7/11/2013

Pod namioty! Kierunek Wisconsin

    Tak jak wspominałam, miniony weekend spędziliśmy na biwaku- moim pierwszym w Ameryce :) W USA był to akurat długi weekend z okazji Święta Niepodleglości, które przypadło w tym roku w czwartek, jednak jako że większość z naszych znajomych i tak musiała w piątek pracować, to skończyło się na krótszym, choć nie mniej obfitującym w niespodzianki, wyjeździe.



   W piątek wczesnym wieczorem, po mniej więcej 3 godzinach jazdy, wszyscy dotarliśmy do położonego w sąsiadującym stanie- Wisconsin, pola campingowego. Na początku wszystko wyglądało super- rozbiliśmy namioty w wyznaczonych nam miejscach, rozpaliliśmy ognisko i piekąc kiełbaski tudzież inne smakołyki (jak np. marshmallows), gawędziliśmy wesoło. Jakieś było nasze zdziwienie, gdy zaledwie o 10 wieczorem przyszła do nas strażniczka i kazała iść spać! Wyobraźcie sobie, że wezwała nawet policję! No i cóż, przyjechał biedny policjant, stwierdził, że żadnego zakłócania ciszy nie ma, i odjechał. Za dużo było potem różnych dziwnych sytuacji, żeby to opisywać, w każdym razie owego campingu na pewno nie polecam- zarówno ze względu na dziwne reguły, nieprzyjemną atmosferę i właścicieli, którym absolutnie nie zależy na zadowoleniu wczasowiczów. Nasze rozczarowanie sięgnęło szczytu do tego stopnia, że rano spakowaliśmy się i... postanowiliśmy zmienić obozowisko :) Była to najlepsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć, ponieważ udało nam się trafić na naprawdę rewelacyjny camping, ale o tym za chwilę.

Paddle surfing- zdjęcie z internetu
   Bowiem zanim udaliśmy się na drugie pole namiotowe, pojechaliśmy do pobliskiego Parku Stanowego, by zrelaksować się nad położonym w nim jeziorze- Devil's Lake. Muszę przyznać, że jest to jedno z piękniejszych jezior, nad jakim miałam okazję być! Położone jest wśród skał, a woda jest w nim czyściutka i bardzo przyjemna! Podoba mi się ponadto również to, że jest to świetne miejsce na wypoczynek zarówno dla osób lubiących popularny plażowy "leżing-smażing", jak i dla tych, które cenią sobie nieco aktywniejszy wypoczynek- na miejscu można wypożyczyć sprzęt wodny, jak kajaki, rowerki wodne, canoe, czy też spróbować paddle surfing (nie mam pojęcia, jak to nazywa się po polsku- szczerze mówiąc takie coś widziałam po raz pierwszy; jeśli ktoś zechce uzupełnić moją wiedzę, będę wdzięczna :)). Warta odbycia jest również wycieczka wokół jeziora połączona ze wspinaczką na skałkach. Myślę, że gdybyśmy mieli więcej czasu w Devil's Lake State Park, to odkrylibyśmy mnóstwo interesujących rzeczy! Mówiąc krótko- polecam to miejsce każdemu, kto chce zrelaksować się na łonie natury. Niestety nie mam wiele zdjęć, bo zbyt zajęci byliśmy pływaniem, graniem we frisbee i zwiedzaniem jeziora na kajakach... i cóż, po raz kolejny upewniam się, że zakup kamery GoPro jest absolutnie nieunikniony! :)

Nawet w Wisconsin można przez chwilę poczuć się jak w tropikach :)
Plaża nad Devil's Lake
widok na jezioro ze skałek- zdjęcie z Internetu

   Po południu udaliśmy się na camping Yukon Trails- był dokładnie taki, jaki wyobrażałam sobie myśląc o amerykańskich polach namiotowych. Atmosfera była cudowna, ludzie przemili, a i samo pole bardzo ładne i dobrze wyposażone. POLECAM. Co ciekawe, manager campingu, Ralph, ma polskie korzenie (dalekie, ale jednak) i jak tylko zorientował się, że jesteśmy Polakami, zaczął opowiadać, jakie polskie potrawy lubi i nawet przyrządza! Czego tam nie było! I pierogi, i kiełbasa, i kluski, i nawet kiszka! Przez to, ile serca nam okazał, nie mogliśmy nie podzielić się z nim na koniec naszą polską kiełbasą i chlebem z polskiego sklepu w Chicago :)

   Spójrzcie sami, w jak urocze miejsce trafiliśmy :)

Recepcja, sklepik i restauracja w jednym :)
W sobotę na campingu odbywała się mini-parada z okazji Święta Niepodległości. Niestety spóźniliśmy się na nią, ale i tak zauroczyły mnie tak ustrojone pojazdy :)
Parada zakończona, ale patriotyczny nastrój pozostał u wielu biwakowiczów do końca weekednu!

Ostrzeżenie przed niedźwiedziami przy recepcji. Wygląda jak niewinny żart? Nic bardziej mylnego! Spójrzcie na ulotkę informacyjną poniżej!
Niestety, żadnego niedźwiedzia, nawet z daleka, nie widzieliśmy...

Grill. Przypuszczam, że najedli by się z niego wszyscy goście :)

Mini-golf. Specjalność Amerykanów.

Widok na pole
I widok na naszą część :)
Na terenie campingu znajduje się również małe jeziorko, w którym wprawdzie można łowić ryby, ale trzeba je później wypuścić :)

campingowe ognisko na koniec dnia
   
   I tak właśnie minął nam ostatni weekend. Zdecydowanie takiego właśnie odpoczynku było nam trzeba! Nawet pomimo rozczarowania pierwszym campingiem i korków w drodze powrotnej do domu, wyjazd zdecydowanie był udany i już zaczynam myśleć, kiedy by go powtórzyć :)

22 komentarze:

  1. super!! zawsze to nowe doświadczenie i fajnie, że spędziliście czas na łonie przyrody ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. cisza nocna o 22.00 na campingu....hehe:)To chyb ajakiś kościelny camping był;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach nic nie mów, porażka! Najśmiejszniejsze jest to, że rano spytaliśmy naszych sąsiadów- rodzinkę z 2 dzieci, czy nie byliśmy za głośno i jak coś to przepraszamy. A oni na to, że oni nic nie slyszeli, a nawet gdyby, to by im to nie przeszkadzało, bo jak ktoś chce mieć spokój i ciszę, to niech zostanie w domu... Jak widać, są też normalni ludzie :)

      Usuń
  3. Jestem pod wrażeniem :-) Wspaniałe miejsce a atmosfera musiała być jeszcze lepsza.
    Najbardziej podobała mi się tabliczka o niedźwiedziach. Sam nie wziąłbym tego na poważnie gdyby nie owa ulotka :-)
    Pozdrawiam Paweł
    http://twojwybortwojaprzyszlosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tabliczka jest rewelacyjna :) Ale muszę przyznać, że na campingu bardzo przestrzegano wszelkich zasad bezpieczeństwa związanych z niedźwiedziami. W nocy nawet jeździli strażnicy i zbierali śmieci pozostawione w workach przed namiotami!

      Usuń
  4. Podobizna niedźwiedzia bardzo realistyczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, ze wypoczeliscie, ale ten pierwszy camping to jakis zart! Dobrze, ze sie przeniesliscie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. O tak, jezioro cudowne! A na żywo jeszcze piękniejsze :)

      Usuń
  7. Piękne zdjęcia, fantastyczny post:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, czemu mojego komentarza nie widac? Cos popsulam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w tym nie maczałam paluchów!

      Usuń
    2. Już się znalazł! Nie mam pojęcia dlaczego, ale został przekierowany do spamu... w każdym razie już jest na swoim miejscu :)

      Usuń
  9. Haaaahaaaahaaaaa - "leżing-smażing" ? Rewelacja, muszę sprzedać dalej :D
    Ale dzięki za posta o campingu, zabieram sie z dzieciakami za cos takiego, ale na razie wlasnie przeraza mnie wizja randki z niedziwedziem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wręcz na taką randkę liczyłam :) Jak będziesz wybierała się do Wisconsin, to polecam właśnie Yukon Trails! :)

      Usuń
  10. Ach, zazdoszcze zwiedzania Amerykanskiej ziemii, ja moge jak narazie zadowolic sie grecka Riwiera Olimpijska, gdzie bede jeszcze kilka dni. Mam nadzieje, ze kiedys na taki biwak pojade w USA.

    OdpowiedzUsuń
  11. Davil's Lake jest rewelacyjne. Bylismy tam na poczatku czerwca. My zaliczylismy jedna z tras wspinaczkowych. Widok zapiera dech w piersi, nawet moj maz ktory nie nawidzi wspinaczek przyznal, ze warto bylo. Pozdrawiam z NY

    OdpowiedzUsuń
  12. Cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga, będę czytać:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajnie opisany blog a fotki dodają smaczku. Też Kiedyś chciałem odwiedzić ten kraj.

    Pozdrawiam :-))

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger