3/03/2017

Styczniowo-lutowe migawki

    Ponieważ styczeń i luty były u mnie bardzo intensywne i zarówno opisanie wszystkiego, jak i potem przeczytanie, byłoby czasochłonne, to postanowiłam lekko zmienić formułę migawek. Zamiast tradycyjnej opowiastki, ostatnie dwa miesiące mojego życia przedstawiłam Wam w kilkunastu fotografiach z krótkimi opisami. Miłego oglądania!

Migawki zacznę od chyba najbardziej lubianego zdjęcia na FB w ostatnich 2 miesiącach- spojrzenie na Chicago z Marina Tower. Miasto szkła i mostów- tak podpisałam to zdjęcie. Zwróćcie uwagę, jak spokojna jest rzeka! Taki widok tylko zimą, latem na wodzie panuje niesamowity ruch- łódki, statki wyczieczkowe, kajaki... dzieje się! Już niedługo :)

W styczniu ruszyłam z cotygodniowymi felietonami dla Radia Deon. Moich krótkich opowieści o Chicago możecie posłuchać w cyklu Chicago na Skróty w każdy czwartek o 9.20 rano albo na stronie Radia.

Na początku stycznia zaczęłam eksperymentować z naturalnymi, domowymi kosmetykami. W ruch poszły przede wszystkim soda oczyszczona, olej kokosowy i olejki eteryczne. Na plus zdecydowanie antyperspirant i pasta do zębów, pozostałe trochę gorzej. Jeśli macie jakieś swoje sprawdzone przepisy na dowolne domowe kosmetyki- dajcie znać!
Na FB informowałam, że zaczął mi się wyjątkowo ciężki semestr i do połowy maja nie wiem jak będzie z moją blogową aktywnością. Okazało się, że pomimo nawału obowiązków, nie było tak źle z postami. Powyższe zdjęcie to przykład tego, jak ostatnio wygląda mniej więcej mój każdy tydzień szkolny. Dobra organizacja to podstawa przy 19 godzinach kredytowych...
Na początku stycznia podzieliłam się z Wami takim oto zdjęciem. Faktycznie, przez kilka dni mieliśmy trochę mrozów, co widać po stanie rzeki (imponujące ujęcie!), ale mimo wszystko zima była wyjątkowo łagodna- Chicago pobiło 146-letni rekord w ilości śniegu, jaka spadła w styczniu i lutym- wskaźniki były niemal zerowe! Jak pamiętacie moje relacje z innych zim, to zdecydowanie mogłoby być duuużo gorzej! Spójrzcie chociażby TUTAJ.

Pozostając w temacie pogody i wyjątkowo ciepłej zimy, to spójrzcie tylko jak ciepłe dni mieliśmy w połowie lutego! Czasem można było nawet usiąść w krótkim rękawku na ogrodzie i złapać trochę słońca. Cudownie! Niestety, zaczął się marzec i... wróciła (przyszła?) zima!
Mieliśmy okazję uczestniczyć w chrzcinach. W USA wszelkie uroczystości skupiają się przede wszystkim na imprezach, a nie na samych spotkaniach w kościele. A ponieważ były to polskie chrzciny, to mogliśmy skosztować takich oto specjałów prosto od Górali!
Kontynuując temat jedzenia- takie cuda językowe tylko w polskich sklepach w Chicago :) #polskitakitrudny #ponglish
Do polskich sklepów przyszły już dekoracje wielkanocne. Urzekły mnie te kolorowe pisanki. Polski folklor zdecydowanie jest tym, co bardzo lubię! A pisanki w lutym- kto by się tam przejmował, że za wcześnie!
Styl wiktoriański w dzielnicy Logan Square. Deszczowa aura, więc zdjęcie trochę smutne, ale domy mimo wszystko przepiękne. Jeśli jesteście ciekawi wnętrz, to znalazłam zdjęcia z tego różowego domu TUTAJ.
Na początku lutego nad Chicago spadł meteoryt! Zupełnie niespodziewanie, bo nikt go wcześniej nie wyłapał. Szczęśliwie, najprawdopodobniej wpadł do jeziora, bo nie odnotowano żadnych strat. Więcej informacji i nagrania spadającego meteorytu TUTAJ.
Miałam okazję wybrac się do chicagowskiej biblioteki prawniczej. Niesamowite zbiory! Kiedy patrzyłam na te wysokie regały uginające się od starych woluminów, czułam się trochę... jak w świecie Harry'ego Pottera!
W minionym miesiącu wypadło 10 lat, odkąd jesteśmy razem z moim mężem. Z tej okazji Daniel postanowił, że przez 10 tygodni będzie mnie obsypywał kwiatami. No to mam! Cudowne uczucie! Szkoda, że tylko co dziesięć lat ;)
Wybraliśmy się w końcu do Qulinarni, o której słyszałam już wiele dobrego. I nie zawiodłam się! Nowoczesna kuchnia polska- tego można spodziewać się po menu. Jest naprawdę przepysznie! Fotografowanie jedzenia raczej nie jest moją mocną stroną, ale wierzcie mi- dania były również bardzo pięknie podane! Na zdjęciach- sałatka z łososiem, jesiotr z dodatkami (puree z pasternaka wymiata!), policzki cielęce i na deser mus czekoladowy z bezą i owocami. Polecam!
I na koniec interesująca grafika- jaki język jest najpopularniejszy w każdym stanie poza angielskim i hiszpańskim. Illinois nie zaskakuje!

W lutym wrzuciłam film na YouTube- relację z chicagowskiego Auto Show. Jakie będzie moje następne auto? O tym poniżej!


I to tyle na dzisiaj. A jak Wam minęły ostatnie tygodnie?

16 komentarzy:

  1. Aż nie mogę uwierzyć że w różowym domku nie ma wykładzin 😜 pisanki cudne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że nawet nie zwróciłam na to wcześniej uwagi? Ale faktycznie, pasowałyby do niego takie grube dywany :D

      Usuń
  2. Zdjęcie zimowego Chicago nocą wymiata !!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, zapomniałam zapytać jak robisz te domowe kosmetyki ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antyperspirant: soda oczyszczona + olej kokosowy (tyle, żeby była konsystencja pasty)+ opcjonalnie olejek eteryczny (ja dodaję herbaciany). Na Internecie można znaleźć różne opinie, niektórzy na przykład twierdzą, że taki antyperspirant powoduje podrażnienia ze względu na obecność sody. U mnie, odpukać, wszystko super i szczerze polecam, choć na pewno warto obserwować swoje ciało.

      Pasta do zębów: Olej kokosowy (głównie) + soda oczyszczona (u mnie 1/3) + opcjonalnie olejek eteryczny (ja dodaję miętowy). W kwestii pasty też są różne opinie, główny zarzut to że niszczy szkliwo. Na początku używałam przez tydzień 2 razy dziennie i nie miałam żadnych problemów, mimo że z natury mam wrażliwe szkliwo. Ale trochę się przestraszyłam tych negatywnych opinii i teraz używam raz w tygodniu, a w pozostałe dni zwykłą pastę. Nawet raz w tygodniu działa cuda- zęby są wyraźnie bielsze i bez osadu. Negatywnych efektów póki co u mnie brak.

      Reszta kosmetyków u mnie sprawdziła się średnio, bądź nawet słabo, więc nawet nie będę o nich pisać :)

      Usuń
    2. Długo używałam Schmidt'sa - też na sodzie. Wszystko było dobrze przez rok a później niestety reakcja na sodę. Soda w takich kosmetykach drażni zwykle dopiero po pewnym czasie więc jak będziesz robić przerwy na bezsodowe pewnie będzie OK :)

      Usuń
    3. Też mam zamiar robić domowe kosmetyki, głównie pastę do zębów i antyperspirant. Czekam tylko aż skończę opakowanie, które zaczęłam. Krem do rąk, do stóp i balsam zastąpiłam już olejem kokosowym. Mniej miejsca a taka sama skuteczność. Na szczęście nie mam problemów z cerą to czasem na noc smaruję twarz olejem kokosowym. Do włosów jeszcze nie używałam. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Ten rózowy domek jest jak najbardziej w porzadku :) mozna z pewnoscia w nim dobrze pomieszkiwac.
    Ciekawostka z tymi drugimi jezykami- notabene niewiele wtedy ponoc brakowalo, aby jezykiem urzedowym USA stal sie wlasnie niemiecki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też słyszałam o tym niemieckim! Całe szczęście, że tak się nie stało, bo moje uszy bardzo by cierpiały :)

      Usuń
  5. Do mnie tez dotarla zima:)) Obecny weekend jest najzimniejszym tego sezonu. Ale na szczescie juz od jutra wskakujemy na plus:) Troche sie boje, ze przez ostatnia noc (-16C) mogly przemarznac paki magnolii i drzewek owocowych, bo juz sa takie pekate. Nic, pozyjemy - zobaczymy:)
    Kwiaty od meza przesliczne!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzę, że w NY bardzo podobnie do Chicago. U nas już też ma się ocieplić i bardzo na to liczę! Mam nadzieję, że nie zdarzy się tak, że skoro zima była lekka, to będzie za to długa...

      Usuń
  6. Z jednej strony pozytyw, niezle fotki i te naturalne kosmetyki.

    Ale z drugiej : makabeyczne zdjecia meisa, kielbasy :
    kielbasa i mieso to morderstwo !
    Bylo i jest takie ciekawe sformulowanie :
    Twoje cialo grobem zwierzat...

    A potem ta padlina rozklada sie w zoladku. Wiekszosc gorali to tepaki, katole, w kazdym kraju sa ograniczeni no nie ze tylko w PL.

    Korzystaj z usa, jest tyle kuchni weganskiej, wege, hinduskiej.
    A tu dajesz fotki pomordowanych zwierzakow.

    W sumie to kolejny blog o niczym.

    Straszne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A można tak trochę spokojniej i bez obrażania innych ? Chyba, że ten post to tylko jakaś prowokacja, albo został wygenerowany z automatu. Ja rozumiem, że można nie lubić górali ani katolików ani osób jedzących mięso, ale nie trzeba ich od razu aż tak atakować. Zawsze można wyrazić swoją opinię, ale na spokojnie.

      Usuń
    2. Znadsrodziemnego jest też takie sformułowanie: nie zaglądaj ludziom do łóżka i do talerza.

      Parafrazując Ciebie: Z jednej strony pozytyw, że szanujesz zwierzęta, ale z drugiej strony szkoda, że nie szanujesz ludzi. "Wiekszosc gorali to tepaki"- no ciekawe.

      Jeśli zamierzysz szerzyć idee wegetarianizmu, to dam Ci radę- zmień ton. Bo takimi komentarzami to raczej ludzi zniechęcasz.

      Ale przecież to tylko blog o niczym, więc co ja tam wiem...

      Usuń
  7. U mnie też niedługo 10 lat od bycia razem stuknie :) Fajnie, że na obczyźnie masz możliwość uczestniczyć w Polskich tradycjach ! Życzę powodzenia na semestrze, samych pomyślnych wyników :) Zdjęcia piękne, jak dla mnie to zupełnie inny świat

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się podoba taka forma zdjęciowego podsumowania! Ja sama stosuję u siebie takie migawki co miesiąc i czasem sama bardzo lubię wracać do tych postów.
    Nie wiem czy to już mówiłam, ale bardzo ale to baaaardzo podoba mi się nowa odsłona bloga - jest dużo przejrzyściej i czytelniej chociaż zachowany został Twój unikalny styl :) Świetna robota!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger