1/09/2012

WOŚP w Chicago

   Jeszcze będąc w Polsce niejednokrotnie włączałam się do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jako wolontariuszka. Tutaj niestety trochę się zagapiłam i pozostało uczestniczyć jako obserwator.
   Wczorajszy dzień spędziliśmy więc w Copernicus Center, centrum chicagowskiej Polonii, gdzie zorganizowana była główna impreza. Muszę przyznać, że działo się całkiem sporo i mimo że byliśmy tam ok. 8 godzin, to nie nudziłam się ani trochę.
   Wszystko zaczęło się od mszy przeprowadzonej w sali koncertowej. Nie jestem wprawdzie katoliczką, ale uczestniczyłam w mszy, podziwiając uroczy widok ołtarza z perkusją zamiast krucyfiksu w tle. Zawsze uważałam, że msze organizowane poza kościołem mają w sobie więcej prawdy i uroku.


   Do mszy przygrywał zespół góralski "Młodzi Mistrzowie Sztuki Podhalańskiej Andrzeja Bohaza- Krzeptowskiego", który później wsytępował na scenie jako zespół otwierający tegoroczny finał.


   Po występie góralskiej kapeli przyszła pora na cały maraton koncertów zespołów grających różnej maści rocka, głównie reprezentantów tutejszej Polonii, ale nie tylko- pojawił się na scenie np. zespół grający muzykę afrykańską- "Near Hemisphere", który w swoim składzie ma tylko jednego Polaka. I tutaj nastąpiło dla mnie miłe zaskoczenie, bo koncerty były naprawdę bardzo udane. Dotrwaliśmy do 18, a cała impreza miała zakończyć się ok. 20, więc wprawdzie nie mam wiedzy na temat całości finału, ale to co widziałam pozawala mi na stwierdzenie, że był to bardzo udany dzień dla Orkiestry.



FIREBEAT


EON ARC


JAAX



NEAR HEMISPHERE



MAGGIE D


 Chicagowscy artyści w orkiestrowej piosence "Pokaż jak żyć"








   W przerwach między koncertami na scenie odbywały się konkursy, ale także pojawiali się goście. I tak oto mogłam np. zobaczyć lokalnych polityków, konsula RP w Chicago, tegoroczną Miss Chicago czy pięściarza Andrzeja Fonfarę.


     Poza koncertami, które odbywały się w sali widowiskowej, w holu Copernicus Center przez cały dzień odbywała się kwesta oraz ciche licytacje, na których można było nabyć sporo ciekawych kąsków- zestawy płyt z Przystanku Woodstock, bilety na mecze, prace tutejszych artystów czy robione na drutach przez szesnastoletniego chłopca czapki i szaliki. Co do prac tutejszych artystów- szczególnie poruszająca była dla mnie historia jednego z darczyńców- sparaliżowanego od lat mężczyzny, któremu w pewnym momencie lekarze nie dawali szans na przeżycie, a on jednak postanowił walczyć, codziennie ciężko pracuje nad sobą, aby powrócić do pozwalającej na w miarę normalne życie kondycji oraz zajął się malowaniem- a część swoich prac postanowił przeznaczyć na aukcje właśnie dla WOŚP z myślą, że skoro kiedyś znaleźli się ludzie dobrej woli, którzy pomogli jemu, to on teraz chce pomóc innym.

   Ogólnie kwesty Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy skupione były właśnie w Copernicus Center oraz w polskich sklepach i restauracjach- wolontariusze nie mogli zbierać pieniędzy na ulicach, gdyż z tego co wiem, brak było zgody miasta na uliczną kwestę (chyba nawet nie starano się o taką zgodę).

   Na chwilę obecną, sztab WOŚP w Chicago zebrał ponad 43 tys. dolarów. Zobaczymy, jaki będzie ostateczny wynik zbiórki!

   Tych, którzy pragną więcej informacji, odsyłam na oficjalną stronę sztabu WOŚP w Chicago: http://www.wospchicago.com/ , a tych, którzy pragną więcej zdjęć- do galerii Daniela.




9 komentarzy:

  1. W mojej miejscowości, mimo że zawsze odbywały się koncerty i zbiórka pieniedzyna WOŚP, w tym roku nie było żadnego sztabu ... Czyżby morał z tego był taki, że łatwiej zorganizować polską akcję w Stanach niż w Polsce? ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Ty mówisz! Wiesz, czym to było spowodowane?

    OdpowiedzUsuń
  3. Polonia zawsze wspierała takie akcje. I często cała nadzieja na przeżycie np.w stanie wojennym, opierała się na darach. Podziwiam i jestem dumna z Polaków mieszkających poza granicami kraju za takie odruchy serca.(Kiedyś też należałam do Polonii francuskiej,pozniej angielskiej)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam emigrantkę :) i posiadaczkę agamy :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, witam Misioka :) Widzę, że obie wiedziemy emigracyjny żywot :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Droga emigrantko, (też mam na imię Paulina ;) ) i też niedługo emigruję do USA. Jeszcze nie wiem gdzie będziemy mieszkać, ale mniejsza o to. Pomyślałam, że fajnie by było gdybyś napisała kilka słów o tym co Ty robisz w USA. Gdzie pracujesz, uczysz się, jak to się stało, że się znalazłaś w USA itp. Chętnie poczytałabym sobie takiego posta. Taka sugestia z mojej strony. Jeśli nie masz ochoty o tym pisać, to oczywiście uszanuję decyzję :)

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Paulino :) dziękuję za sugestie i zainteresowanie, ale ten blog z założenia nie ma być o mnie, tylko o życiu w USA, tak więc celowo staram się unikać podawania informacji o mnie. Ale jak już będziesz wiedziała, gdzie dokładnie w USA będziesz, to napisz do mnie, szczególnie, jeśli to będzie Chicago!:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak obie wiedziemy emigracyjny żywot tylko po dwóch stronach oceanu :) ;) obie mamy agamki :) no i obie mamy Paulina na imię :) Oj dużo rzeczy nas łączy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hehe poza tym oceanem, który dzieli! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger