Podobnie jak rok temu, tak i tym razem postanowiłam podzielić się z Wami moimi wrażeniami z chyba najważniejszego wydarzenia sportowego w USA- meczu finałowego NFL, nazwanego Super Bowl. Muszę przy okazji przyznać, że swoją obecnością przed telewizorem przyczyniłam się do rekordowego wyniku oglądalności mistrzostw- w tym roku mecz obejrzało około 111,5 mln widzów!
Tegoroczny Super Bowl odbywał się na stadionie w NY/NJ, a w szranki stanęły drużyny Seahwaks z Seattle i Broncos z Denver. Mecz zaczął się dość ciekawie- już w 12 sekundzie zdobyte zostały pierwsze punkty dla Seahawks (nota bene były to najszybciej zdobyte punkty w historii Super Bowl). Z czasem emocje nieco opadły i zrobiło się nieco monotonnie- na konto drużyny z Seattle wpadały kolejne punkty, a przedstawiciele Denver, faworyci meczu, wyglądali na lekko zagubionych na boisku... W drugiej połowie było już jasne, że Denverczycy ni dadzą rady odrobić strat i mecz, jak dla mnie, przestał być interesujący. Choć dosyć zabawnie było porównać graczy Broncos do... polskiej reprezentacji piłki nożnej: my na wszystkich mistrzostwach, do których cudem uda nam się zakwalifikować, gramy "mecz o honor", natomiast zawodniczy Broncos w drugiej połowie meczu wydawali się być równie zdesperowani i wyglądało, jakby grali o "honorowe punkty". Jakoś udało im się zdobyć touchdown, więc faktycznie z zerowym wynikiem nie zeszli z boiska, ale i tak przegrali z Seahawks 43:8. Co ciekawe, jest to najwyższa różnica punktów od 1993 roku . I niestety, nie było tak interesująco jak rok temu, kiedy emocje ważyły się do ostatniej minuty, a ostateczny wynik wyniósł 34:31.
(a w temacie meczu z 1993 roku- wówczas half-time show należało do Michaela Jacksona! Jaka szkoda, że nie zobaczymy go już na żywo...)
Najciekawsze momenty meczu możecie obejrzeć tutaj:
W przerwie meczu tradycyjnie odbył się 15-minutowy koncert. W tym roku na scenie wystąpił Bruno Mars i muszę przyznać, że jego show było dosyć udane, aż do momentu, kiedy na scenę wyszedł Red Hot Chili Peppers i jak dla mnie całkowicie rozniósł scenę i skupił na sobie całą uwagę!
Zresztą, sami zobaczcie!
Gra grą, koncert koncertem, ale to co niezmiennie przyciąga uwagę widzów i komentatorów to... reklamy. A reklam podczas Super Bowl jest zatrzęsienie- praktycznie co akcja na boisku, to pojawia się reklama. Nie pomyli się więc dużo ten, który powie, że... mecz przeszkadzał mu w oglądaniu reklam :) Ale nie ilość reklam jest najważniejsza, lecz ich cena. W tym roku reklamodawcy za 30-sekundowy spot musieli zapłacić 4 mln dolarów. Dużo? Na pewno nie mało, ale czy duże firmy odczuły to w budżecie- nie sądzę. Tak czy inaczej jak reklama ma pójść w tak dobrym czasie antenowym, to musi być dobrze zrobiona. I dzięki temu Amerykanie co roku mają przegląd naprawdę niesamowitych reklam! Wszystkie niedzielne spoty możecie zobaczyć TUTAJ, a poniżej podzielę się z Wami moim zdaniem najfajniejszą reklamą, zobaczcie koniecznie! :)
Uwielbiam jak reklamy trwają dłużej niż sam program;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZ tymi reklamami jak w Polsacie:) Nie można zmienić, trzeba pokochać :)
OdpowiedzUsuńMy włączyliśmy superbowl na mniej więcej 45 minut, oglądaliśmy praktycznie tylko reklamy a o 8 przełączyliśmy na PBS oglądać Downton Abbey i Sherlocka :) Sama gra mnie nudziła, jak napisałaś, było monotonnie. Aż trudno uwierzyć, że grały dwie najlepsze drużyny, więcej emocji dostarczył mi football szkół średnich ;-)
OdpowiedzUsuńSłyszałem już o tym wydarzeniu tyle razy, że muszę kiedyś się tam wybrać :-)
OdpowiedzUsuńA reklama genialna :D
Puppy bowl byl lepszy ;)
OdpowiedzUsuńNie da sie opisac tego, co sie dzialo w Seattle po wygranej;) Impreza wieksza niz sylwestrowa;)
OdpowiedzUsuńczadowy blog! :)))
OdpowiedzUsuń+wbijesz do nas bo dopiero zaczynamy, a trudno sie wybic choc troszkę ;////
http://bbosowtrampkachprzezswiat.blogspot.com/