Dziś pora na kolejną, comiesięczną porcję niczym niepowiązanych zdjęć, czyli post z serii amerykańskich akcentów :)
To lato jest wyjątkowo upalne. Brakuje pana spacerującego z lodówką i wołającego "Lody, lody dla ochłody!" :) A jak już na lody- to tylko do Dunkin Donuts! Nie dość że mają ogromny wybór smaków i są naprawdę przepyszne (spory wybór jest także w wafelkach- są zarówno zwykłe, jak i zamoczone w czekoladzie z orzechami czy kolorowej posypce), to jeszcze są ogromne i w całkiem przyzwoitej cenie. Trudno uwierzyć, ale zjedzenie dwóch gałek jest nie lada wyzwaniem!
Tak na marginesie, tutaj też można spotkać coś jak nasze Family Frost- auta rozwożące lody i drażniące uszy swoją "firmową" muzyczką.
"Złota myśl' znaleziona w amerykańskiej gazecie dla kobiet- "First". Ot, tak na pocieszenie dla tych Czytelniczek, które narzekają na cellulit :P
Pisałam kiedyś, że w USA jest wszystko dużo wcześniej... w szczególności z dużym wyprzedzeniem pojawiają się w sklepach dekoracje na różne okazje i święta. I tak oto w sklepie Michaels (sklep z produktami do szeroko rozumianego rękodzieła) można znaleźć już produkty na Halloween... i to od razu w promocyjnych cenach! :D
Nie tylko na Halloween można znaleźć dekoracje, ale także na... Boże Narodzenie! Może i ma to jakiś sens- w końcu takie dekoracje trzeba jeszcze wykonać, a to zajmuje trochę czasu. Inna sprawa, że także w sklepach, w których sprzedawane są gotowe już dekoracje, które wystarczy jedynie gdzieś postawić czy zwiesić, także już pojawiają się świąteczne produkty!
I jeszcze jedno zdjęcie z Michaels'a. Po przyjeździe do USA byłam w szoku, jak widoczna jest tutaj kampania walki z rakiem piersi. Bardzo często organizowane są marsze, a w sklepach pełno jest produktów z różową wstążeczką. Można śmiało stwierdzić, że świadomość zagrożenia rakiem piersi jak i walka z nim jest tutaj w modzie. I bardzo dobrze.
A na koniec, jak zapowiedziałam w tytule posta, drobny polski akcent. Przyszła w końcu długo oczekiwana paczka od rodziny z Polski. Co mnie najbardziej ucieszyło? Jeden ze smaków dzieciństwa przywołujący mnóstwo pozytywnych wspomnień- zapach polskiego lata, wakacje spędzane na wsi, w ciszy, z dala od miejskiego zgiełku, blisko przyrody.... ODPUSTOWE CUKROWE LIZAKI!!!! Jak ktoś nie wie o czym mówię, to szczerze współczuję :P
Jak ktoś nie wie o czym mówisz to stracił dziecinstwo :D Tez te lizaki uwielbialam. Kiedy mieszkalam na wsi, zawsze dziadek idac rano po bułki mleczne dla wnusi kupowal tez takiego lizaka zakręconego... smak marzeeeenie :D A to byly jedyne lizaki w tym sklepie (jedynym na wsi) haha ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam okazję jeść takie lizaki tylko przy okazji letnich wypadów na wieś, na wiejskich odpustach. Ale do tej pory uwielbiam ich smak i naprawdę nie wierzę, jak ktoś mi mówi, że nie zna tych słodkości!:)
UsuńPamiętam takie lizaki albo cukierki:) Dekoracje na Boże Narodzenie w sierpniu hehe niezłe:D ale może ma to jakiś sens:P
OdpowiedzUsuńDla mnie te przedwczesne dekoracje nie mają sensu ;/ nakupuje się wszystkiego w sierpniu czy wrześniu, wpadnie w świąteczny klimat, a w najdalej w październiku klimat przechodzi i niekoniecznie powraca w grudniu :/ A niestety zakupów nie ma co odkładać na potem, bo pod koniec listopada wszystko w sklepach jest już przebrane ;/
UsuńZ tymi dekoracjami no to niezle- przeciez jeszcze jest lato !!!!
OdpowiedzUsuńOwszem, nawet nie wszystkie dzieci już poszły do szkoły! A tymczasem artykuły szkolne już prawie wycofane, a powoli rozkładane są dekoracje na Halloween i Boże Narodzenie. Jak dla mnie to cały czas istne szaleństwo!
UsuńI narobiłaś mi smaka na słodkości :)
OdpowiedzUsuńJa go mam bez przerwy ;D
UsuńPrzecież trzeba mieć czas by odpowiednio się przygotować na Halloween. Przypominając sobie dekoracje niektórych domów... To musi być dość zajmujące.
OdpowiedzUsuńO tak, to prawda! Niektórzy z pewnością poświęcają na to mnóstwo czasu!
UsuńWłaśnie, praktycznie rzecz biorąc nie ma się czemu dziwić. Trzeba planować cały rok by przebić sąsiada.
Usuńej nie pamietam takich lizakow, jeszcze przed przeczytaniem tekstu myslalam sobie 'o wow, jakie fajne' ;D
OdpowiedzUsuńPolecam Ci spróbować! :)
UsuńU nas dekoracje na Halloween powinny się w ciągu dwóch tygodni pojawić w sklepach a co do świątecznych tych pojawienie sie obstawiam na drugą połowę września ewentualnie początek października jak znikną wyprawki szkolne :)
OdpowiedzUsuńCo do lodziarzy to i u nas jeżdżą i wygrywaja muzyczkę co jest bardzo popularne nie tylko wśród dzieci :D Sama często pałaszuję lody zakupione z samochodu :)
A co do lizaków zazdroszczę :D
Gdzie podziały się te czasy, gdy dekoracje bożonarodzeniowe pojawiały się na przełomie listopada i grudnia?
UsuńSzczerze też nie wiem bo mi to odbiera cała radość świąt bo niestety śniegu tu nie uraczę a nawet jesli to góra kilka dni i to ledwo ledwo więc chociaż mogliby przestać przesadzać ze sprzedażą ozdób tyle do przodu :(
UsuńMniam mniam, takie lody to bym zjadła! A tych lizaków, o dziwo jeszcze nie widziałam! :O
OdpowiedzUsuńhehe... też mamy tu odpowiednik Family Frost z równie irytującą melodyjką... oho, właśnie przejeżdża gdzieś w okolicy. Dekoracje już w lecie mnie załamują... gdzie tu cały nastrój? A cytat chyba w szafie powieszę :D
OdpowiedzUsuńnajlepiej na lustrze, żeby przeczytać zanim spojrzy się na Pana C. ;P
UsuńPrzyznam, że przeraziłaś mnie tym szałem zakupów już na Halloween i święta...
OdpowiedzUsuńech, teraz to jeszcze nic, szał dopiero się zacznie! :D
Usuńciekawie piszesz , z chęcią jeszcze tu zajrzę:)
OdpowiedzUsuńa takie lody,oj zjadłabym ,szkoda że tu takich nigdzie nie wypatrzyłam do tej pory :)
zapraszam, zapraszam :)
UsuńU mnie to sie nazywa "ice cream van" i moja 2 latka jak slyszy to krzyczy "ice-cream noise" narazie jej mowimy ze jak ice cream man gra to muzyke to znaczy ze mu sie lody skonczyly :)
OdpowiedzUsuńHaha sprytne posunięcie :D wykorzystam, jak już doczekam się swoich dzieci! :D
UsuńBardzo ciekawy oraz inspirujący blog! Jestem pod dużym wrażeniem. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńwww.lipoooo.blogspot.com
zapraszam częściej :)
UsuńA` propo bus`a z lodami w Nl też takie "upierdliwce" jeżdżą i to zazwyczaj w porze obiadowej, wrrr :]
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Te lizaki na zdjęciu robiła moja mama. Wszędzie je poznam, ( Maki, niebieski-lodowy, żółty-cytryna, świderki smak cola itp) Zapewne kupione były na odpuście na ziemiach podlaskich, tylko tu są najbardziej popularne, W Białymstoku na festynach i jarmarkach można też kupić........ Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie próbowali.
OdpowiedzUsuńdokładnie w Wąsoszu :)
Usuń