Ameryka na ogół kojarzy się z postępem i swego rodzaju wyprzedzaniem innych krajów. Może nie we wszystkich dziedzinach, ale na pewno w mediach i kulturze masowej. Jeszcze niedawno, kiedy jakiś trend docierał do Polski, istniało przekonanie, że w Ameryce już dawno o nim nie pamiętają. A tu ZONK. I to dosłownie zonk, o czym napiszę za chwilę.
Doskonale pamiętam, kiedy jako kilkulatka z niecierpliwością oczekiwałam na kolejne odcinki "Koła Fortuny". Nieważne, że na ogół nie potrafiłam jeszcze odgadywać większości haseł (przynajmniej rzucałam propozycjami liter), ale pani odkrywająca literki była zawsze pięknie ubrana, wszyscy wokół zachwycali się cudownymi na tamte czasy nagrodami, jak choćby zestaw AGD, a emocji dostarczało czarne pole na tarczy z napisem "bankrut". No i był to pierwszy polski program oparty w pełni na zagranicznej licencji, o czym oczywiście wówczas nie wiedziałam, ale wydaje mi się, że ta cała kolorowa i radosna oprawa programu dawała powiew zachodu.
Program został ostatecznie, po lekkim odgrzaniu, zdjęty z anteny w 2009 roku i szczerze mówiąc nie przypuszczałam, że gdziekolwiek jeszcze jest nadawany. A jednak! I to nawet nie w jakimś odległym kraju, a w naszej kochanej Ameryce! :) Emisja "Wheel of fortune" w USA rozpoczęła się w 1975 roku i na jesieni zeszłego roku ruszył 31 sezon!
Podobna sytuacja jest z innym teleturniejem mojego dzieciństwa, choć już późniejszego, czyli "Va Banque", prowadzonym przez Kazimierza Kaczora. Pamiętam, że pytania były trudne i nigdy nie rozumiałam, po co dawać odpowiedź w formie pytania. To jakieś dodatkowe utrudnienie czy taka fantazja pomysłodawcy?
O "Va Banque" w Polsce już mało kto pamięta, natomiast w USA, jako "Jeopardy!", zadomowił się na dobre w domach Amerykanów i uznawany jest nawet za ich ulubiony program typu quiz-show. Nic dziwnego- przez 30 sezonów (teleturniej nadawany jest od 1964 roku) towarzyszył już kilku pokoleniom i miał czas, by zdobyć wielu zwolenników.
Był jeszcze jeden teleturniej, o którym zdążyłam zapomnieć przed przylotem do USA... Zaryzykuję stwierdzenie, że był to jeden z pierwszych programów, w których wystarczyło przyjść do studia telewizyjnego i licząc jedynie na szczęście, a nie na wiedzę, stać się zwycięzcą... Mowa oczywiście o "Idź na całość", czy też "Let's make a deal". Któż nie pamięta bramek, tysiąca pudełek i zasłon, kuszących nagród, kolorowo poprzebieranej publiczności i... ZONK-a, czyli najczęściej kota w worku? :) Patrząc na ten program z perspektywy czasu, kompletnie nie mam pojęcia, czemu wzbudzał takie emocje, ale trzeba przyznać, że swoje 5 minut, a dokładnie 4 lata na antenie, miał. Amerykanom program zdecydowanie bardziej przypadł do gustu, gdyż oglądają go już od 1963 roku.
Co ciekawe, dzięki teleturniejowi "Let's make a deal" pojawił się w nauce kolejny paradoks- paradoks Monthy Halla (nazwany tak od nazwiska pierwszego gospodarza programu). Cytując Wikipedię, ów paradoks polega na tym, że "zawodnik stoi przed trzema zasłoniętymi bramkami. Za jedną z nich (za
którą – wie to tylko prowadzący program) jest nagroda (umieszczana
całkowicie losowo). Gracz wybiera jedną z bramek. Prowadzący program
odsłania inną bramkę (co istotne – anonsując, że jest to bramka pusta),
po czym proponuje graczowi zmianę wyboru. Intuicyjnie nie ma znaczenia, czy zawodnik pozostanie przy swoim
wyborze, czy nie. Okazuje się jednak, że jest inaczej. Przy wyborze
strategii pozostawania przy swoim pierwszym wyborze prawdopodobieństwo wygranej wynosi 1/3. Natomiast przy wyborze "strategii zmiany" wynosi 2/3.
Oznacza to, że zawodnikowi opłaci się zmienić bramkę, ponieważ ma wtedy dwa razy większe szanse na wygraną." Okazuje się za tym, że nawet tak "nienaukowy" teleturniej może nam trochę skomplikować życie :)
Jak widzicie, Ameryka choć postępowa i pomysłowa, lubi trzymać się także starych, sprawdzonych pomysłów:)
My to nawet gramy w Jeopardy na niektórych lekcjach, jako powtórzenie przed sprawdzianem! Wszystkie dzieciaki to uwielbiają :D
OdpowiedzUsuńo dobry pomysl ::D
UsuńCzęsto gramy ze znajomymi tutaj w Bostonie w tzw. bar trivia. W 2013 nawet skończyliśmy sezon sklasyfikowani na czwartym miejscu w całych Stanach :) Wszyscy namiętnie oglądamy Jeopardy, a kapitan naszego zespołu nawet kiedyś wygrał odcinek! To świetny teleturniej - pytania są wymagające, a obok wiedzy liczy się też umiejętność rozszyfrowywania nieoczywistych wskazówek zawartych w pytaniach (a raczej odpowiedziach).
OdpowiedzUsuńKoło fortuny :D jak ja dawno o tym nie myślałem. Fajny teleturniej, który zniknął w niepamięci innych programów, które stają się niestety coraz gorsze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jak ja lubiłam Va Banque! To jest niesamowite, jak długo w te programy są w ramówce w Stanach :)
OdpowiedzUsuńtez nie rozumialam, czemu w va banque odpowiada sie w formie pytania :P
OdpowiedzUsuńa kolo fortuny smieszne bylo, chyba najmniej lubilam bramki z hajzerem... ;)
jakos w ogole teleturnieje to tak tylko dla tla u mnie lecialy :P
Szkoda, że teraz te wszystkie teleturnieje straciły klasę. Jak widzę te gry telewizyjne to mnie wykręca (chodź nie mam telewizora to zdarza mi się to i owo obejrzeć). Jedyny teleturniej na poziomie wg mnie to Jeden z dziesięciu. Poza wyżej wymienionymi pamiętam jak z zapartym tchem oglądałam kolejne odcinki Awantury o kasę (na Polsacie chyba). Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńParadoks Hall'a <3
OdpowiedzUsuńA u nas nie lepiej, Taniec z Gwiazdami został reaktywowany przez ... Polsat. Stare odgrzewane kotlety, nawet tych samych jurorów, tancerzy i prowadzących zostawili. Szkoda, że nie zrobili tego samego z Milionerami albo Agentem, to była fajna rozrywka;-)
uwielbiałam "Koło fortuny" i "Idź na całość"! :)
OdpowiedzUsuńPamiętam te wszystkie teleturnieje. Najbardziej lubiłam Koło Fortuny:)
OdpowiedzUsuń