7/16/2014

5 prostych trików na zrobienie dobrego wrażenia, czyli czym punktują Amerykanie przy pierwszym spotkaniu?

     Jakiś czas temu przeczytałam gdzieś, że ponoć pierwszych kilka sekund znajomości wystarczy, by wyrobić sobie o kimś wstępną opinię. Mowa ciała, ton głosu, mimika twarzy- to wszystko wpływa na nasze pierwsze wrażenie. A kto jak kto, ale Amerykanie są moim zdaniem absolutnymi mistrzami w pozytywnym rozpoczynaniu znajomości i zdecydowanie możemy się od nich uczyć! Nie wydaje mi się, aby każdy z nich przechodził w szkole kurs PR, jak dla mnie dobre maniery (przynajmniej  na czas zapoznania) oni mają we krwi! 

fot.
A co takiego wpływa na tę pozytywną aurę, którą Jankesi roztaczają wokół siebie? Oto moja krótka lista 5 zachowań, które bardzo cenię u Amerykanów i które bardzo dobrze jest sobie przyswoić, bo naprawdę pomagają w życiu:

1. Zapamiętują Twoje imię.
 Zawsze zmagałam się z tym samym problemem- kiedy poznawałam więcej niż 1-2 osoby naraz, musiałam się nieźle natrudzić, by zapamiętać ich imiona. Czasem przy przedstawianiu się po prostu... byłam tak skupiona na swojej kwestii, że zapominałam, że cudze imiona wypadałoby zapamiętać! No i weź się potem głów człowieku co tu robić, żeby nie popełnić jakiegoś faux pas i wybrnąć z sytuacji! Nie wiem jak robią to Amerykanie, ale są dla mnie absolutnymi geniuszami w zapamiętywaniu imion. Nawet, jeśli imion jest dużo i brzmią one nieco egzotycznie, jak czasem te polskie. A przecież miło jest słyszeć, jak nowo-poznana osoba zwraca się do Ciebie po imieniu, prawda? :)

2. Przykładają dużo uwagi, by wymówić Twoje imię poprawnie.
Moje imię na ogół nie stwarza dużych problemów. Zapisuje się je praktycznie tak samo w wielu językach, nie ma w nim skomplikowanych dźwięków, a jednak ludzie wymawiają je różnie. Najczęściej jako "Pałlajna", choć spotkałam się też z innymi formami. Niemniej, niejednokrotnie ktoś zapytał mnie, jak prawidłowo powinno wymawiać się moje imię i potem już zawsze się do tego stosował! 
Tak na marginesie dodam, że zdarzają się czasem dość zaskakujące sytuacje. Na przykład, moja znajoma Amerykanka wymawia moje imię w polskiej wersji bardzo ładnie, natomiast jej dwuletni synek, chyba jakoś naturalnie wyczuwa amerykańskie wpływy i pomimo wielu prób wciąż jestem dla niego "Pałlajną":)

3. Nie budują sztucznego dystansu.
Nie jest żadną tajemnicą, że w USA bez względu na wiek rozmówcy używa się formy na "ty". Oczywiście, można dodać "sir" czy "ma'am", ale o ile nie jest to jakaś oficjalna sytuacja, raczej się tego nie stosuje. Na początku nie mogłam się do tego przyzwyczaić, czułam się jak niekulturalny buszmen mówiąc do starszych ode mnie ludzi po imieniu, ale teraz uważam, że jest to wspaniała opcja! Do tego dochodzi jeszcze zwyczajowo dodawane "How are you?" i już czujemy się, jakbyśmy rozmawiali ze znajomym.

4. Nie przeszkadza im Twój angielski.
Tak, zdarza mi się mówić niegramatycznie czy mówić "dookoła", bo nie znam jakiegoś słowa. Ale nigdy nie zdarzyło mi się, żeby mój amerykański rozmówca miał z tym problem. Słyszałam, że ponoć w regionach gdzie jest mniej imigrantów sytuacja wygląda trochę inaczej, ale akurat mieszkańcy Chicago są bardzo wyrozumiali językowo.

5. Uśmiechają się.
Takie to proste, a tak często o tym zapominamy! Przecież każdy uśmiecha się w tym samym języku, więc warto z tego korzystać :)


19 komentarzy:

  1. Punkt 3 i 4 to moim zdaniem najfajniejsze elementy :)
    Nikt nie jest "lepszy" i "ważniejszy" więc myślę, że stres jaki towarzyszy nam w takich sytuacjach jest o wiele mniejszy.
    Nie zawsze ważny jest sposób wysławiania, zaś bardzo liczą się nasze reakcje i sposób w jaki działamy.

    Pozdrawiam mega pozytywnie

    OdpowiedzUsuń
  2. ja kompletnie nie mam pamieci do imion i dziwi mnie zawsze jak ktos sie do mnie zwraca po imieniu- moje imie mimo ze nie jest jakies wyjatkowo trudne to przysparza Hiszpanom klopotu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, a do mnie nikt nigdy nikt się nie zwrócił Pałlajna :D Najczęściej mówią Polina albo Polin ;) i ja sama się tak przedstawiam 'Polina' bo wiem ze dla nich bedzie to brzmialo bardziej naturalnie i szybko zapamietaja. Natomiast do Latynosow mowie wprost Paulina, bo oni znaja to imie i wypowiadaja wlasnie tak jak my po polsku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej ja mam zawsze problem z zapamiętaniem imion... A potem mi głupio. Wszystkie punkty sa zdecydowanie dobre. W Polsce w większości przypadków nie mogłabym rozmawiac z kimś starszym ode mnie tak swobodnie, chyba ze jest to osoba ktora bardzo długo znam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze dodam, ze moje imię Agata Amerykanie porównują do Agaty Christie i nawet dobrze je wymawiają. Czasami tylko druga sylabę przedłużają. A zdarza im sie zapisywać Agatha.

      Usuń
    2. Haha mam koleżankę Agatę, której imię czasami ludzie wymawiają "Agejta", co niesamowicie ją drażni :)

      Usuń
    3. Jak tak o tym myśle to w ten sposob tez niektórzy wymawiają. Sa nawet osoby, którzy zmieniają imię na amerykanskie, bo maja dość za każdym razem literowac :D

      Usuń
    4. A ja mam koleznake Iwone i czasami u lekarze w poczekalni wolaja ajłona. i od razu ma ochote zaczac spiewac piosenke spice girls "I wanna, I wanna, I wanna, I wanna, I wanna really really really wanna zigazig ha". :P

      Usuń
  5. Bardzo lubię tę otwartość i uśmiech u Amerykanów. Naprawdę łatwo nawiązuje się z nimi nowe relacje. I zgadzam się z każdym punktem! ;) Było to dla mnie miłym zaskoczeniem, kiedy próbowali wymówić moje imię i prosili, żebym kilka razy je powtórzyła. :P
    Na początku również sprawiało mi trudność zwracanie się do starszych osób i nie używać "pan, pani", ale im więcej mówiłam i rozmawiałam z nimi, tym stawało się to łatwiejsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znalazłem Twojego bloga wczoraj późnym popołudniem, do chwili obecnej przeczytałem około połowy zawartości. Swietnie piszesz, w maksymalnie ciekawy i zwięzły sposób, można się wiele dowiedzieć. Moim marzeniem jest wyjechać do USA, najbardziej w tym wszystkim przeraża mnie fakt, że będę musiał zostawić moich najbliższych, a już trochę mniej przeraża mnie zaklimatyzowanie się. Przedemną jeszcze skończenie liceum, a później to zobaczy się, jak życie potoczy się dalej. W każdym razie trzymam kciuki za Ciebie, życzę owocnych postów i powodzenia w collegu. I oczywiście będę tu zaglądał wyczekując na nowe posty i czytając te, których jeszcze nie przeczytałem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damian, dziękuję za miłe słowa! I zapraszam oczywiście do dalszej lektury:)

      Usuń
  7. Tak! Dokładnie tak! Zgadzam się z każdym słowem.

    Zawsze zawstydza mnie ich pamięć do imion, jest niespotykana.
    Widzę, że wcześniej wypowiedziała się inna Agata, ja w odróżnieniu od niej, zawsze mam problem i muszę swoje imię literować. Tak egzotycznie dla nich brzmi :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. To ja uchyle rabka tajemnicy jak to jest z tym zapamietywaniem imion:)) Amerykanie nie bez powodu przy poznaniu nowej osoby mowia "nice to meet you Catherine, Deborah, czy jakis inny Jack". To walsnie powtorzenie glosno imienia nowo poznanej osoby powoduje, ze jest go latwiej zapamietac. Niby wystarczy proste "nice to meet you" ale jesli zaczniecie zwracac na to uwage, to w 90% jest ono polaczone z powtorzeniem imienia nowej osoby.
    Sama to robie od wielu lat, bo tez mialam problem z zapamietaniem imion i kiedys kolezanka - Amerykanka mi powiedziala jak to sie robi zeby bylo latwiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, znam tę metodę i staram się ją stosować, ale jakoś różne są skutki w moim przypadku :P

      Usuń
  9. Ja też zapominam, żeby się uśmiechać do ludzi :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak podobnie jest z Anglikami, mieszkam juz jakis rok w anglii i troche sie do tego przyzwyczailem ale na poczatku troche mnie peszyla ta ich otwartosc na siebie chociazby w supermarketach czy pracy czyli takich zwyklych codziennych miejscach ; )

    OdpowiedzUsuń
  11. Z zapamiętywaniem dużej liczby imion na raz też mam problem na pierwszym spotkaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tacy sami są Włosi - przechodzą na ty, zawsze pamiętają twoje imię (choć tak jak piszesz zwykle przekręcają), uśmiech nieodłączny. Choć small talk zwykle niepostrzeżenie przechodzi w loooong one ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie byłam nigdy w Stanach, więc trudno mi coś powiedzieć na ten temat, natomiast miałam okazję obserwować ich na różnych wyjazdach w Europie i szczerze?, nie zrobili na mnie specjalnie dobrego wrażenia, ale może to taki pech, że akurat takich spotkałam:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger