4/09/2012

Święta, Święta i po Świętach

   Święta minęły całkiem spokojnie. W polskiej rodzinie, więc zgodnie z polskim zwyczajem. Były pisanki, żurek w chlebie i inne wielkanocne potrawy. Poza domem, wszystko toczyło się normalnym tempem- sklepy były pootwierane, a ludzie robili to, co robią zwykle w niedzielę. Zauważyłam, że Amerykanie nie przywiązują wielkiej wagi do Wielkanocy. Z pewnością nie jest to tak komercyjne święto jak Boże Narodzenie.


   Niektóre centra handlowe i parki, a nawet cmentarze, organizowały różne atrakcje w związku z Wielkanocą. Gdzieniegdzie można było wziąć udział w Egg Hunt, który polega mniej więcej na tym, że dzieci biegają z koszyczkami i zbierają poukrywane jajka. W innych miejscach, jak na przykład centrum handlowym Old Orchard, na chętnych do zrobienia wspólnego zdjęcia czekały wielkanocne Króliki.

(zdjęcie pochodzi z facebookowej strony Old Orchard)

   Lany Poniedziałek nie jest specjalnie obchodzony w Stanach. Szczerze mówiąc, to nawet nigdzie nie widziałam akcesoriów do wody, jak jajka czy pistolety. Młodsza siostra Daniela, która chodzi do high school, wróciła wprawdzie ze szkoły cała mokra (tak, tutaj poniedziałek wielkanocny jest zwykłym dniem roboczym!), jednak oblewali się tylko Polacy. Innym trzeba było tłumaczyć, o co chodzi. Na ulicach też nie widać było dzieciaków, ani tym bardziej dorosłych, z wiadrami z wodą.

   Wraz z zakończeniem Świąt w sklepach nastał czas wyprzedaży. Wybrałam się dziś do mojego ulubionego sklepu z artykułami do różnego rodzaju rękodzieła (wybór mają tam naprawdę imponujący!)- Michaels'a, i oto, co zastałam:



   Jak widać, przeceny są zacne, więc można za mniej niż pół ceny zaopatrzyć się na przyszły rok :)

   Na koniec jeszcze jedna informacja- Stany są z założenia państwem laickim. W związku z tym, nie ma tutaj jako takiej przerwy wielkanocnej, natomiast w szkołach i niektórych innych instytucjach ustanowiona jest przerwa wiosenna (spring break), przy czym w różnych szkołach odbywa się ona w innym terminie. Bardzo popularne jest tutaj ucinanie sobie z tej okazji małych wakacji i wyjeżdżanie z miasta;)

7 komentarzy:

  1. Całe szczęście, że nasz barbarzyński zwyczaj lanego poniedziałku nie gości w stanach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bóg zapłać ! ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny artykuł a moje ulubione zdjęcie to to żurkowe bo bardzo jest apetyczne:)

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  4. My skonczylismy z barszczem, ale... czerwonym! niemal niemozliwe jest kupic zurek w proszku, a sama niestety jeszcze nie umiem zrobic;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na jakieś rękodzieła na blogu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś tak dziwnie Wielkanoc bez Lanego Poniedziałku. W Holandii też się go nie obchodzi, ale nieomieszkałam zaznajomić Maurycego z tym zwyczajem (średnio to przyjął, do czasu aż on przejął butelkę z wodą)

    OdpowiedzUsuń
  7. Otrzymałam wyróżnienie-zaproszenie do blogowej zabawy "Twój blog jest wspaniały".
    Z wielką przyjemnością przekazuję to wyróżnienie-zaproszenie Tobie
    http://nastroikiklimaciki.blogspot.com/2012/04/blogowa-zabawa-tell-me-about-yourself.html

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger