5/28/2012

Między Navy Pier a Lincoln ZOO, czyli jeden ze sposobów na wolny weekend

   Tak jak uprzedzałam w poprzednim poście, dziś o naszej wczorajszej drodze do Lincoln ZOO. Zaparkowaliśmy na Navy Pier, gdzie porównując inne miejsca jest stosunkowo tani parking (teraz, w sezonie, $25 za dobę), i postanowiliśmy przejść się wzdłuż Lake Shore Drive, czyli przy brzegu jeziora Michigan. Był to bardzo spokojny spacer, nie towarzyszyły nam żadne wielkie przygody, ale uważam że jest to dosyć ciekawy temat ze względu na możliwość ukazania jak Amerykanie, o ile już zostają w mieście na weekend, lubią spędzać wolny czas.
   Zacznijmy od tego, że Amerykanie lubują się w aktywnym spędzaniu czasu. Wczoraj mieliśmy tego dobitny przykład: na całym bulwarze przy Lake Shore Dr spotkać można było mnóstwo ludzi w różnym wieku uprawiających jogging czy jeżdżących na rowerach, rolkach, czy innych przyrządach, które pierwszy raz w życiu widziałam!
   Także wszelkie boiska, których jest tutaj bardzo dużo, były zajęte. Całe rodziny i grupy przyjaciół grały w baseball, piłkę nożną, czy nawet hokeja! (dodam, że boisko do hokeja umiejscowione jest przy samej plaży!)

Inni wybrali leniwe leżenie na plaży, korzystanie ze słońca i ewentualnie pływanie w zimnej jeszcze wodzie jeziora. Plaże były wczoraj przepełnione! Możliwe, że miało to związek nie tylko z wolnym dniem, ale także z kolejnym rekordem temperatury, który padł wczoraj w Chicago.






Muszę przyznać, że to, co chyba najbardziej lubię w architekturze Chicago to połączenie cywilizacji z naturą- uwielbiam połączenie plaż z otaczającymi je drapaczami chmur!





I ostatni etap drogi do Lincoln ZOO- park bezpośrednio poprzedzający ogród. Przepiękne miejsce! I tak bardzo kojarzy mi się z Polską! :)

Jak to w USA- wszędzie pełno jest tabliczek informacyjnych... Uważam to za duży plus, bo naprawdę sporo można się dowiedzieć o otaczającej nas przyrodzie.

   I to chyba tyle, jeśli chodzi o wczorajszy dzień :) Dziś jeszcze Amerykanie cieszą się długim weekendem- obchodzą Memorial Day. Ponoć jest to jedno z najważniejszych amerykańskich świąt, ale ja póki co widzę ten dzień bardziej jako granicę wyznaczającą nieoficjalnie sezon letni w USA, który potrwa do Labor Day, czyli pierwszego poniedziałku września.

4 komentarze:

  1. :)Weselej tu niż w ZOO,gdyby nie cena parkingu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widoki na zdjęciach jak zwykle zachwycające! Widz, że pogoda dopisuje. W Holandii też mieliśmy właśnie długi weekend, bo tutaj Pinksterdag czyli Zielone Świątki są dniem (a raczej dwoma dniami) wolnym.

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcia są prześliczne :)Chicago robi wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger