakie wydarzenie sprawiło Ci największą radość, dało najwięcej satysfakcji?
I
 tutaj mam dla Was nowinkę!  W kwietniu otwieram oficjalnie firmę 
„Monika Dixon Public Relations”. Zbudowałam silny zespół, z którego 
jestem bardzo dumna. Chciałabym Wam przedstawić Kamila Bartoszcze z KBE 
Studios, Arthura Swidzinskiego, Kristin Kojzarek, Nicole Townsend i 
Rubin Roche z Ross-Images.com. Już nie mogę się doczekać, aby zobaczyć 
nas w akcji! Naszym ważnym projektem będzie „Quo Vadis 2012”- 
konferencja w Chicago dla młodych polskich liderów (odsyłam na stronę 
www.quovadischicago2012.com).
Wiem,
 że lubisz bawić się modą, więc nie sposób również nie wspomnieć o 
wydarzeniu, które miało miejsce we wrześniu ubiegłego roku. Pismo „CS 
Magazine” uznało Cię za jedną z najlepiej ubranych kobiet biznesu w 
Chicago. Jak się poczułaś zostając tak wyróżniona? Czy pociągnęło to za 
sobą jakieś nowe możliwości bądź propozycje?
Zrozumienie
 mody i pojęcie stylu to coś, co się posiada lub nie. Często nie zdajemy
 sobie sprawy z tego, w jaki sposób nasz styl ubierania zwraca uwagę 
innych i kształtuje ich pogląd o nas i na to, co robimy. Wychodzę z 
założenia, że ubiór, tak jak maniery czy sposób w jaki się wysławiamy, 
obrazuje kim jesteśmy i w dużej mierze prezentuje nasze możliwości 
etyczne i biznesowe. W mojej branży zrozumienie mody jest ważne, 
ponieważ pozwala na oszacowanie jak bardzo aktualny jest nasz wizerunek 
prezentowany przez media, gdzie są teraz trendy oraz w jaki sposób można
 wykreować zapotrzebowanie na daną postać. Moim zadaniem jest  
zbudowanie najlepszego wizerunku dla Ciebie, Twojej firmy lub Twojego 
produktu i umieszczenie informacji o Tobie w prasie, telewizji i 
internecie, szczególnie na portalach społecznościowych.
Fakt 
wyróżnienia mnie jako jednej z pięciu najlepiej ubranych kobiet w 
Chicago był dla mnie zaskoczeniem, ponieważ 8 tygodni wcześniej 
przyszedł na świat nasz synek Enzo i moda była ostatnią myślą w mojej 
głowie. Nie ukrywam jednak, że owe zaproszenie sprawiło mi wiele radości
 i dało powód do dobrych zakupów.
Po artykule w „CS Magazine” 
otrzymałam wiele propozycji. Byłam sędzią na Italian Fashion Expo, 
pracowałam z Top Shop, Mark Shale, a niedawno wzięłam udział w pokazie 
mody, który wylansował „The Working Wardrobe”, magazyn wyróżniony przez 
Forbes. Zostałam także zaproszona do pokazu mody dla Bloomingdales 
podczas Exposure Event, w którym wystąpię jako modelka oraz będę 
rozpowszechniać wiedzę o „Bear Neccessities”.
Projekty, o
 których do tej pory rozmawiałyśmy, to tylko kropla w morzu Twoich 
zajęć. Jesteś niewątpliwie bardzo zajętą kobietą! Czy w 24-godzinnej 
dobie udaje Ci się znaleźć czas na relaks? Co najbardziej Cię odpręża?
Nie
 jest mi łatwo się zrelaksować. W tempie, w którym żyję, zawsze o czymś 
myślę, mam dużo obowiązków i staram się nie zawieść nikogo. Zabawa oraz 
przebywanie z dziećmi ma jednak magiczne działanie, potrafi bowiem 
odciągnąć moje myśli od pracy i skupić się na Enzo i Nadii. Lubię 
również czytać i spędzać czas z mężem.
Jaki stosunek do absorbującej Cię pracy ma Twoja rodzina - mąż, dzieci? Nie domagają się większej uwagi?
W
 domu trzymamy się ściśle  harmonogramu. Nie ma telefonów czy pracy w 
weekend i absolutnie żadnych rozmów po godzinie 8 wieczorem.  Nie zawsze
 nam ten plan wychodzi, ale staramy się go trzymać.  Dopóki oboje 
rozmawiamy i jasno przekazujemy sobie informacje, wszystko jest pod 
kontrolą. Podczas weekendu spędzamy dużo czasu z dziećmi, robimy 
wszystko razem i układamy plany na kolejny tydzień. Nadia zawsze wie o 
moich projektach i często chodzi ze mną na spotkania, np. gdy planowałam
 otwarcie Allium w hotelu FourSeasons, Nadia była obecna i z uśmiechem 
przedstawiła wszystkim swoją opinię.
Odnosisz sukcesy 
zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej. Czujesz się już 
kobietą spełnioną, czy brakuje Ci jeszcze czegoś do pełni szczęścia? 
Jakie są Twoje kolejne cele?
Na tym etapie mojego życia 
czuję się szczęśliwa. Po latach ciężkiej pracy nareszcie widzę 
rezultaty. Mam dwa zdrowe maluszki i męża, który wspiera moje działania i
 na koniec dnia wita mnie z uśmiechem. Mam znajomych, których uwielbiam i
 klientów, z którymi mogę się pośmiać i wykonać świetną prace.
Moim
 celem jest rozwój osobisty, jak i zawodowy. Ważne jest dla mnie zarówno
 pozostawanie kreatywną matką i żoną, jak i właścicielką biznesu.
Podczas
 lutowego seminarium „Success is a journey” organizowanego przez JMP 
Global, powiedziałaś: „Sukces nie jest celem… Jest podróżą”. Wydaje się,
 że Ty akurat jesteś bardzo doświadczoną podróżniczką. Jaka jest Twoja 
recepta na sukces?
Każdy z nas jest inny, każdy z nas 
znajduje się w innej sytuacji, ma inne korzenie i swoją historię. Jedyną
 rzeczą, która nas łączy, jest miłość do tego, co lubimy robić.  Zacznij
 robić to, co kochasz, nawet jeśli możesz to tylko robić na pół etatu. 
Nie rezygnuj ze swojego marzenia. Czytaj dużo na temat, który Ciebie 
interesuje , otaczaj się osobami, które są mądrzejsze od Ciebie, tylko 
wtedy zauważysz różnicę, wniesiesz nowe perspektywy i pozostaniesz 
zmotywowany do dalszej aktywności.
 
