Długo mnie nie było z "akcentami", więc dziś trochę większa porcja zdjęć :)
Nie jest tajemnicą, że Amerykanie mają... hmmm... parę więcej kilo niż przeciętny człowiek. Kobieta na zdjęciu nie jest jeszcze jakoś szczególnie "amerykańska" pod tym względem, niemniej uroczo jest patrzeć, jak czyta sobie porady dotyczące utrzymania dobrej sylwetki. O ile zakład, że na czytaniu się skończyło? :>
Wycinek amerykańskiego prawa :)
Pamiętacie, jak pisałam kiedyś o kinie Muvico w Rosemont? Ostatnio wybraliśmy się na "Spidermana", a to zdjęcie z najwyższego piętra parkingu. Gdy obejrzeć się bardziej w prawo, można podziwiać nieustanny ruch lotniczy na lotnisku O'Hare. Co do filmu- muszę przyznać, że po rozczarowaniu, jakie przyniosła mi poprzednia seria o człowieku-pająku, ta wersja była dla mnie miłym zaskoczeniem :)
Odkrycie ostatnich dni- napój będący w połowie mrożoną herbatą, a w połowie lemoniadą. Pycha! A schłodzony jest cudownym ukojeniem podczas panującego nam bezustannie upalnego lata...
Czy limon Lays dotarły też do Polski? Widziałam je pierwszy raz nie dalej jak dwa tygodnie temu, ale jakoś nie było mi dane jeszcze ich spróbować...
Kupno lodu jest tu bardzo popularne. Praktycznie na każdej stacji benzynowej i w większych sklepach ustawione są lodówki jak ta na zdjęciu. Szczerze mówiąc, było to dla mnie jedno z większych kuriozów, kiedy przyleciałam do USA po raz pierwszy....
I jeszcze jeden mały wycinek z amerykańskiego prawa drogowego...
Znaki jak te obok są bardzo popularne. W ogóle w USA jest bardzo niewiele znaków drogowych do poznania. Prym wiedzie znak "STOP", a reszta to w większości znaki opisowe, typu "No turn on red" lub "Stay here". No i bardziej szczegółowe, jak na załączonym obrazku.
Plac zabaw dla dzieci w centrum handlowym w Schaumburg. Tatusiowie pilnują pociech, podczas gdy mamusie mogą oddać się zakupowemu szaleństwu :) I wszyscy są zadowoleni: dzieci, bo wyjdą z domu i pobawią się w fajnym miejscu, tatusiowie- bo nie muszą latać od przymierzalni do przymierzalni za swoimi połówkami, a mamusie- bo mogą w spokoju kupić to, czego potrzebują (i to, czego nie potrzebują również:P).
Widok, jaki zastaliśmy w Cantigny Park. Nie wiem, może kierowca tej Corvetty faktycznie ma jakiś rodzaj niepełnosprawności, jednak wyczuwa się tu pewien absurd...
Któregoś sobotniego wieczora wybraliśmy się na spacer do Millenium Park.I trafiliśmy na wesoły autobus, urodzinowy albo panieński, nie byłam w stanie rozczytać napisów na szarfie :P Tak czy inaczej, pasażerki bardzo dobrze się bawiły, poprawiając jednocześnie humor innym:)
Jeden z wielu automatów do płacenia za parking.
Amerykanie uwielbiają sport. Więc i zdrapki muszą być sportowe :) (Cubs to chicagowska drużyna baseballowa)
I jak, udało mi się i tym razem czymś Was zaskoczyć lub zainteresować? :)
Słuchaj, limonkow laysy to nic w porownaniu do tego, co widzialam wczoraj - chipsy zrobione z suszonej skory swini
OdpowiedzUsuńJadł ktos?
Najdziwniejsze chipsy, jakie przyszlo mi skosztowac, to Lays'y o smaku... octu! Kolega ze studiow przywiozl je z UK jako ciekawostke. Smakowalo... ohydnie. Podobno tam to calkiem niezly przysmak.
UsuńLays salt & vinegar oraz pork scratchings sa bardzo popularne w UK Lays sa jako takie w smako natomiast te swinskie prazone skory sa obrzydliwe nawet z piwem
UsuńO tak, kiedyś też wpakowałam się w chipsy o smaku octu i soli! (były to bodajże Pringelsy). Najpaskudniejsze chipsy, jakie w życiu jadłam!
UsuńJeśli chodzi o tea lemoniade to w Starbucks mają całkiem fajną passion tea lemonade chociaż cool lime refresher jest imho lepszy :)
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować koniecznie!
UsuńW sprawie niepełnosprawności kierowcy Corvette - wystarczy sobie np. zwichnac nogę w kostce, dostaje się papier od lekarza, idzie z nim do DMV i dostaje taką nawieszkę na lusterko i mozna parkować na miejscach dla niepełnosprawnych.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć :) Może kiedyś przyjdzie tę wiedzę wykorzystać w praktyce ;P
UsuńBędę trzymał kciuki żebyś nigdy nie musiała wykorzystywać tej wiedzy w praktyce ;)
UsuńOdnośnie tego lodu w paczkach - kupiliśmy go ostatnio u nas. Tak na próbę. Mój mąż nie mógł przez tydzień przetrawić, że zapłacił za lód ;)
OdpowiedzUsuńA jakie to przydatne! nie wyobrażam sobie teraz nie posiadać go w zamrażalniku! :)
pozdrawiam
W Hiszpanii kupno lodu tez jest bardzo popularne, tez mnie to zadziwia; ale wydaje mi sie, ze ma on lepszy smak- mimo, ze nigdy nie kupowalam.
OdpowiedzUsuńNatomiast moj Pablo jak byl na Erasmusie w Polonii to byl bardzo zaskoczony, ze u nas takiego lodu sie nie sprzedaje !!!
Natmoast wydaje mi sie, ze Lays limonkowe juz kiedys probowalam, ale moze to byl jakis inny podobny kwaskowaty smak ( u nas w zeszlym roku byly Lays´y krabowe)
Pozdrawiam !!
dużo ciekawostek :)
OdpowiedzUsuńfajnie,że ta Pani jest taka duża-nie będę się czuła gorsza :P
ice tea + lemoniada - prościzna do wykonania w domu,nie raz sama takie coś robie :)
limon lays- w PL nieznane i pewnie jeszcze dużo wody upłynie,zanim dotrą!
lód w kostkach w sklepach w PL też jest :P w Żabce np ;p nigdy nie kupiłam i na razie nie zamierzam, robie sama ;p
o kurczaki-trzeba znać język ang,żeby móc poruszać się po ulicach zgodnie z prawem.. :P u nas wystarczy znac obrazki ;p
Paulina,też taki wóz se wynajmiemy i będziemy szaleć, a Maniek w tym czasie będzie zdrapywał zdrapki :P
BUZIAKI :*
od DŻASTA
UsuńHaha podoba mi się Twoja wizja! :D A lemoniado-ice tea będziesz mi musiała w takim razie robić jak już przylecisz :D:D:D
UsuńO takim lodzie, albo podobnym, wspominał mój mąż, który jako dziecko jeździł z rodzicami pod namiot i lodowe bloki kupowali do lodówki turystycznej :) Ale ten widzę, że w kostkach :) Jakoś na razie, jako, że jesteśmy jeszcze w Polsce, starcza mi lód domowej roboty :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze chipsy jakie jadłam były o smaku octu ;) Teraz już odwykłam od kupionych słodyczy więc i chipsy poszły w odstawkę.
lód w kostkach do kupienia wszedzie jest tez w grecji ;)
OdpowiedzUsuńa tego napoju chetnie bym sprobowała!
Co do samochodow i parkowaniu na miejscu dla niepelnosprawnych takie 'odjechane fury' czesto maja starsi panowie ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że muszę sporo nadrobić, bo pomysł na bloga bardzo ciekawy :) Dobrze, że wakacje są długie :D
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz. Dobrze się Ciebie czyta.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW Polsce też coraz częściej można spotkać lód do napojów w zamrażalkach w marketach, a ja odkryłam taki ostatnio i w swojej. Okazało się, że mój brat kupił go na imprezę w pobliskiej stacji benzynowej. W sumie ciekawe rozwiązanie dla osób, które (jak ja) nigdy nie pamiętają o napełnieniu woreczków wodą i wsadzeniu ich do zamrażalki.
OdpowiedzUsuń