Równo rok temu na blogu pojawił się jeden z najchętniej przez Was czytanych i komentowanych postów: o tym, co może zaskoczyć po przylocie do USA. Pisałam wtedy między innymi o naliczaniu podatku dopiero przy kasie, chodzeniu w piżamie do sklepu i szerokich przestrzeniach w publicznych toaletach. Myślę, że czas najwyższy na kolejną część zestawienia. Poruszyłam moją pamięć i sięgnęłam do wspomnień z pierwszych tygodni w Ameryce, a także wzięłam pod uwagę niektóre Wasze sugestie spod poprzedniego posta. Więc, co jeszcze może zaskoczyć, kiedy zaczyna się życie za oceanem albo przynajmniej przyjeżdża się tu na wakacje?
9. Brak zeszytów w kratkę.
college vs. wide ruled |
Pamiętam doskonale, jak zaskoczona byłam tym faktem i szczerze mówiąc, wciąż nie mogę się do tego przyzwyczaić. Amerykanie umiłowali sobie zeszyty w linię i to ich używają w szkole na wszystkich przedmiotach (tak, na matematyce też), jak również jako domowych notatników. Co jednak równie ciekawe, linie mają różną szerokość, można więc zaopatrzyć się na przykład w "wide", "narrow" albo "college ruled paper".
10. Tabliczki przystankowe nie posiadają rozkładu jazdy autobusu.
Nie mam pewności, czy ta uwaga odnosi się do całych Stanów (może ktoś jest w stanie to potwierdzić?), ale do Chicago na pewno. Sprowadza się to do tego, że idąc na przystanek autobusowy, nie możemy tam sprawdzić, o której przyjedzie autobus. Jedyna informacja tam zawarta to orientacyjny odstęp czasu, w jakim przyjeżdża autobus, a także kod przystanku i numer, na jaki można wysłać sms, by dowiedzieć się o której pojawi się najbliższy autobus. Osobom odwiedzającym Chicago polecam również korzystanie z aplikacji googlemaps, a także z aplikacji mobilnych- ja używam Ride Chicago, która jest dosyć dokładna i łatwa w obsłudze.
11. Nie znajdziesz niepasteryzowanego mleka.
Niestety, w USA zabroniona jest sprzedaż niepasteryzowanego mleka. Nie ma więc opcji, że pod jakimś sklepem spotkamy staruszka z bańką świeżego, pachnącego mleka, jak to jeszcze można zrobić w Polsce. Siłą rzeczy, na zsiadłe mleko z zaskwarzanymi ziemniakami też nie ma co liczyć ;)
12. Drive-thru w bankach.
O ile opcja drive-thru w McDonaldzie czy Starbucks raczej nikogo już od dawna nie dziwi, o tyle dla osób przylatujących z Polski drive-thru przy bankach to wciąż swego rodzaju egzotyka. Początkowo też śmiałam się z tego rozwiązania- bo przecież co to za problem ruszyć tyłek, wysiąść z auta i wejść do banku. Ale teraz... bardzo doceniam to rozwiązanie ;)
13. Cztery monety w obiegu, każda ma swoją nazwę.
Ok, tak naprawdę amerykańskich monet jest 6, ale w obiegu cztery, w dodatku każda ze swoją nazwą. I tak oto moneta 1-centowa to "penny", 5-centowa to "nickel", 10-centowa to "dime", a 25-centowa to "quarter", choć jeśli wylądujecie w polonijnym środowisku, to poznacie ją jako "kłodrę" :) Poza tymi powszechnie spotykanymi monetami, istnieją także moneta 50-centowa i 1-dolarowa, którą akurat czasem można spotkać. Co ciekawe, istnieje wiele rodzajów 25-centówek- reszka może bowiem pojawiać się jako reszka "uniwersalna", widok każdego ze stanów lub widok "okolicznościowy". Niektórzy nawet kolekcjonują "kłodry" z różnymi reszkami :) Na zdjęciu akurat "kłodra" luizjańska.
14. Powszechna jest płatność czekami.
Przykład spersonalizowanych czeków z Bank of America |
Skoro już jesteśmy w temacie bankowości, to nie mogę nie wspomnieć o czekach, które są tutaj bardzo popularną metodą płatności. Zakładając konto w banku, najczęściej od razu dostajemy książeczkę czekową, a w wielu bankach możemy spersonalizować wygląd naszych czeków- albo wybierając ich tło i kolorystykę spośród dostępnych wzorów, albo dodając własne zdjęcie. Czekami można płacić w większości sklepów, co jednak nie jest preferowaną metodą płatności z bardzo pragmatycznego powodu- wypisanie czeka trwa dłużej, niż dokonanie płatności gotówką lub kartą debetową czy kredytową. Czeki to również wciąż jedna z najpopularniejszych metoda wręczania wypłat dla pracowników. Co zaskoczyło mnie na początku niemal tak samo jak fakt występowania czeków, to bardzo ograniczona w porównaniu do Polski popularność dokonywania przelewów internetowych.
15. Bezpłatne toalety publiczne- zawsze.
Niby nie jest to wielka rzecz, ale zdecydowanie zauważalna. Szczególnie jak spojrzeć, ile wstęp do toalet publicznych potrafi czasem kosztować w Polsce... Poza tym, toalety publiczne w USA są zazwyczaj w bardzo dobrym stanie- doyć nowoczesne, czyste i zadbane. Tylko te niesczęsne szczeliny, o których pisałam w ostatnim poście ;)
Tak pospolity widok, do którego przywykliśmy w Polsce, czyli kioski ruchu, w Ameryce właściwie nie występuje. Przez cały mój pobyt w USA widziałam jedynie 2 (!) twory przypominające nasze kioski. Amerykanie prasę kupują na stoiskach prasowych w supermarketach, bilety autobusowe u kierowcy, na stacjach metra albo przez internet, a wszystkie inne artykuły "pierwszej potrzeby", które w Polsce dostępne są w kioskach, jak choćby podstawowe kosmetyki czy środki czystości, Amerykanie kupują w zwykłych sklepach zazwyczaj w ilościach hurtowych, bo tak taniej. Więc potrzeby kiosków albo nie ma, albo nikt nigdy nie wpadł, że jednak mogą się przydać. Podobny problem jest z warzywniakami czy innymi małymi osiedlowymi sklepikami- po prostu ich brak, nad czym wciąż bardzo ubolewam.
I to tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że post przypadł Wam do gustu, bo już szykuję trzecią część, którą może uda mi się opublikować szybciej niż za rok :)
A co Was najbardziej zaskoczyło po przylocie do USA albo do innych krajów?
Spodobał Ci się post? Tutaj znajdziesz pozostałe części:
Gdy płaciliśmy pierwszy wynajem za dom wysłaliśmy "przelew".Ku naszemu zaskoczeniu nasz landlord dostał fizyczny czek, który został na dodatek wysłany z innego stanu. Przelewów tu brak, co mnie irytuje, banki nawet nie wiedzą o co chodzi. Nasza przygota zakończyła się źle bo nie tylko musieliśy dopłacić $15, które odjęliśmy wcześniej za wpłatę w terminie, ale też musieliśmy zapłacić karę za wpłatę znacznie po terminie (14 dni). Teraz gdy tylko mogę, płacę kartką debetową, internetowo, przynajmniej wiem, że wysyłają pieniądze od razu.
OdpowiedzUsuńWitoldyna, zawsze masz tyle ciekawych uwag i przemyśleń! Nie myślałaś, żeby zacząć pisać bloga? Z chęcią bym czytała! :)
UsuńZgadzam się! Bankowość leży i kwiczy. Przelewy nie istnieją, z każdą pierdołą trzeba latać do banku, bo przez interent się nic nie załatwi.
UsuńDopiero teraz wprowadza się tutaj karty czipowe. Ludzie narzekają, że zawracanie głowy. A to, że wymagany jest PIN to już tragedia i ograniczanie swobód obywatelskich.
UsuńA ja uwielbiam amerykańską bankowość! Nigdy nie lubiłam robić przelewów, po 10 razy sprawdzałam czy dobrze numer konta wpisałam i w ogóle, tu mam święty spkoj, wpisze czek i po sprawie :p
Usuńbloga pisałam kilka lat, od czasów liceum :) A potem przestałam ze względu na prywatność ;-) Jak zaczęli mnie rozpoznawać ludzie ze studiów trochę się przestraszyłam, bo jednak świat był mniejszy niż mi się wydawało. Myślałam kiedyś o powrocie do pisania, tym razem o Stanach itp. może zacznę jak się przeprowadzimy do naszego domu i wreszcie przestanę pracować (by skupić się na nauce)
UsuńW DC i okolicach na większości przystanków także nie znajdzie się rozkładu jazdy, na tych większych przy głownych skrzyżowaniach tak, ale przy mniejszych ulicach tylko numer telefonu i adres strony internetowej z godzinami odjazdów.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog, czytam od jakiegoś czasu. Pozdrowienia z Waszyngtonu i zapraszam do siebie http://podrugiejstroniewody.blogspot.com
Dzięki za link, z chęcią zajrzę!
Usuń"Brak zeszytów w kratkę." - TAK! Pamiętam, jak szukałam i myślałam, że jestem ślepa, a potem przeżyłam szok, jak mi pan w Targecie powiedział, że nie ma w ogóle.
OdpowiedzUsuńJa wciąż nie jestem w stanie pojąć, jak te biedne amerykańskie dzieci radzą sobie na matematyce :P
UsuńToalety płatne to chyba jakiś błąd polskiego systemu ;) Niestety podczas moich wakacji w Polsce wydałam majątek na toalety. Jeśli natomiast chodzi o autobusy to w Barcelonie też nie ma rozkładu jazdy, jest tylko napisane o której wyjeżdża mniej więcej z początkowej stacji, a potem ile trwa mniej więcej dojazd do stacji na której czekamy, systemu tego do dzisiejszego dnia nie rozumiem ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi natomiast o zeszyty w kratke, to nie wiem jak możecie bez nich żyć!! :D
Ja już się jakoś przyzwyczaiłam :) Jak widać po komentarzach czasem je jednak można znaleźć- może i mnie się w końcu uda :)
Usuńo tym, że w USA nie ma zeszytów w kratkę pierwszy raz słyszę.
OdpowiedzUsuń#9 - to chyba jakiś błąd bo na biurku ma właśnie zeszyt w kratkę kupiony tutaj. #11 - bez problemu można kupić niepasteryzowane mleko w Publix - mają jakąś nową technologię "ultra filtrowania" - w ten sposób bakterie się nie przedostają przez filtr i nie trzeba pasteryzować. Jest droższe, ale smakuje lepiej. #13 - jedź do Miami ;) #16 - u mnie są warzywniaki jak w Polsce.
OdpowiedzUsuń#9- no popatrz, a ja nigdy nie widziałam w sklepie zeszytów w kratkę, i nawet tutejsi uczniowie mnie utwierzdzili w przekonaniu, że takich zeszytów nie ma... #11- publixow u nad nie ma niestety... szkoda, że nie wiedziałam wcześniej, na pewno bym zahaczyla jak byłam na Florydzie; )
UsuńZeszyty w kratke sa, ale zazwyczaj tak z boku. Raczej kupuje sie luzne kartki kratkowane w paczkach po 100. Zsiadle jest wszedzie- sprawdzcie w sekcjach mlekowych butelki Buttermilk. MOze byc z calego mleka, to bedzie gesciejsze, albo z chudego.
UsuńMiałam na myśli raczej prawdziwe zsiadłe mleko, zrobione w domowych warunkach z niepasteryzowanego mleka, a nie takie kupne, przetworzone i niedobre ;)
UsuńPaulina moja ciotka robi zsiadłe mleko z tego zwykłego sklepowego - tylko ze podobno jedno, konkretne się zsiada. Nie wnikałam bo nie lubie:p
UsuńJak będziesz miala okazję to zapytaj proszę o to mleko :) może przy okazji jest też smaczniejsze, bo wszystkie które do tej pory próbowałam, a próbowałam wielu, to dla mnie zwykła woda o posmaku mleka :( ale tak to jest jak się jest wychowanym na tłustym, krowim mleku ;D
UsuńTy chyba mieszkasz w jakims raju na ziemi. Zeszyty w kratke w zasiegu reki, mleko pasteryzowane dostepne, nawet warzywniaki takie jak w Polsce. Jeszcze powiedze, ze w sklepie masz pyszny chleb, takie jak polski, to zaczne zastanawiac sie nad preprowadzka :) Ale tak na powaznie, ja mieszkam na poludniowym wschodzie i u nas nawet w duzych sklepach jest problem np z burakami zwyklymi, o bobie juz nawet nie wspomne. Jest jeden malutenki sklep polski i tylko tam raz na 2-3 tygodnie moge kupic prawdziwy dobry ser (tylko jeden rodzaj i pod warunkiem ze przywioza z Illinois albo Nowego Jorku).
UsuńHehe ja mam pyszny polski chleb w zasięgu ręki! Ale nie ze sklepu, moja kuzynka piecze najlepszy chleb jaki w życiu jadłam :D
UsuńChleb kupuję w Fresh Market i jest przepyszny - nawet teściowa która przyjechała z Polski twierdzi że jest równie smaczny a może nawet smaczniejszy niż w PL.
UsuńU mnie tez sa warzywniaki, w najblizszej okolicy mam 3. Mleko kupuje w zwyklym markiecie i jest tzw. creamline organic milk. Ma gruba warstwe smietanki na gorze i jest pyszne. Wcale nie musze gdzies ekstra szukac i poswiecac czas na kupno, bo jest w naszym osiedlowym markiecie.
UsuńChleb?
Kazdy duzy market ma teraz wlasna piekarnie i pyszne chleby.
Naprawde nigdy nie rozumialam tego zachwytu polskim chlebem, mimo, ze faktycznie 30+ lat temu dobry chleb mozna bylo kupic tylko w piekarni.
Brak zeszytów w kratkę? Chyba bym zaczął wszystko zapisywać w formie elektronicznej :D
OdpowiedzUsuńMoja teściowa jest nauczycielką w szkole podstawowej. Dzieciaki korzystają z platformy Google i Chromebooków, piszą wypracowania, odrabiają zadania domowe, a potem udostępniają nauczycielowi do sprawdzenia. Nim się obejrzymy wszystko będzie w formie elektronicznej.
UsuńŚwietny wpis. Im więcej czytam to mnie bardziej wciąga. Kiedyś wybiorę się do stanów na pewno :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :) Tyyyle do fotografowania ;)
Usuńco szkola to inne zwyczaje. Moje dzieciaki nie uzywaja zeszytow w kratke, w pierwszej klasie jedna nauczycielka wymagala zeszytu typu primary ruled composition book i zmarnowalam tydzien na jezdzeniu po sklepach i szukaniu go. Gdy moje drugie dziecko zaczynalo pierwsza klase, juz takich wymagan nie bylo. Syn, ktory jest w 4th grade zadania domowe (i testy) z matematyki robi na zwyklych kserowkach od nauczyciela. W sumie to oni nie uzywaja zadnych zeszytow do zadan domowych.
OdpowiedzUsuńPrimary ruled to coś jak polski zeszyt w 3 linie?
UsuńTak, tylko dodatkowo ma pol strony zupelnie biala (pusta, bez linijek), a druga czesc - tak od polowy strony do dolu ma wlasnie te linijki jakby potrojne. Przy czym w Polsce te potrojne linijki byly w sumie w trzech kolorach:jasno niebieskim, ciemno niebieskim i czerwonym, zeby latwiej bylo dziecku wybrac jak napisac literki. Tutaj sa tylko dwie niebieskie z jedna czerwona. Wiec i tak jest zamieszanie. A pusta gorna polowa strony, jest do rysowania.
UsuńWłaśnie nie wiedziałam, że nie ma zeszytów w kratkę. Co prawda kupiłam jeden notes w linie, ale stwierdziłam, że po prostu nie mogę znaleźć. Moje dzieci jeszcze nie chodzą do szkoły to nie miałam gdzie podpatrzeć. A jeszcze co do spraw papierniczych to tutaj są inne wymiary papieru - A4 jest trochę krótszy i szerszy.
OdpowiedzUsuńNiektórzy w komentarzach napisali, że ponoć zeszyty w kratkę jednak istnieją, ale ja jak długo mieszkam w USA tak nigdy w sklepie nie widziałam... Z tym A4 to prawda! Zauważyłam to kiedyś przypadkiem próbując włożyć tutejsze dokumenty w polską koszulkę :)
UsuńJa widzialam raz jeden jedyny, wlasnie jak szukalam tych primary ruled. Dwa zeszyty w kratke lezaly zupelnie z boku olbrzymiego regalu wypelnionego zeszytami z liniami.
UsuńAch i jeszcze jedna rzecz - nie ma zeszytow z mala iloscia kartek, w POlsce byly 16/32/64 kartkowe, tutaj wszystkie sa grube z tekturowa okladka.
And in Poland, my kids were expected to write with an inkpen (pioro) in 1st grade!! What a terrible thing for an American mother.
OdpowiedzUsuńTo prawda ! Moje dzieciaki uzywaja tylko olowkow !!!! I jeszcze pisza tylko pismem "drukowanym", raz w trzeciej klasie nauczycielka tylko wspomniala, ze powinni nauczyc sie pisac kursywa, bo kiedys beda musieli sie np podpisywac na dokumentach - to dzieciaki w szoku byly.
OdpowiedzUsuńLekarze bazgrzą tak samo w Stanach i Polsce :D
UsuńCzeki? To mnie zaskoczyłaś, myślałam, że to raczej już jest na wymarciu. W latach dziewięćdziesiątych posługiwałam się czekami i szczerze tego nie znosiłam. Karta to moja ulubiona forma płatności;) Na przystankach jak widzę z rozkładami jazdy podobnie jak we Włoszech, ale nie wiem czy tam jest w stanie mnie już coś zdziwić:)
OdpowiedzUsuńAle najbardziej chyba zdziwił mnie brak zeszytów w kratkę, no weź tu rysuj trójkąty i tym podobne:)
Pozdrawiam:)
#14. Czeki owszem sa ale to metoda platnicza poprzedniego pokolenia...Zgadza sie, niesmiertelnie i powszechnie popularna w latach dziewiecdziesiatych, wowczas zreszta chyba jedyna bo nawet karty debetowe nie byly jeszcze wtedy w tak szerokim uzyciu jak dzisiaj. Natomiast obecnie uzywana wylacznie przez starszych ludzi badz upartych tradycjonalistow ktorych ciezko przekonac do postepu czasow. Dzisiaj wszystkie instytucje przyjmuja oplaty wszelkiego rodzaju kartami czy tez pobieraja pieniadze z konta interesanta bez potrzeby wypisywania papierowego czeka. Sama osobiscie wypisuje moze 2-3 czeki rocznie. Na przyklad gdy podaje przez dziecko jakies drobne do szkoly typu klasowa pizza, kino, wycieczka etc...to wowczas wole mu wypisac papierek niz zeby zapodzial gotowke. Wszystkich innych platnosci dokonuje elektronicznie ze strony bankowej badz karta. Mortgage jak najbardziej przelewem. Nie, bank nie wysyla za mnie czeka ale robi najnormalnieszy w swiecie przelew na moje zlecenie gdzie pieniadze z mojego konta wedruja bezposrednio na konto lendera w przeciagu 24 godzin. W ten sam sposob od wielu lat otrzymuje wyplate zarowno ja jak i moj maz. Szczerze to nie znam osoby ktora w dzisiejszych czasach dostaje swoje wynagrodzenie na papierowym czeku ;) Ostatni raz takiego dostalam chyba z 15 lat temu ...No chyba ze moja Pani do sprzatnia jesli zapomne zaopatrzyc sie w odpowiednia ilosc gotowki przy jej wizycie.
OdpowiedzUsuń#9. Powtorze za wieloma przede mna. Zeszyty w kratke sa. Normalnie i powszechnie dostepne. Moje dzieci od lat z nich korzystaja na zyczenie ich matematykow.
#11. Mleko niepasteryzowane jak najbardziej jest dostepne w Illinois. Osobiscie kupuje je od bodajze 5 lat bezposrednio z diary farm bo taka sprzedaz jest dozwolona w naszym stanie. Owszem przyznaje ze w sklepach jedyna dozwolona alternatywa do tego bialego przeplukanego chemia syfu jest nie-homogenizowane, tzw. "batch-pasteurized" w bardzo niskiej temperaturze mleko, ktore nie cierpi podczas tego procesu tak bardzo jak to zwyczajne pasteryzowane swinstwo. Zachowuje wiekszosc swoich wlasciwosci i jest bardzo smaczne. Organiczne i od krowek karmionych trawka a nie sztuczna pasza GMO. Zbiera sie na nim elegancko smietanka, taka prawdziwa z ktorego mozna ubic maslo i mozna rowniez z niego spokojnie zrobic pyszne zsiadle mleko. Jest kilka firm ktore produkuja w podobny sposob mleko i sa one u nas (w Illinois) dostepne w roznych spozywczakach. Ja osobiscie polecam Kalona Supernatural. Dostepne jest w Whole Foods i Sunset Foods. No i zdecydowanie polecam rozejrzec sie za zrodlem tzw. raw milk, calkiem niepasteryzowanego. Jest ich sporo w naszym stanie.
Pzdrawiam i oby do wiosny! :)
Ooo, ja właśnie nie wiem czy ciotka na tym Kalona zsiadłego nie robi, coś mi świta :D
UsuńHm, jesli chodzi o czeki to ja spotykam się z nimi naprawdę często, wcale nie tylko w przypadku starszego pokolenia czy płatności dla pań sprzątających.
UsuńBłagam, powiedzcie mi gdzie znajdujecie te zeszyty w kratkę! Tylko nie mówię o jakiejśś wymyślnej kratce ( np. szerokiej albo o różnej szerokości z każdj strony kartki), a o takiej zwykłej, jak w Polsce :)
Szukam informacji o legalności sprzedaży niepasteryzowanego mleka i z tego co widzę to wciąż świeża sprawa! http://www.foodsafetynews.com/2016/01/illinois-switch-on-the-farm-raw-milk-sales-now-legal/#.VrepGVnGCaY Ale dobrze wiedzieć, dzięki za info, z chęcią się napiję! Choć nie ukrywam, że jeśli będzie smakowało jak w Polsce, to będę w głębokim szoku :)
Nie uwazam sie za osobe z oddzialu geriatrycznego na razie i tez uzywam czekow - co po przylocie do Kanady bylo dla mnie szokiem, bo jesli dobrze pamietam, to oficjalnie czeki w Polsce zlikwidowano jakies 20 lat temu (przynajmniej moj bank kazal mi odeslac do nich wszystkie niezuzyte czeki). W Kanadzie i tutaj placilam czekami glownie za wszystkie szkole akcje (wycieczki, zrzutki klasowe na prezenty dla nauczycieli), jeden lekarz tez woli przyjmowac czeki niz gotowke, bo tak jest mu latwiej sledzic platnosci. Czesto placimy za wynajem mieszkania wlasnie czekiem. Firma w ktorej pracuje moj maz pensje przelewa nam na konto, ale juz jakiekolwiek dodatkowe drobne platnosci (prezenty "na indyka" przed swietem Dzekczynienia, na urodziny, na rocznicze rozpoczecia pracy itd) wysyla w formie czekow. Firmy u ktorych omylkowo zrobilismy nadplate (kliniki medyczne, ubezpieczalnie) tez zwracaja pieniadze w formie czekow. Platnosci czekami jest naprawde bardzo, bardzo duzo.
UsuńZeszyty w kratke widzialam chyba jeden raz i to przy calej alejce notatnikow w linie, tych w kratke bylo kilka sztuk gdzies na samym koncu. Trzeba na prawde patrzyc bardzo uwaznie gdzies na obrzezach polek w duzych sklepach papierniczych typu Office Depot czy Staples.
Raw milk mozna bylo w Illinois kupic od lat uzywajac malego kruczka obchodzacego ogolne prawo - czyli nie w sklepie ale bezposrednio od mleczarza nalewajac sobie samemu do wlasnych kontenerow. Jak masz mozliwosc dojazdu moge Ci dac namiary do dwoch mleczarni w Barrington. Wiem ze tez jest cos dostepnego w samym Chicago ale nie znam szczegolow. Nie interesowalam sie tym blizej bo dla mnie za daleko, mam te tutaj w swoim powiecie znacznie blizej i z nich z zadowoleniem korzystam. Smakuje identycznie jak w Polsce bo to zwyczajne pelnotluste mleko prosto od krowy zdrowo i naturalnie karmionej ;) Czesto jest jeszcze cieple i z pianka kiedy trafiam na dostawe tuz po dojeniu :) Krowe mozna przy okazji poglaskac :D
UsuńJesli chodzi o te nieszczesne czeki - kiedys owszem byly symbolem amerykanskiej bankowosci na porzadku dziennym ale teraz od kilka ladnych lat spotykam sie z nimi bardzo rzadko i sporadycznie. Moj maz nie posiada nawet ksiazeczki czekowej bodajze od 2008 roku bo jest mu zbedna a tzw. bonusy swiateczne (i nie tylko) z firmy dostajemy w postaci kart - prepaid Visa badz American Express gift card :) Czeki oficjalne z firm (jak tu kolezanka wyzej wspomniala - kliniki medyczne, ubezpieczalnie itp) maja w dzisiejszych czasach znaczenie bardziej symboliczne - to taki raczej voucher o gwarantowanym pokryciu ktory po otrzymaniu mozna wlasnym telefonem komorkowym zdeponowac na swoje konto po to zeby banki dokonaly sobie miedzy soba przelewu. Wizyta w banku zbedna. Dla mnie to taki "papierek" ktory jest podobny do formularzu zlecenia przelewu w Polsce bo tak naprawde z niego bank nie robi nic innego jak czyta szczegóły do przelewu. Nie twierdze ze czekow nie ma kompletnie bo sa, ale w czasach elektronicznej bankowosci wartosc czekow stracila swoje znaczenie. 20 lat temu sie bez nich nie obeszlo a teraz sa raczej pozostaloscia bo mijajacej epoce.
A sniezyca sobie za oknem w najlepsze szaleje....nie wiem jak tam u Ciebie w Chicago ale Lake County kompletnie biale i konca nie widac! I gdzie ta wiosna z ostatniego weekendu? Pozdrawiam!
Jak zwykle świetny post :)
OdpowiedzUsuńPo kwaśnie mleko i dobry twaróg polecam jechać do richa na Harlem albo na N.Cumberlande(tu także wspaniały gorący bar z polskim jedzeniem identycznym jak w PL). Fajna wycieczka ale droga faktycznie długa ,przerabiałam ostatnio :)
OdpowiedzUsuńRich to mój sklep regularnych zakupów spożywczych :) Przyznaję, asortyment mają bardzo bogaty i tylko dzięki nim nie zapomniałam jeszcze smaku twarogu :)
UsuńA ja myślałam, że tylko w Los Angeles nie ma rozkładów jazdy na przystankach autobusowach! Do teraz nie rozumiem, jaka w tym jest logika, żeby wysłać smsa, zamiast mieć przed oczami widoczny dla wszystkich rozkład. Ale co kraj, to obyczaj. ;)
OdpowiedzUsuńZeszyty w kratkę kupowałam i w Walmart i w Target wielokrotnie. Na pewno mają w Staples, o proszę: http://www.staples.com/Staples-Quadrille-4x4-Spiral-Notebook-8-inch-x-10-1-2-inch/product_716522, na Amazon też: http://www.amazon.com/Five-Star-Notebook-Subject-Assorted/dp/B004DRDAVW
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz, przypomnialo mi sie duzo zaskoczen sprzed lat, kiedy tu zaczelam mieszkac.
OdpowiedzUsuń#12 a slyszalas o drive-thru w domach pogrzebowych? http://www.foxnews.com/us/2014/10/17/michigan-funeral-home-provides-drive-thru-option.html
Nie! Nigdy nie słyszałam i nigdy nie widziałam! Ameryka wciąż zaskakuje ;)
UsuńDziewczyny przeprowadzcie sie do Poludniowej Caroliny tani stan a jezeli chodzi o pieczywo to zobaczcie do Costco ale i w Pablix tez mozna dostać
OdpowiedzUsuńA u mnie w Connecticut używa sie czeków i są powszechne.Chleb przeważnie kupuję w polskim sklepie,choć zdarza się,że w Costco i Stew Leonard's.Zeszyty w kratkę udaje mi się czasem kupić w różnych sklepach ale rzeczywiście b.trudno je spotkać.Pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńJeśli już mowa o toaletach publicznych to u nas sytuacja w niektórych miejscach potrafi być tragiczna. Trzeba wydawać miliony monet na publiczną toaletę, która jest w tragicznym stanie. Jednak można zauważyć zmianę na przestrzeni ostatnich lat i coraz mniej jest miejsc gdzie trzeba płacić
OdpowiedzUsuń