11/12/2016

Ameryka na kilka dni po wyborach prezydenckich. Czy ten kraj zwariował?

    Jak pewnie nikomu nie umknęło, kilka dni temu w Stanach Zjednoczonych odbyły się wybory prezydenckie. Wbrew chyba wszystkim wcześniejszym szacunkom i przewidywaniom, wybory wygrał kontrowersyjny kandydat Partii Republikańskiej, businessman i milioner Donald Trump. Dla jednych to ogromna radość, dla innych największa tragedia. Ale to, co zaczęło się dziać w Ameryce dnia następnego... to jest dopiero prawdziwy dramat.


      Na początku, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości- nie lubię ani Hillary, ani Donalda. W moim odczuciu oboje są warci dokładnie tyle samo, a jedyne co ich różni to maski, które zakładają. Właściwie to Trump nie zakłada żadnych masek, jest po prostu nieprzefiltrowanym, nieobytym w polityce człowiekiem, który absoultnie nie dba o poprawność polityczną, którą to cechę akurat bardzo lubię. Hillary natomiast to osoba, która całe życie spędziła w polityce, potrafi pięknie się wysławiać i mówić dokładnie to, czego od niej oczekują. Maski zupełnie różne, ale wnętrze bardzo podobne. Tak czy inaczej, po raz pierwszy odkąd mieszkam w Ameryce odczułam prawdziwą ulgę, że nie mogę jeszcze głosować i brać na siebie tej odpowiedzialności, by ostatecznie opowiedzieć się po którejś ze stron. Z tym większym zainteresowaniem obserwowałam kampanię i same wybory.

     O innych kandydatach trudno się wypowiadać, ponieważ w Ameryce panuje system dwupartyjny, Sprowadza się to do tego, że owszem, na urząd prezydenta mogą kandydować także inne osoby niż przedstawiciele Partii Republikańskiej i Partii Demokratycznej, ale w praktyce nie mają one żadnych szans na wygraną, chociażby dlatego, że media nie poświęcają im absolutnie żadnej uwagi, przez co przeciętny wyborca nie zna nawet ich poglądów, systemu wartości i programu. Ba, wiele osób nie potrafi nawet wymienić nazwisk chociaż kilku innych kandydatów.

     Poza systemem dwupartyjnym, jest jeszcze jeden poważny problem, czy wręcz zarzut dotyczący wyborów prezydenckich- głosy elektorskie. Wszyscy na pewno o nich słyszeli w kontekście wtorkowych wyborów, ale wiele osób pewnie zupełnie nie orientuje się w idei tego kontrowersyjnego politycznego wynalazku, gdyż na gruncie polskim nie mamy czegoś podobnego. O co więc chodzi z tymi głosami elektorskimi? Głosy elektorskie to wymysł pochodzący jeszcze z czasów, gdy w Ameryce panowało niewolnictwo. Mówiąc w wielkim skrócie chodzi o to, że do każdego stanu przyporządkowana jest pewna liczba elektorów, w sumie 538. Ich liczba zależy od ludności danego stanu, i tak na przykład Illinois posiada 20 głosów elektorskich, największy stan, Teksas- 38, najbardziej zaludniony, Kalifornia-55, natomiast taka sobie Alaksa- zaledwie 3. Kiedy przychodzi do wyborów, obywatele oddają swoje głosy, a kandydat, który zdobędzie więcej głosów wyborców, co do zasady zbiera całość głosów elektorskich z danego stanu. Co do zasady, ponieważ elektorzy mogą zagłosować inaczej niż wyborcy, ale to się raczej nie zdarza. Aby wygrać wybory, kandydat musi uzyskać minimum 270 głosów elektorskich w skali kraju. 
     Jaki jest największy zarzut do tego systemu? Dość oczywisty- rzeczywista różnica w głosach między kandydatami może być niewielka, ale różnica w głosach elektorskich może już przeważyć całe wybory. Spójrzmy na przykład na taki Teksas- w ostatnich wyborach Hillary uzyskała tam 43% głosów, a Donald 53%, co oznacza, że Trump zgarnął całe 38 głosów elektorskich. Gdyby głosy elektorskie były przydzielane proporcjonalnie, Hillary uzyskałaby 16 głosów elektorskich, a Donald 20. Przeliczając tak głosy w całym kraju, możnaby uzyskać inny wynik wyborów. 

      Nie zmienia to jednak faktu, że system jest jaki jest i wszelkie zarzuty w stosunku do niego powinny być podnoszone przed wyborami, a nie tuż po ich rozstrzygnięciu. Naprawdę rozumiem, że duża część społeczeństwa może nie być zadowolona z faktu, że nie wygrał ich kandydat. Wiele ludzi jest przerażonych, że jak to mówią, rasista, szowinista i mizogin będzie teraz prezydentem. Naprawdę, rozumiem rozgoryczenie i niezadowolenie. Ale nie rozumiem tego, co dzieję się teraz w Ameryce! A co dokładnie się dzieje? Jeśli macie słabe nerwy nie czytajcie dalej.

     Po pierwsze, przez kraj przetaczają się protesty. Mają one miejsce przede wszystkim w miastach i stanach, które w wyborach opowiedziały się za Hillary, w tym w Chicago. W większości ludzie wychodzą na ulice, by pokazać swoje niezadowolenie z wyborów i zaznaczyć, że Trump nie jest ich prezydentem. O ile nie widzę sensu w takich działaniach, bo przecież wyniku wyborów to nie zmieni, o tyle powiedzmy że mogę zrozumieć, że jest to jakaś forma oswojenia się z niekorzystną sytuacją. O ile są to protesty pokojowe, to nie jest jeszcze najgorzej. Prawdziwy problem pojawia się w miastach takich jak np. Portland, gdzie ludzie totalnie stracili rozum! Niszczą miasto, atakują policję... nie jestem w stanie tego pojąć. Co najciekawsze i najbardziej absurdalne w tej całej sytuacji to fakt, że po pierwsze, te osoby protestują przeciwko nienawiści Trumpa, sami eskalując nienawiść, a po drugie- przypomnijcie sobie, jaki raban podnieśli przeciwnicy Donalda, gdy ten w którejś z debat powiedział, że nie wie czy zaakceptuje wynik wyborów jeśli wygra Hillary. Jak widać, standardy w życiu są bardzo podwójne.
Poniższe zdjęcia pochodzą ze strony CNN, więcej zdjęć i cały artykuł odnoszący się do protestów w Portland TUTAJ.




     Niewykluczone, że o powyborczych protestach będziecie jeszcze mieli okazję usłyszeć, gdyż póki co trwają one codziennie od wtorku i na weekend zapowiedzianych jest kilka kolejnych. Jaki przybiorą obrót- trudno przewidzieć.

     Po drugie, w ludziach budzi się nienawiść i nietolerancja. Pomijając protesty, które są bardziej zorganizowanym przejawem niezadowolenia z wyników wyborów, w kraju dochodzi też do indywidualnych przejawów agresji. Zwolennicy Trumpa znajdują się czasem w bardzo niebezpiecznej sytuacji przyznając się do swoich poglądów. Mówiąc krótko- dochodzi do pobić, czasem bardzo brutalnych. Poniżej jeden z przykładów, który nota bene miał miejsce w Chicago (uwaga- drastyczne sceny).


    Oczywiście, nie oznacza to, że jedynie zwolennicy Trumpa stali się ofiarami ataków. Wybory wywołały ogromne pokładay agresjii u wielu ludzi, bez względu na opcje polityczne. To jest zarówno przykre, jak i przerażające, szczególnie że dzieje się to w kraju, który uznaje się za przykład demokracji i tolerancji dla innych poglądów.

     Po trzecie, nie znam się, to się wypowiem. Wydaje mi się, że często ignorancja i brak świadomości jest przyczyną napędzającej się agresji, działającej w obie strony. Mam wrażenie, że wiele osób nigdy poważnie nie zainteresowało się programami wyborczymi czy poglądami kandydatów, a jedynie powtarzają frazesy zasłyszane w mediach czy od znajomych. Trzyma się jednej myśli, wypowiedzi czy poglądu i nie weryfikuje całości. Nie analizuje, czy to, czego nie lubią inni, to też to, czego nie lubią oni sami. Bezwiednie podąża za tłumem i napędza spiralę nienawiści. Sąsiedzi ze sobą nie rozmawiają, znajomi kończą znajomości, rodzina nie spotyka się na niedzielnym obiedzie, nastolatki inspirują się twitterem, a rodzice zapominają o tym, że dzieci nie powinno uczyć się mowy nienawiści.


    
    Ktoś z moich amerykańskich znajomych napisał niedawno na Facebook'u, że czuje się oszukany przez Amerykę, że nie rozumie jak wybory mógł wygrać Trump. Ja też czuję się oszukana przez Amerykę, ale z innego powodu. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest tu tyle agresji, nienawiści, braku zrozumienia i nietolerancji. 


Ciąg dalszy niewykluczony.



46 komentarzy:

  1. Dzięki za wyjaśnienie o co tak naprawdę chodzi z tymi głosami elektorskimi... No cóż...czyli Hilary wygrała, a jednak przegrała :)
    Jak dla mnie system taki nie jest uczciwy... glosy elektorskie powinny być przydzielane proporcjonalnie... Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie jestem zwolenniczką tego systemu, ale prawda jest taka, że funkcjonuje on już od wielu lat i oboje kandydaci wiedzieli, z czym się muszą zmierzyć. Podobnie nie jest to jakaś nowość dla amerykańskiego społeczeństwa. Teraz pozostaje jedynie zaakceptować wyniki wyborów, a oczywiście nad zmianą prawa wyborczego można pracować.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Bardzo tendencyjnie myslisz. Czy jestes zwolenniczka systemu czy nie praojcowie USA wymyslili to aby Nowy York Chicago czy Los Angeles liberalne zbankrutowane miasta z duza ludnoscia nie wybieraly wladzy reszcie kraju.
      Wystarczyloby kampanie prowadzic w Kaliforni :)
      PS dzieci trzymajace napis F.. Trump---? Wkoncu jest prezydentem i miliony amerykanow na niego glosowalo moze troche szacunku do niego i jego zony.
      Nad Michelle media sie rozplywaly.

      Usuń
    3. Anonimowy - to bylo tylko zdjecie dziecka trzymajacego napis F..Trump. Nie widze nigdzie w tym poscie, zeby autorka ublizala wybranemu prezydentowi. Na zdjeciu jest dziecko, ktore wyraza poglady swoich rodzicow (bo chyba jest zbyt male zeby mialo swoje wlasne). Post powstal, zeby przedstawic sytuacje, jaka nastapila po wyborach,a nie zeby wyrazic swoje poglady i obrazac kogokolwiek.
      I tak, masz racje. Trump zostal wybrany w oficjalnych i uczciwych wyborach, ktorych wynik trzeba zaakceptowac bez wzgledu na swoje preferencje.
      I tez masz racje, ze jesli kogos az tak strasznie denerwuje tutejsze prawo (tak samo jak prawo w jakimkolwiek innym panstwie), to nikt nikogo na sile nie trzyma, swiat jest wielki.

      Tylko nie rozumiem zupelnie ataku na autorke posta, bo nigdzie nie widze zeby o wybrany prezydencie wyrazala sie z brakiem szacunku.

      Co do "rozplywania sie nad Michele" przez media, to moze ja mialam akurat takie szczescie, ze bardzo czesto w mediach slyszalam krytyke, czym akurat bylam zaskoczona, bo czesto myslalam ze obrywalo jej sie nie slusznie za to co zrobil jej maz.

      Usuń
  2. Brakuje tu jeszcze jednej bardzo ważnej informacji. Tak, zaznaczyłaś, ze agresja i nietolerancja obudziła się w ludziach po obu stronach, ale nie podałaś żadnych przykładów zachowań ludzi z obozu Trumpa. A to jest to, co mnie osobiście przeraża najbardziej. Bo o ile agresywne protesty i pobicia są drastyczne, niewątpliwie zachowuje się tak specyficzna część społeczeństwa, raczej nie ta przestrzegająca prawa na codzień, a łobuzeria. Wybór Trumpa na prezydenta obnażył nietolerancję i rasizm ukryte w zwykłych, "porządnych" ludziach. Najlepiej to obrazują zachowania w szkołach w całych stanach, ale głownie w tych republikańskich. Nagle, dosłownie z dnia na dzień zwielokrotniły się tam przejawy rasizmu i seksizmu, poczynając on napisów w toaletach, po bullying i wyzwiska. Takie głosy słychać od ogromnej liczby nauczycieli. Najgorzej jest w liceach, ale nawet pięciolatki w zerówkach mówią swoim latynoskim kolegom, żeby wracały do Meksyku. To przeraźliwie smutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagodka, dziękuję za poruszenie tej ważnej kwestii! To prawda, to jakie nastroje są wywoływane u najmłodszych jest przerażające!

      Usuń
    2. Moj syn konczy w tym roku Elementary school i powiem Wam, ze jak tylko on pojdzie do szkoly sredniej, to mlodsza corke przenosze do innej szkoly. Przez 5 lat kazdego roku moj syn byl atakowany przez rodowitych Amerykanow. Dwa zlamania, dwa wstrzasnienia mozgu. Szkola ma obowiazek chronic tego, ktory zaatakowal, zeby rodzice sami nie dochodzili sprawiedliwosci. Zadnen z tych, ktorzy atakowali mojego syna nie zostal zawieszony nawet na 1 dzien. Ale ta agresja nie ma nic wspolnego z wyborami, tak sie dzieje od dawna, a teraz tylko zaczeto o tym glosniej mowic.

      Usuń
    3. W każdym człowieku drzemie ukryte zło, ale chodzi przecież o to, aby wzmacniać i budować te pozytywne cechy, głosić równość i tolerancję, a wtedy te najbardziej rynsztokowe cechy człowieczeństwa nie dojdą do głosu. Hmmm, Tramp niestety dzieli społeczństwo, a nie łączy. Sieje nietolerancję, głosząc rasistowskie hasła... Nic dobrego z tej prezydentury nie wyniknie... Pozdrawiam

      Usuń
    4. Agnieszka, przerażające jest to co piszesz!

      Usuń
    5. Dzieci trzymajace napis F.. Trump chyba nie sa republikanie i widze sa bardzo tolerancyjni.
      Widze ze ten blog to blog snowfakes jak nie wiecie to prosze zgooglowac.

      Usuń
  3. W bardzo ładnym stylu napisałaś dokładnie to co sama myślę o tutejszych wyborach. Nie wiem jak jest na północy, ale u nas na południu agresja i rasizm jest bardzo widoczny. Niby wszyscy sa mili i usmiechnięci, ale na kazdym kroku czujesz jak biali, rodowici Amerykanie nienawidzą innych nacji. Zreszta to wszystko co sie teraz dzieje miedzy ludzmi w Stanach, to samo jest w Polsce. Przeciez tam tez rodziny sa podzielone, przestali ze soba rozmawiac, skonczyly sie duze rodzinne spotkania, zeby tylko zapobiec awanturom przy stole. Nienawidze polityki, wlasnie za to jak bardzo potrafi podzielic ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Biali, rodowici Amerykanie" ???????? Agnieszko, a któż to taki? Z tego, co mi wiadomo rodowici Amerykanie wiodą swoje życie często w rezerwatach. Rdzenni Amerykanie to Indianie. A cała reszta to własnie emigranci, ludność napływowa, konglomerat różnych nacji i wyznań religijnych. Dlatego naprawdę wstyd, że tak wielka część społeczeństwa amerykańskiego poparła rasistowskiego Trumpa.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ja bym dodała tylko uwagę, że nie tylko biali są raistami. Czarni również.

      Usuń
    3. Olimpia, ja rozumiem dlaczego i moglabym tu dlugo, ale bardzo ci polecam bloga, nie, nie mojego, to nie kryptoreklama ;) Star wytlumaczyla to w notce i w komentarzach tak ze ja tego tu lepiej w dwoch slowach nie wyloze, a uwazam, ze warto aby ludzi sie glebiej zastanowili nim beda powtarzac, ze ludzie ktorzy glosowali na Trumpa glosowali na rasizm, bo tak samo mozna powiedziec ze ci ktorzy glosowali na Hillary glosowali na korupcje. Zaden z nich nie byl moim kandydatem.

      https://bezodwrotu.blogspot.com/2016/11/prezydent-trumpek-jak-do-tego-doszlo-i.html?showComment=1478975937871#c5382393429462341802

      Usuń
    4. Lola, fajnie że odwołujesz się akurat do bloga Star :) To świetna, silna babka, która mieszka już wiele lat w USA i mam wrażenie, że naprawdę dobrze orientuje się w tym, co sie tutaj dzieje.

      Usuń
    5. Lola, dziekuję za podpowiedź. Z zapartym tchem przeczytałam tekst Star...fakt, wiele wyjaśnia, rzeczowo i rzetelnie traktuje temat. Pozdrawiam :)

      Usuń
    6. Dziewczyny, dziekuje :) jakos tak mi sie cieplo na sercu zrobilo:)))

      Usuń
    7. Olimpia - dlatego wlasnie napisalam "biali, rodowici Amerykanie" a nie rdzenni Amerykanie. Chodzi mi o bialych, ktorzy urodzili sie w Stanach (zawsze to potomkowie emigrantow w ktoryms tam pokoleniu, ale jednak urodzeni na amerykanskiej ziemi, wiec czuja sie wazniejszy o nowo przybylych.

      Usuń
    8. O to ja nieco z innej beczki - Lola dzięki za linka, odnawiam po roku bloga, umkął mi całkiem adres Star, ale już mam.

      Usuń
    9. Agnieszko W: A czy moglabys napisac, w jakim stanie na poludniu mieszkasz? I najlepiej, jesli to nie tajemnica, w jakim miescie, a przynajmniej czy w duzym czy w malym. Pytam, poniewaz planujemy z mezem przeprowadzke na poludnie, choc jeszcze nie do konca wiemy gdzie. Na radarze mamy Arizone lub Pln. Karoline (wiem, nie sa to podobne stany), a teraz mieszkamy na polnocy, i na poludniu nigdy nie mieszkalismy i ja troche sie tego wszystkiego obawiam. Moj maz tez jest imigrantem, z Europy Zach.

      Z gory dziekuje za odp. i pozdrawiam!
      Tez Agnieszka

      Usuń
    10. Lola, a moze Ty rowniez sie wypowiesz jak jest u Was? Bo Ty chyba wlasnie w Arizonie mieszkasz, o ile sie nie myle?
      (Tez Agnieszka)

      Usuń
    11. @Agnieszko, masz rację...urodzili się na amerykańskiej ziemi, więc czują się bardziej amerykańscy od nowo przybyłych emigrantów... Pozdrawiam :)

      Usuń
    12. Olimpia - tez pozdrawiam bardzo serdecznie :)

      Anonimowa Agnieszko - mieszkam w stolicy Karoliny Polnocnej w Raleigh. Nasz stan to takie typowe poludnie z mentalnoscia bialych plantatorow. Kazdy kto ma wiecej pieniedzy nalezy do prywatnego klubu, gdzie spotyka podobnych sobie bialych snobow i robia biznesy zarabiajac jeszcze wiecej pieniedzy :) Innych bialych, czarnych i zielonych traktuja z poblazliwa wyzszoscia.

      Ludzie na poludniu sa faktycznie bardzo otwarci, usmiechnieci, mili i chetni do pomocy... dopoki trzymasz sie na dystans. Jesli jestes z innej grupy spolecznej niz oni i chcesz byc zaakceptowany przez ich spolecznosc, nie wszyscy beda tym zachwyceni, choc nikt Ci tego wprost nie powie.

      Karolina Polnocna, jak wiekszosc poludnia, to miejsce gdzie religia jest bardzo wazna. Nie zdziw sie jak ludzie na pozegnanie powiedza "God bless you".

      Raleigh to jedno z najszybciej rozwijajacych sie miast w Stanach. Co tydzien mamy prawie 1000 nowych mieszkancow !!!. Jak sie tutaj sprowadzilismy, nie bylo czegos takiego jak korki w godzinach szczytu. Przez pierwsze dwa lata nie widzialam ani jednej kobiety w abai i z chusta na glowie. Teraz w sklepie Costco czuje sie jak w Rijadzie, gdzie pelno kobiet w czarnych plaszczach z zaslonietymi twarzami. O wzroscie demograficznym mozesz poczytac tutaj:
      https://www.raleighnc.gov/government/content/PlanDev/Articles/LongRange/RaleighDemographics.html

      My sie systematycznie przenosimy coraz bardziej na polnoc Triangle, bo robi sie zbyt duzo ludzi w Raleigh, czego ja osobiscie nie lubie.

      Jak masz wiecej pytan to pisz na priv: tantulei@gmail.com :)

      Usuń
    13. Ciesze sie dziewczynki, ze tak wam dobrze tym linkiem do Star zrobilam. ;)

      Agnieszka, owszem z Arizony. ;) Dokladnie z Phoenix. Moze zyje w bomblu czy pod kloszem ale z rasizmem sie nie spotkalam. W szkolach do ktorych moje dziecka chodza jest mniejszosc meksykanska, bardzo mala garstka Afro- Amerykanow, troche Azjatow i Hindusow ale nie wydaje mi sie aby ktokolwiek krzywo patrzyl czy ktos ma inny kolor skory czy akcent. Ja zawsze bylam serdecznie przyjmowana przez Amerykanow; mam Amerykanskich przyjaciol i czuje sie tu jak w domu. Mieszkam na spokojnych suburbiach gdzie ludzie sa dla siebie bardzo serdeczni. Z nowa sasiadka zaraz sobie telefony wymieniamy i przystawiamy drabine do plotu zeby dzieci mogly sobie przeskakiwac kiedy chca sie pobawic. Duzo u nas Amerykanow z roznych innych stanow, zwlaszcza Kalifornii lub tych zimych: Minnesoty, Wisconsin, Illinois. Moze dlatego ze wszyscy nowi na nowej ziemi to jakos latwiej nam sie wszystkim lubic lub olewac. Ale polecam tylko tym ktorzy lubia cieplo i to bardzo cieplo. ;)

      Usuń
    14. Dziekuje Wam bardzo dziewczyny (Agnieszka W & Lola) za Wasze opinie! Super, ze akurat na tym blogu udalo mi sie uzyskac opinie dotyczace tych dwoch stanow, ktorymi jestesmy zainteresowani! Czyli 1:0 dla Arizony? ;) Agnieszko W - dziekuje za maila, odezwe sie na pewno. Lola - czy bylaby mozliwosc zadania Tobie tez paru pytan na prv? Przeszukalam Twojego bloga (zreszta, blush blush, jestem jego stala czytelniczka i nawet RAZ udalo mi sie zdobyc u Ciebie zloto, hahaha), ale chyba nigdzie nie ma podanego kontaktu do Ciebie... Jakbys byla tak wspanialomyslna, to prosze, odezwij sie do mnie na prv: izyda@yahoo.com

      Dzieki raz jeszcze!

      Agnieszka

      Usuń
  4. Absolutnie sie z toba zgadzam! Czy podwazenie demokratyczneych wyborow nie jest atakiem na demokracje? Gdzie jest to slawne demokratyczne "when they go low we go high"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla niektórych demokracja jest tylko wtedy, gdy to ich ugrupowanie wygrywa. Dobrze przynajmniej, że póki co nie słyszy się zarzutów fałszowania wyników.

      Usuń
  5. Czekałem, aż napiszesz coś o wyborach i cieszę się że mogę poczytać jak to jest w tej hameryce. Dziwi mnie tylko dlaczego nie głosujesz.

    PS. Znalazłem przynajmniej trzy literówki i błędy ortograficzne w tekście. Może przed publikacją poproś kogoś o sprawdzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radoslaw, naprawde znalazles literowki i blad w tekscie kobiety, ktora od lat mieszka w Stanach i w dodatku nie pisze zarobkowo? Musisz byc bardzo z tego dumy skoro obwieszczasz publicznie.
      Wiesz ja na codzien znajduje literowki, bledy ortograficzne, gramatyczne, spolszczone angielskie slowa, ktorych w zaden sposob normalny czlowiek nie moze przeczytac i to wszystko w dziennikach i pismach pisanych w Polsce przez ponoc dziennikarzy, ktorzy na tym zarabiaja.
      Po drugie to nie (h)ameryka tylko Ameryka, w tam w Polackowie juz nawet nie wiecie jak pisac nazwy innych krajow a czepiacie sie literowek?

      Usuń
    2. Radosław - czasami żeby głosować trzeba spędzić tutaj wiele lat, żeby nabyć prawo do głosowania czyli obywatelstwo.

      Usuń
    3. Radosław " nie wiem, ale się wypowiem"? Zorientuj się najpierw w specyfice przyznawania prawa do głosowania w kraju, o którym jest mowa, potem pisz, bo po takich wypowiedziach na mądrego nie wychodzisz. Czepianie się niby to literówek to też takie małe. Sama siedzę w naszym kraju, w którym jest nie lepiej po wyborach, ale czytając te krótkie Twoje zdania mam ochotę powiedzieć: typowy Polaczek. Paulina wybacz, ale jak takie coś widzę to mi się drobne w kieszeni nie zgadzają.

      Usuń
    4. Znalazł Pan błędy w tekście...niesamowite, proponuję Pana odznaczyć - może być Orderem Orła Białego.
      A tak na poważnie, weź się "chłopie" zastanów, zanim coś napiszesz.
      Pozdrawiam serdecznie Paulinę, jak zwykle post ciekawy :)

      Usuń
    5. Star, Agnieszko, Żmijko i Anonimie- dziękuję za wstawienie się za mną, czy też moją pisaniną :) Fajnie wiedzieć, że Wam te moje "rażące" błędy nie przysłoniły treści i nie odebrały radości z czytania ;) Przyznam szczerze, że literówki faktycznie wyłapałam, ale błędu ortograficznego za cholerę nie widzę... czy ktoś mnie może uświadomić?

      Usuń
  6. Przeczytałam, obejrzałam i wiesz po 11 listopada mam wrażenie, jakbyś pisała o Polsce. Macie po wyborach mniej więcej to co jest u nas: agresja, podział, nienawiść. Kiedyś byłoby wiele rzeczy nie do pomyślenia - jak chociażby tolerowanie istnienia organizacji, która wykonuje stale faszystowskie gesty, ma podobne symbole - i to mimo zapisów, że takie coś jest nielegalne. A jednak. Patrząc na to, co się u Was dzieje, nie wiadomo gdzie uciekać? Kanada? Australia? Gdzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kanada zaczyna byc opanowywana przez przybyszow z krajow arabskich. Cale dzielnice Toronoto i Montrealu zaczynaja przypominac duze arabskie miasta. Nie zdziwie sie, gdy nagle tam zacznie sie cos dziac.

      Usuń
    2. Zmija37, mam wrażenie, że ten podział w Polsce zaczął się niestety już dużo wcześniej, choć przecież w Polsce nie mieszkam, więc nie wiem, może teraz nasilił się no niewidzianych przeze mnie wcześniej rozmiarów? Tak czy inaczej boli, przeraża i zasmuca mnie to jeszcze bardziej niż sytuacja w Ameryce, bo wiadomo- tu jestem tylko w gościach, a jednak Polska to mój dom. Czasem mam takie czarne myśli, że gdyby ktoś nas zaatakaował, jakieś inne państwo, takie na przykład na literę R, to czy bylibyśmy jeszcze w stanie się zjednoczyć? Czy naprawdę potrzeba nam zewnętrznego wroga, by grać do jednej bramki?

      Usuń
    3. Paulina nie ma komu się jednoczyć. Bojówki tęsknią za inteligencją, robią co im każą, pozostali mają w nosie albo czekają na kogoś, kto ich poprowadzi. Paradoksalnie jedynymi osobami, które zrobiły co mogły, były kobiety na czarnym proteście - żal, że w ogóle musiały wyjśc na ulice w swoich sprawach, ale pokazały, że można. A w innych sprawach ludzie ograniczają się do wstawiania memów i kmentarzy na fejsuniu. Ok zaraz ktoś powie czemu sama czegoś nie rozrganizuję - już mówię dlaczego: otóż do poprowadzenia potrzebny jest ktos znany, ceniony, za kim ludzie pójdą. W kraju opluwane jest wszystko, od powstańców po aktorów. Tylko patrzeć, jak strach będzie z domu wyjść, bo może sąsiad po przeciwnej stronie barykady i może w mordę dać, a wie, że nic mu nie zrobią.

      Usuń
  7. Ten system elektorski jest przestarzaly i wywodzi sie jeszcze z prehistorycznych czasów. Z demokracja nie ma on dzisiaj nic a nic wspólnego. Ciekawe, dlaczego boja sie go zmienic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie boja sie, tylko nie maja w tym zadnego interesu:) W systemie dwupartyjnym to zawsze jak nie jedna strona to druga na tym korzysta i dlatego nie zmieniaja.
      O zmiany powinni sie domagac obwywatele, ale jak znam tutejsze zycie (po 32 latach troche znam) to polowa obywateli sie w ogole na tym systemie nie zna. A glosuja, bo zawsze glosowali. Jak dawno temu powiedziala wtedy 76letnia przyjaciolka rodziny mojego meza "tatus kazal mi sie zapisac do republikanow jak skonczylam 18 lat i tak zostalo".
      Nie wazne, ze minelo prawie 60 lat i tatus juz od ponad 30 byl po tamtej stronie teczy, ale "tatus kazal i tak zostalo".
      A ilu takich jest w Polsce, w kazdym kraju na calym swiecie?
      Ludzie sie po prostu nie interesuja polityka ale za to maja oczekiwania.

      Usuń
    2. Niestety, wykształcone, świadome społeczeństwo obywatelskie jest jeszcze daleko przed nami... i tyczy się to zarówno Polski, jak i USA.

      Usuń
  8. Pozwólcie Państwo na głos z kraju:
    http://tatulowe.blog.onet.pl/2016/11/12/trump-jest-wielki/

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczyny ! Będziecie mieć na sumieniu moją rodzinę. Dorwałam się do tego bloga o którym wspominałyście (bezodwrotu.blogspot.com) i oderwać się nie mogę. Pies błaga o wyjście na spacer, dzieciaki głodne jęczą, mąż nie dostaje odpowiedzi na jego 1000 pytań, a ja siedzę przed kompem i rechoczę ze śmiechu. Wielkie dzięki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha to masz trochę do nadrobienia, mam nadzieję, że rodzina jednak Ci wybaczy :)

      Usuń
    2. Star musi mi 10% odpalic za reklame. :PPP

      Usuń
  10. Piękny i bardzo potrzebny tekst pomagający zrozumienie tego, co się stało...
    Polacy w kraju też powinni poznać machanizmy rządzące owym teaturum jakim jest kampania wyborcza i jak można wpłynąć na decyzje ogromnych rzesz ludzi - tu wyborców.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten wybór to było tak jakby wybierać między dżumą a cholerą. Prawda jest taka, że my zawsze byliśmy wpatrzeni w Amerykanów i zawsze wybielaliśmy ich rzeczywistość i ich samych. U nas z agresją też nie jest dobrze, ale w szkołach dzieci są bezpieczniejsze na szczęście.Dziękuję Ci za wytłumaczenie głosów elektorskich, bo za cholerę nie mogłam pojąć o co z tym chodzi. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger