W miniony poniedziałek w USA przypadało święto- Memorial Day, dzięki czemu mieliśmy długi weekend. W piątek przed południem odezwała się do mnie D. i spytała, jakie mamy plany z Danielem na weekend. Zaczęłam jej więc opowiadać, że myśleliśmy, żeby pojechać na plażę do Indiany, pójść do kina itp., na co dostałam sms:
W pierwszej chwili uśmiechnęłam się tylko i wróciłam do swoich zajęć, ale... cały czas kotłowała mi się w głowie myśl: "Czemu nie?". I tak oto, o 22.30 wraz z D., K. i Danielem siedzieliśmy już zapakowani w samochodzie i wyruszaliśmy w drogę do Nowego Jorku (wcale nie ośmio, ale trzynastogodzinną!). Był to chyba największy "spontan", jakiego do tej pory doznałam w życiu, mnóstwo rzeczy mogło się nie udać, ale... było cudownie i z chęcią zrobiłabym to jeszcze raz! Zapraszam Was więc do lektury kilku postów z naszej krótkiej wyprawy do New York City i obejrzenia zdjęć. Mam nadzieję, że poczujecie choć trochę klimat miasta Wielkiego Jabłka :)
Droga minęła nam całkiem sprawnie, co właściwie nie jest niczym nadzwyczajnym na amerykańskich autostradach. Zatrzymywaliśmy się kilka razy, między innymi na publicznych zajazdach (rest area), o których już kiedyś wspominałam na blogu. Uważam, że takie zajazdy to świetna sprawa i zdecydowanie brakuje czegoś takiego w Polsce! (z drugiej strony autostrad przecież też praktycznie nie ma:P) Dlaczego jestem taka zachwycona tymi miejscami? Bo są czyste, darmowe, można tam skorzystać z WC, czasem także z prysznica, zaspokoić głód oraz zaopatrzyć się w ulotki dotyczące ciekawych miejsc do odwiedzenia w danym stanie. Oto na przykład jeden z owych zajazdów w Pensylwanii:
Do Jesrsey City, w którym się zatrzymaliśmy, przybyliśmy w sobotę ok. 1 po południu. Wzięliśmy szybki prysznic i ruszyliśmy na zwiedzanie miasta- w końcu nie ma co tracić czasu!
Jersey City oddzielone jest od Nowego Jorku tylko rzeką Hudson. Z linii brzegowej można podziwiać przepiękną panoramę Manhattanu. Szkoda, że pierwszego dnia pogoda nam nie dopisała, bo zdjęcia byłyby na pewno ładniejsze :)
|
Jersey City |
|
Pomnik poświęcony ofiarom zbrodni katyńskiej |
|
Widok na dolny Manhattan |
|
Górujący budynek (jeszcze niedokończony) to Freedom Tower, powstały w miejscu wież World Trade Center |
|
Widok na środkowy Manhattan i górujący Empire State Building |
|
|
Z Jersey City bardzo łatwo dostać się do NYC- wystarczy przejechać 1 przystanek podziemną kolejką, której trasa biegnie pod rzeką!
|
Zejście do metra |
Z kolejki wysiadamy wprost pod Freedom Tower- choć stacja wciąż nazywa się World Trade Center.
|
Freedom Tower |
Spod Freedom Tower kierujemy się do dzielnicy finansowej (Financial District), gdzie przy Wall Street mieści się między innymi słynna Giełda Papierów Wartościowych.
Nie mogliśmy również nie pojawić się przy byku, którego genitaliów dotknięcie ma sprawić (w zależności od wersji) przypływ gotówki/ szczęście/ zapewnić powrót do NYC. Jak widać, przy byku istne oblężenie :D
Następnym etapem naszego spaceru była Statua Wolności. Niestety, podziwialiśmy ją tylko z brzegu, bo przy tak paskudnej pogodzie rejs nie byłby zbyt przyjemny... A na Statuę i tak wejść nie można, ponieważ jest ona zamknięta (jeśli się nie mylę, to jest to skutek huraganu Sandy, który nawiedził NYC w październiku zeszłego roku i wyrządził ogromne szkody).
Nowojorskie wiewiórki na pozór niczym nie różnią się od chicagowskich... są jednak o wielebardziej cwane i odważne! Zamiast uciekać od ludzi, wręcz przybiegają do nich i plączą się pod nogami- któż wie, może akurat jakiś człowiek postanowi podzielić się jakimś smakołykiem? :D
Przy skwerku, z którego okolic podziwialiśmy Statuę Wolności, spotkaliśmy również pana, który na swoim przedziwnym instrumencie potrafi zagrać chyba wszystko... Zobaczcie sami!
Następnie czekał nas krótki spacer do pobliskiego portu, przy którym kwitnie targowy handel bluzami i koszulkami z napisem NYC. Co ciekawe, wśród czarnoskórych sprzedawców równie popularnym językiem co angielski jest... francuski! W porcie znajdują się również liczne sklepy z pamiątkami, ale główny powód, dla którego warto odwiedzić to miejsce to przepiękny widok na Most Brooklyński.
Przy Moście Brooklyńskim właściwie zakończyło się nasze sobotnie zwiedzanie Nowego Jorku. Przespacerowaliśmy się jeszcze po dolnym Manhattanie i wieczorem wróciliśmy do domu. Musieliśmy w końcu trochę odpocząć po podróży i nabrać sił na kolejny dzień wrażeń. Na koniec zostawiam Was z jeszcze kilkoma zdjęciami z dolnego Manhattanu, a w następnym poście pokażę Wam kilka kolejnych miejsc w NYC, które trzeba zobaczyć! :)
_________________________________________________
Kolejne opowieści z Nowego Jorku:
część druga
część trzecia