6/10/2012

State Street

   Kilka dni temu wybrałyśmy się z Beata do Downtown, ponieważ dostałyśmy cynk, że w tamtejszym Macy's mogą być niedrogie sukienki ślubne. Sukienki owszem były, ale nie wiem dla kogo tanie- poniżej $2 500 nic nie znalazłyśmy! Tak czy inaczej, przeszłyśmy się trochę po molochach na State Street, czyli właściwie centrum Downtown.
   Dziś więc post "widoczkowy", dla tych, którzy lubią widzieć, jak wygląda miasto od środka :)

 Pierwsze co nas zaskoczyło tamtego dnia, to rozmiary Macy's. Owszem, przyzwyczaiłam się już do ogromnych centrów handlowych, ale jednak 9 pięter zrobiło na mnie wrażenie!!! Nasza pierwsza myśl to "o fuck!", bo jak na takiej przestrzeni znaleźć dokładnie to, czego potrzebujemy? Na szczęście dzięki rozmieszczonym na każdym kroku planom nie było tak źle i znalazłyśmy to, czego szukałyśmy. Plus milion dodatkowych rzeczy :)

A teraz już kilka zdjęć ze State Street. Myślę, że oddają choć trochę klimat centrum Chicago. Co ciekawe, byłyśmy tam w środku tygodnia mniej więcej w godzinach 10-14, a miasto tętniło życiem! I nie mam tu na myśli korków czy tłoku, ale pochody czy koncerty, na które trafiałyśmy co chwilę! Naprawdę, czasem uwielbiam to miasto!

    Tu jeszcze nic się nie działo, ale kiedy wracałyśmy 2 godziny później, trafiłyśmy już na jakieś występy :) 
   To było bardzo ciekawe rozwiązanie! Wydaje mi się, że te lampy po zmroku świecą na różne kolory. Musi to świetnie wyglądać, tym bardziej, że są one rozmieszczone co kilkanaście metrów. A w ciągu dnia, z głośników umieszczonych na ziemi, rozbrzmiewa muzyka :)
   Nie tylko głośniki umilają przechodniom dzień, ale także uliczni artyści, tudzież grajkowie, których w ciepłe dni można spotkać na co drugim rogu...



A na koniec dwa zdjęcia ze stacji metra.


I tyle na dzisiaj. Jak podoba się centrum Chicago? :)

10 komentarzy:

  1. Ja chcę do 9 piętrowego centrum handlowego:))

    OdpowiedzUsuń
  2. oj suknie slubne to wszedzie maja masakrycznie wysokie ceny !!!
    mam nadzieje, ze znajdziesz cos co ci sie spodoba i w dobrej cenie.. :)
    ja jestem bardzo zadowolona z mojej sukni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba :)
    A Beta to twoja siostra/kuzynka/koleżanka z pracy? Z nią wyjechałaś? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oo i takie notki lubię najbardziej :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja kupilam swoja sukienke za... $100. Z poprawkami wyszlo mi $150 - nie byla to jakas szmatka, tylko normalna slubna suknia, kupilam w polskim sklepie, gdzie sa sukienki w przeroznych cenach, najtansze wlasnie po okolo sto dolarow - sa to kreacje sprzed kilku sezonow, ktore sie nie sprzedaly, i wtedy wlascicielka wyprzedaje je wlasnie za grosze. Ja nie zamierzalam wydac duzo, ale i tak bylam milo zaskoczona cena ;) jesli szukacie kreacji, zawsze mozna tam zajrzec, moze akurat w tych przecenionych znajdziecie perelke?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę!!! Też miałam plan znaleźć sukienkę w podobnej cenie, ale jakoś na razie nic mi z tego nie wychodzi ;/ no nic, trzeba szukać dalej, choć czasu coraz mniej....

      Możesz podać nazwę sklepu, w którym kupiłaś sukienkę?

      P.S. Miło Cię znowu widzieć :)

      Usuń
    2. Teresa Wedding, 5702 W. Belmont. Wlascicielka - pani Teresa, jest bardzo sympatyczna i rownie niesolidna, tak wiec zakupy u niej wymagaja duzo cierpliwosci i opanowania. NIe wiem, czy na takie moze sie zdobyc znerwicowana przyszla panna mloda - ja trzy razy jechalam po swoja sukienke, w dniu i o godzinie, o ktorej mialo byc gotowe, kiedy przychodzilam po odbior, pani sie brala wlasnie za te poprawki... ale oprocz tego nie moge na nic narzekac - z dlugiego trenu sukienki, ktory oprocz tego, ze pewnie ladnie wyglada, a byl totalnie niefunkcjonalny, zrobilam mi piekny szal na ramiona. I pomimo opoznien, wyrobilam sie w czasie, a pragne zauwazyc, ze swoja sukienke kupilam niecale dwa tygodnie przed weselem, a po wszystkich poprawkach odbieralam ja trzy dni przed :) W kazdym razie, warto zajrzec, ja polecam miejsce :)

      a nie bylo mnie, bo bylam w Polsce na wakacjach :) Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Uwielbiam miasta "od srodka". Ale czy Chicago mi sie podoba? Mysle od wczoraj i nie wiem :D
    A suknia to dla Ciebie? Gratuluje! ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger