12/27/2012

Amerykańskie akcenty 7

   Minęły już 3 miesiące od ostatniego posta z serii "akcentów". Czyżby Ameryka powoli przestawała mnie zaskakiwać codziennymi widokami? Nieee, wolę zgonić winę na zabieganie i zajęcie myśli innymi sprawami, przez co nie byłam aż tak uważna na ulicach :) Mam jednak nadzieję, że dzisiejszą dawką zdjęć zrekompensuję tak długie braki.

Z okazji Bożego Narodzenia całe miasto było pięknie udekorowane. Także Instytut Sztuki nie pozostał obojętny i nie zapomniał o swoim lwie :)

Święta świętami, ale czysto zimowe dekoracje w mieście i na obrzeżach też muszą być!


W tym roku Boże Narodzenie prawie zbiegło się w czasie z obchodami żydowskiej Hannuki. Stąd też na sklepowych półkach można było dojrzeć takie dekoracyjne miksy.












 A tutaj jeszcze 2 zdjęcia wykonane w weekend przed Bożym Narodzeniem- jak widać, Amerykanie nie odczuwają potrzeby, by czekać za długo z wyprzedażami :)





   Pewnego dnia na stacji metra zastałam taki widok- pan grał na saksofonie oraz sprzedawał swoje płyty za $5. Muszę przyznać, że nie jest to jakieś niespotykane zjawisko- stacje metra, szczególnie te podziemne, dosyć często okraszone są różnej maści muzykantami. Jednak w tym przypadku żałuję, że nie nagrałam filmiku, bowiem kilka metrów dalej pewien młody Afroamerykanin tak wczuł się w muzykę, że nawet zaczął do niej tańczyć :) I w tym miejscu muszę dodać, że już kilkakrotnie zdarzyło mi się jadąc kolejką widzieć jakiegoś młodego Afroamerykanina, który słuchając muzyki przez słuchawki był tak nią pochłonięty, że nie miał oporów, żeby podrygiwać, a wręcz tańczyć w wagonie metra. Całkiem fajny widok, bo co jak co, ale Afroamerykanie ruszać się potrafią ;)












Amerykanie mają chyba nieskończoną wyobraźnię do ikon zamieszczanych na drzwiach toalet. Tutaj przykłady z KFC :)

I na koniec to, co całkiem niedawno sprawiło, że bardzo polubiłam Chicago :) Otóż pewnego dnia, zupełnie przypadkiem, udało mi się być w pobliżu planu kręcenia jednego z moich ulubionych w ostatnim czasie serialu- "Chicago Fire"- opowiadającego o perypetiach zawodowych i osobistych strażaków i ekipy ratunkowej z chicagowskiej remizy. Na początku wydawało mi się, że mijam zwykły pożar, jednak było tam za dużo wozów i panowało zbyt małe zamieszanie :) Żałuję, że nie miałam ani aparatu (musiałam posiłkować się jedynie komórką), ani czasu, by zatrzymać się i zrobić lepsze zdjęcia, ale coś tam jednak udało mi się uchwycić.

ulotka informacyjna w jednym z domów, w pobliżu których kręcony był serial
samochody ekipy pozajmowały kilka sąsiednich ulic



8 komentarzy:

  1. No tak, świąteczne dekoracje i ogromna liczba prezentów to elementy, które -za sprawą filmów - kojarzą się głównie z USA. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten lew mi się bardzo podoba z dekoracjami:)

    Pozdrowienia!:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę - jedyne świąteczne akcenty w Polsce to dla mnie pociągi z dwugodzinnym opóźnieniem :D Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tym właśnie odznacza się Ameryka - magią świąt, którą można poczuć na każdym kroku. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Och tak, świąteczne dekoracje powalają :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdańsk też jest ładnie udekorowany - jak co roku:-) Cieszę się w sumie, że nie ma u nas takich potworków jak ten dmuchany bałwan ze zdjęcia ( kojarzy mi się z duchem/potworkiem z filmu Ghost Busters) niestety śnieg nam się stopił i zrobiło się wręcz wiosennie:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Frosty - właśnie najbardziej kojarzy mi się z USA..;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten lew to tak gdańsko wygląda :)
    Ja właśnie wczoraj, z tygodniowym opóźnieniem, wylądowałam w Chicago, a po całonocnej jeździe jestem już w domku :) Naprawdę strasznie podoba mi się brak śniegu i śliskich ulic (Oklahoma) :) Jestem też zachwycona dłuuugim dniem (w Gdańsku to dzień jednak króciutki w porównaniu z tym tutaj ;)). Ale najważniejsze - jestem już z mężem i nic nie jest tak straszne jak się wydawało gdy byliśmy oddzielnie :) Jedyne czego na chwilę obecną nie lubię to kawa a raczej to "coś" co kawą nazywają. Jedynie Starbucks się popisał :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie i będę odwiedzała już teraz codziennie ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger