Ubiegłoroczne lato było wyjątkowo gorące i suche. Tegoroczna zima też nie poszalała, dopiero pod koniec zaszczyciła Chicago swoją śnieżną obecnością. Nadeszła wiosna. Ludzie czekali na deszcz, aby świat się zazielenił. Nie wiem, czy to jakiś indiański szaman tak się postarał, ale od mniej więcej 2 tygodni (z przerwami) Chicago nawiedzają ulewy i burze. Nic w tym nadzwyczajnego- mamy przecież wiosnę. Poza tym wszyscy myśleliśmy, że po ostatnich miesiącach ziemia jest tak sucha, że jest w stanie przyjąć każdą ilość wody. Ale to, co spotkało mieszkanców Chicago i pobliskich miejscowości dziś w nocy, to mówiąc delikatnie, lekka przesada.
Deszcz padał lał całą noc. Do tego dołączyły grzmoty i błyskawice. Ranek wcale nie był lepszy. Około godziny 7.30 było nadal ciemno jak w nocy. Wycieraczki nie nadążały z usuwaniem deszczowych strug. Miasto utonęło w gigantycznych kałużach, rwących potokach i wodospadach. Miejsce studzienek kanalizacyjnych można było rozpoznać tylkopo bulgoczącej ponad nimi wodzie. Domy zostały pozalewane, samochody potopione, a ulice pozamykane. Wielu ludzi już zaczyna liczyć straty. Nam na szczęście nic się nie stało. Mimo wszystko, dzisiejszy poranek dobitnie przypomniał mi o potędze natury...
Co ciekawe, przed nocnym kataklizmem nie było ostrzeżeń. Owszem, przepowiadano ulewy, ale w porównaniu do zimowego wszechobecnego trąbienia w mediach o nadchodzących śnieżycach (których nota bene za bardzo w tym roku nie było, o czym pisałam TUTAJ) i sugestiach, aby w tym czasie zostać w domach, o dzisiejszej ulewie było wyjątkowo cicho...
Poniżej zamieszczam kilka zdjęć obrazujących jak dziś rano wyglądało Chicago i przedmieścia. Czasem było tragicznie, czasem śmiesznie. Zobaczcie sami!
wszystkie zdjęcia pochodzą z Internetu- fejsbuków moich znajomych i chicagowskich stron informacyjnych
wow! Faktycznie porządnie pozalewało! U nas od rana za to cudne słońce i błękitne niebo nastało po tygodniowych deszczach, u nas ziemia szkocka przyjmuje każde ilości wody.
OdpowiedzUsuńOMG ale żywioł....pozdrawiam, i słonka życzę
OdpowiedzUsuńŻywioł jest okrutny.Też się dziwię,że nie mieliście komunikatów o możliwości podtopień.Mam nadzieję, że dziś już się uspokoiło. Najbardziej spodobało mi się dziecko w koszu- pomysłowość dzieci jest wspaniała, ale i niebezpieczna.
OdpowiedzUsuńWspółczuje tym ludizom. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca, przecież nikt na to nie zasłużył. Mam nadzieję że nie było ofiar ani w ludziach ani w zwierzetach...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wodery zamiast kaloszy. Woda bez litości.
OdpowiedzUsuńO rany, nieźle zalało. Natura rządzi się swoimi prawami i niestety nie wszystko da się przewidzieć.
OdpowiedzUsuń...i swiat moze zmienic nagle swoje oblicze!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Szok!! Dla pocieszenia powiem tylko, że na Rodos też dzisiaj leje ...
OdpowiedzUsuńRany... a ja marzę, żeby u mnie popadało... Ale to jest prawdziwa powódź! Jak to możliwe, że nikt o tym nie mówi?
OdpowiedzUsuńNie wygląda to dobrze, mam nadzieję, że sytuacja już wróciła do normy.
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest to straszne, to katastrofa ludzka... Zapraszam do mnie bo dopiero zaczynam i mam nadzieję, że będziesz dla mnie opoką --> kindofeveryday.blogspot.com
OdpowiedzUsuńwyglada to jak zart, ktorym niestety nie jest...
OdpowiedzUsuńprzerazajace!
jak niewiele trzeba...
OdpowiedzUsuń