czwartek, 3 maja 2012

Autobusowe i około-autobusowe opowieści

    O tym, jak funkcjonuje komunikacja autobusowa w Chicago pisałam już kilkakrotnie (tutaj i tutaj), więc nie będę się powtarzać. Jednak jako że ostatnimi czasy znów przyszło mi korzystać z tego przybytku, miałam okazję być świadkiem kilku sytuacji związanych bardziej lub mniej ściśle z transportem miejskim, a także obrazujących nieco mentalność Chicagowian.

Sytuacja 1.

   Piątek, godzina 8-9 rano. Wsiadam do autobusu  nieudolnie starając się powstrzymać ziewanie, a tu wita mnie szeroki uśmiech kierowcy oraz radosny okrzyk: "Good morning! Have a happy Friday!". I jak tu nie kochać Amerykanów? :)

Sytuacja 2.

    Ano można. Tłok w autobusie. Na jednym z siedzeń siedzi staruszka, przy siedzeniu obok tak postawiła swój balkonik, że skutecznie zablokowała możliwość skorzystania z krzesełka. Pech chciał, że stałam akurat obok niej. Jędza zaczęła wymachiwać nogami w ten sposób, że lekko mnie kopała. Użyłam najbardziej pogardliwego ze swoich spojrzeń i odsunęłam się nieco, ale stwierdziłam, że nie będę wdawać się w dyskusję. Po chwili zwolniło się miejsce w dalszej części autobusu i poszłam usiąść. Z dwa przystanki dalej moim miejscu stanął młody czarnoskóry chłopak. Nie postał tam jednak długo, bo jędza bezczelnie go odepchnęła i kazała się przesunąć!


Sytuacja 3.

   Zauważyłam, że dobre 90% kierowców autobusów to Afroamerykanie. I dobre 40% to kobiety. Jednak, jak dobrze wiemy, charakter człowieka niewiele ma wspólnego z płcią, a jeszcze mniej z rasą. Także wśród kierowców autobusów trafiają się różni ludzie.
   Pewnego razu jechałam autobusem kierowanym przez czarnoskórego mężczyznę. Tłok w autobusie nieziemski (jak na tutejsze warunki). Kierowca najwyraźniej nie w humorze, co chwila pokrzykuje tylko do pasażerów: "Hold on! Hold on!". Ruszamy z kolejnego przystanku, a tu przed autobus wybiega mężczyzna obładowany torbami z zakupami i robiąc minę kota ze "Shreka" prosi o zatrzymanie się i zabranie go. Kierowca robi niechętną minę, ale zatrzymuje autobus. Mężczyzna wsiada, ale rąk mu brakuje na złapanie się czegokolwiek, co nie byłoby torbą z zakupami.Kierowca wywraca oczami i krzyczy "Hold on! Hold on!". Mężczyzna chyba nie mówił po angielsku (może nawet był Polakiem), bo mam wrażenie, że nie wiedział kompletnie, o co kierowcy chodzi. W końcu udało mu się usiąść, i dopiero wtedy autobus ruszył. W kraju, gdzie pozwać można za wszystko, wydaje się to dosyć sensowne.

Sytuacja 4. 

   Niektórzy ludzie oczywiście mieliby swoją teorię na wytłumaczenie zachowania kierowcy.
   Stoję sobie któregoś dnia na przystanku na Jackowie i czekam na spóźniający się już sporo autobus do domu. Poza mną na przystanku stoją dwie kobiety- na oko 70 i 45 lat. Polki. Rozmawiają między sobą, a ja nie przyznaję się, że również mówię po polsku. Fragment rozmowy:
70: Się już tyle spóźnia, ale żeby kogoś zabrać po drodze, to się nie zatrzyma!
45: A żeby pani wiedziała!
70: Bo ci czarni to tylko swoich biorą, a jak widzą że Polak biegnie to się nawet nie zatrzymają!
45: Prawda! Ile razy ja biegłam, prosiłam żeby się zatrzymał, to nigdy! Bo oni tak złośliwie, że biała, że Polka, to się nie zatrzymają! Na złość robią. Oni tylko swoich zabierają.
(btw- cały czas nie mogę dojść do tego, jak rozpoznać po biegnącym człowieku, że to Polak...)
Podjeżdża autobus, kierowany przez Afroamerykanina.
70: O, przyjechał w końcu małpiszon!

Bez komentarza.



   Swoją drogą byłabym bardzo wdzięczna, gdyby ktoś wytłumaczył mi jedną kwestię: przez większość życia na czarnoskórych ludzi mówiłam "Murzyni" będąc przekonana, że jest to określenie o neutralnym wydźwięku. Aż tu nagle ktoś kiedyś uświadomił mnie, że jest to określenie pejoratywne i trzeba mówić "Afroamerykanie". Ale czemu? Czy w takim razie na nas powinno mówić się "Euroamerykanie"? Kwestie pseudorasizmu są dla mnie kompletnie niezrozumiałe...

16 komentarzy:

  1. No co Ty, pewnie że murzyn to obraźliwe słowo - to znaczy tyle co "czarny" a jak wiadomo nie powinno się zwracać uwagi na kolor :) pozdro, Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie do końca. Aż z ciekawości zajrzałam do słownika i wikipedii- nigdzie nie ma mowy, że "Murzyn" w odniesieniu do osoby czarnoskórej to pejoratywne określenie!

      Usuń
    2. Uwielbiam takie wpisy :)

      A propo nietolerancyjnosci ja mam takie samo zastrzezenie np. do Muzulmanek, ktore na obrzadki Chrzescijanskie (takie jak Chrzest) prychaly z wyzszascia, a jednoczesnie chcac, aby ich religie szanowac
      Takich przykladow jest wiecej
      Chcesz tolerancji to Badz tolerancyjny :)

      Usuń
  2. Dlaczego Polacy wymagają aby ktoś ich szanował, tolerował, a sami nie są tolerancyjni. Jak można nazwać czarnoskórego kierowcę małpiszonem? :/

    OdpowiedzUsuń
  3. a we Francji, jak chcesz kogoś obrazić, to możesz go nazwać polakiem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też mówię murzyni, ale dobrze wiedzieć że `afroamerykanie`. ;p
    Te baby z ostatniej sytuacji zachowały się niewyobrażalnie chamsko i bezpodstawnie! No sorry, ale ja nie rozpoznałabym w Ameryce polaka :/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnie opowiadasz, byłam w tych autobusach!
    no to teraz jakiś post o prawdziwości z prawdziwości rasy w Stanach;)czy Polaka da się w ogóle rozpoznać w wielo-milionowej metropolii, a z drugiej strony w końcu kolebka Polaków w USA:) hmm... wszędzie gdzieś daleko nam do człowieka:) so hold on;)!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mieszkam w NYC od 27 lat. Polakow rozpoznaje tak w 90% nie tych biegnacych;) ale tych mijanych na ulicy. Nie pytajcie po czym, bo nie potrafie chyba okreslic, po prostu wiem, ze nadchodzaca z przeciwka osoba to Polak/Polka.
    Co do Afroamerykanow, to nigdy nie uzywam tego dziwacznego tworu:) Sami czarnoskorzy sie z tego smieja, bo wiekszosc z nich nigdy nie byla w Afryce wiec skad to Afro? Ale czesto poprawnosc polityczna prowadzi do takich kretynskich tworow. Mam wielu czarnoskorych znajomych, klientek, kolezanek i nikt nie obraza sie na slowo "czarny" bo jak twierdza de facto sa czarni. Tak samo jak nikt z bialych nie obraza sie na slowo "bialy", bo JEST bialy. Logiczne.
    Natomiast slowo murzyn juz nie przeszloby mi przez gardlo, ale tego nauczylam sie jeszcze w Polsce jakies 36-37 lat temu moj byly maz mial przyjaciela Afrykanczyka (autentycznie gosc przyjechal z Afryki i zamieszkal na stale w Polsce:)) I wlasnie on byl bardzo uczulony na slowo "murzyn" dla nich to brzmi jak N-word lub czarnuch.
    A roznica miedzy czarnym a czarnuchem jest mniej wiecej taka sama jak miedzy Polish a Polock. Mam nadzieje, ze wiesz o co mi chodzi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 100%! Też uważam, że "Afroamerykanie" to potwornie sztuczny twór. Ale cóż, poprawność polityczna jest na nas coraz bardziej wymuszana...

      Usuń
    2. Ola/ Afro - bo wszyscy pochodzą z Afryki, po prostu pochodzą ;) a -amerykanie - bo mieszkają w Ameryce - także jest to określenie mimo że dziwaczne to trafne tylko dla tych, którzy mieszkają w Ameryce - w Europie trzeba by mówić Afroeuropejczyk czy coś:) tak czy inaczej, ja nie lubię określenia "murzyn" ale chyba nie ma trafnego sformułowania tak w ogóle. Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Afroamerykanie to tak bardzo dyplomatycznie - ale ''murzyn '' na nikogo bym nie powiedziala - to obraza - co innego powiedziec ze jest czarny a Ty biala to jest ok:)
    murzyn to takie jakby mowic czarnuch - tak nigdy nie nalezy do nikogo mowic - i wierz mi to robi roznice!!!!
    Polaka od Niemca, Holendra czy Rosjanina no nie mowiac juz od Turka(bo z takimi narodowosciami najczesciej mam kontakt )rozpoznaje praktycznie 90% i nie mowie o biegnacych:) tak mam po prostu rozpoznaje mijajac na ulicy, w sklepie .... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Autobusy jak to autobusy. Ja się zawszę denerwuję, gdyż kierowcy robią to od niechcenia. Mnóstwo ludzi, tłok. Ktoś cie rąbnie siatka, plecakiem, łokciem, obok ktoś się o coś kłóci. No ale trzeba jakoś dojechać do celu.
    A co do Afroamerykanina : wydaje się to sztuczne. I nie widzi mi się jak każdy człowiek mówi Afroamerykanin, bo jest to długie , prościej powiedzieć murzyn. Jednakże każdy to może inaczej zrozumieć nawet jeśli ma się dobre intencje
    Pozdrawiam . ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo lubię tę radość i życzliwość amerykanów ;)
    jeszcze nigdy tam nie byłam, ale bardzo bym chciała.
    Za to jak byłam we Francji w Paryżu, ludzie byli na prawdę przemili. Tzn w sklepach itp. I nie wiem czy to dlatego, żebyśmy coś kupili, czy już tacy fajni są codziennie ;)
    Pozdrawiam Cię i zapraszam do mnie w wolnej chwili.
    Obserwujemy? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A propos 'murzyn'. Oni - Afrykanie - faktycznie nie lubią tego określenia. Pamiętam, jak podczas powodzi tysiąclecia w Polsce w 1997 r. ustawiała się kolejka powodzian po wodę pitną. Na końcu stanął Kenijczyk (czarny jak noc), z dwoma bukłaczkami na wodę. I stoi. Kolejka zamarła. W końcu starsza pani (ach te starsze panie) wypaliła: A murzyn co tu robi?
    Murzyn rzucił bukłaczkami z wściekłością.
    Nikt nie wytrzymał napięcia.
    Ja się tym ludziom nie dziwię. W Polsce w małych miejscowościach mieszkaniec Czarnego Lądu, to wciąż egzotyka. Człowiek ma tendencję do odrzucania inności, taką biologiczną barierę zabezpieczającą. Nie chcę napisać, że przed zoofilią, ale coś w tym jest. W końcu nie mamy na czole napisane jakiego gatunku jesteśmy, więc określamy to na oko. Jeśli ktoś nie wygląda tak jak my, to mamy jakieś podświadome podejrzenie, że to jednak nie jest człowiek.
    Przykłady można mnożyć.
    Niedawno widziałem w TV film o murzynach albinosach. Oni też nie mają lekko. Wśród czarnej społeczności zostali zepchnięci na margines. Ludzie, obojętnie gdzie, nie lubią inności (syndrom malowanego ptaka) - i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  11. :)Wniosek biorąc pod uwagę ceny biletów i cenę paliw bardziej opłaca się kupić samochód i tym samym ograniczyć niechciane kontakty do minimum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Macieju dobrze Cię widzieć z powrotem! I to w dodatku uśmiechniętego :)

      Usuń